Pekin, czwarta rano
o tej porze nie śpią tylko
foreigners podobni do mnie
żołnierze pełniący wartę
na placu tienanmen i tłum gapiów
czekających na podniesienie flagi
jak świetliki we mgle połyskują
kolejne kwadraciki w budynkach
jeszcze dym z papierosa i łyk herbaty
zanim przyjedzie taksówka i powita mnie
słodki uśmiech uroczej Wu Xinwei
doprawdy przedziwna to chwila
brakuje tchu
Wiersz ten napisałem rzeczywiście w Pekinie i rzeczywiści o czwartej rano, 15 października tego roku, czterdziestego piątego i ostatniego dnia pobytu w Chinach. Tekst właściwie oddaje nastrój, który towarzyszył mi podczas całego pobytu w trakcie Writing Program For International Writers w miejscowości Tianjin Binhai New Area, jakieś dwieście kilometrów od Pekinu. I na tym mógłbym poprzestać, jednak oprócz poezji, pisałem też felietony, które złożyłem w jeden spory reportaż. Oto jego fragmenty.