związek z wieloletnimi tradycjami

    • Kategoria: Felietony i komentarze
    • Odsłon: 1490

    Trwająca od 14 do 30 listopada 8. Polska Jesień w Wiedniu obfitowała w wiele imprez kulturalnych, począwszy od koncertów (m.in.dwa Koncerty Chopinowskie), spektakli teatralnych, kabaretów, dyskusji na tematy aktualne (Polonijne Podium Dyskusyjne z udziałem polskich dziennikarzy), po spotkania poetyckie czy, a może przede wszystkim, przypadający w tym roku jubileusz powstania Klubu Inteligencji Polskiej i polonijnego pisma JUPITER w Wiedniu.
    Miałam przyjemność uczestniczyć w dwóch wydarzeniach: Jubileuszu JUPITERA i Klubu Inteligencji Polskiej oraz w spotkaniu POEZJA w WIEDNIU 2014 (2.edycja) w Galerii TAKT, zorganizowanym przez poetów z emigracji: Joannę Jandę z Wiednia i Wojciecha Jarosława Pawłowskiego z Londynu.

    • Kategoria: Felietony i komentarze
    • Odsłon: 1728

    Zmarł wielki pisarz, Julian Kawalec. Miał 98 lat.
    Niemal w tym samym dniu zmarła serialowa aktorka, która zagrała też kilka ról w słabo zauważanych filmach. Miała 35 lat. Po jej śmierci ukazało się dziesiątki nekrologów, w tym podpisanych przez najwyższych dostojników, a programy wszystkich stacji telewizyjnych pełne były wspomnień, opisów życia i twórczości aktorki.

    • Kategoria: Felietony i komentarze
    • Odsłon: 1656

    Zmarł największy polski poeta, Tadeusz Różewicz. I rzec można, skończyła się poezja. Czy jest jeszcze, o czym pisać, rozmawiać po Różewiczu? Być może należałoby zaciągnąć zasłonę milczenia, wszak tyle już słów, setek, milionów słów wypowiedziano i raczej z tego powodu świat się nie zmienił. W każdym razie nie zmienił się zauważalnie. A jednak ludzie, poeci nie przestaną tworzyć mimo braku Mistrza. Nie przestaną rozsiewać starych słów w nowych konfiguracjach. Takie jest życie, tak tworzy się kultura od paru tysięcy lat. Chcąc mówić o poezji dzisiaj nie mogłem pominąć tego istotnego dla mnie i dla poezji w ogóle wydarzenia: odszedł stary, 93-letni poeta i teraz musimy dać sobie radę bez niego. Jak? Nie wiem. Nie jestem w stanie powiedzieć. Mogę najwyżej przestawić swoje subiektywne dywagacje o poezji w Polsce, której zresztą i tak nie ogarniam, nie rozumiem, choć zajmuję się od lat pisaniem wierszy.

    • Kategoria: Felietony i komentarze
    • Odsłon: 1764

    Nareszcie pojawiło się nowe pismo literackie, pismo dające nadzieję...
    Piszę „pojawiło się”, a tak naprawdę, sądzę że zostało wywalczone, stworzone w mozolnym trudzie, dzięki ambicjom i marzeniom kilku zapaleńców, niepogodzonych z ogólnym marazmem i poddańczą bezradnością... Czy tych twórców było kilku, czy też główną rolę spełniła jedna lub dwie znaczące twórcze osobowości, to już mniej ważne, wobec faktu, że jest, zaistniało...

    • Kategoria: Felietony i komentarze
    • Odsłon: 2454

    Piotr Kuncewicz: Brama. Dziennik intymny doktora Fausta

    Zastanawiałam się, skąd to przyszło. Już wiem! Zapłodnił mnie Kuncewicz.
    Kilka dni temu dostałam „Bramę”, jego nową książkę wydaną sześć lat po śmierci dzięki wielkiej determinacji żony i przyjaciół. To książka do czytania w ciszy, bo w całkowitej ciszy ją słychać.

    • Kategoria: Felietony i komentarze
    • Odsłon: 2105

    Nie jestem krytykiem literackim i bardzo dobrze. Nie piszę recenzji – jeszcze lepiej. Próbuję tylko namalować słowami obrazy, które rodzą się z obserwacji i emocji, z bytowania i trwania, ze świadomości i tego, co podświadomością nazwano. A gdy podejmuję się „namalować obraz” Anny Pituch-Noworolskiej, to tytuł tego obrazu brzmi: Miłość i harmonia. Bo to jest, w moim odczuciu, Anna. Anna Kobieta, Człowiek, Lekarz, Poetka. Wielokrotnie widziałam Panią Annę na różnych spotkaniach i wieczorkach literackich. Zawsze spokojna, wyważona, pełna wewnętrznej harmonii i sprawiająca wrażenie człowieka spełnionego. Nawet wówczas, gdy zdawała się dystansować od świata, odsuwać, kryć w cień, tak naprawdę afirmowała to, co ją otacza, a tym samym głębiej i wyraźniej wnikała w strukturę świata i przybliżała się do niego. Była wtedy w sobie, a jednocześnie poza sobą. Była z kimś, czymś, co jest daleko i była z nami.

    • Kategoria: Felietony i komentarze
    • Odsłon: 2179

    Fot. Piotr Bułas, na zdjęciu Dimitar Hristov

    Od czterdziestu lat poeci „pod to warszawskie drzewo poezji jesienią zjeżdżają” (Henryk Gała, „Ballada o niedokończonym nekrologu”) i udowadniają, że poezja jest wiecznie żywa, że choć „poumierali nam poeci, ziemia wciąż się jeszcze kręci” (Ireneusz Krzysztof Szmidt, „Krajobraz po...”).
    Wszystko rozkręca się bardzo wolno i leniwie, jak na jesienny wieczór przystało. Nikt się nie spieszy, nikt nikogo nie pogania, na wszystko jest czas. I to chyba dobrze? Chyba tak właśnie ma być? Nie ma co się łudzić, poezja już raczej nigdy nie będzie „trendy” i nie pobije swą popularnością facebooka. Po co więc się spinać i udawać, że ma być nowocześnie i medialnie?

    • Kategoria: Felietony i komentarze
    • Odsłon: 3264

    Krzysztof Gąsiorowski, fot. Henryk Pustkowski

    Marek Wawrzkiewicz - Prezes Związku Literatów Polskich: Zmarły 12 stycznia poeta Krzysztof Gąsiorowski był wielkim znawcą Norwida. W radiowej Jedynce ("Popołudniu z Jedynką") zauważył, że Gąsiorowski napisał książkę eseistyczną "Norwid, wieszcz-sufler", za którą otrzymał nagrodę imienia tego poety.

    • Kategoria: Felietony i komentarze
    • Odsłon: 2746

    Krzysztof Gąsiorowski, fot. Ewa Zelenay

    Bywają chwile, które pamiętamy całe życie.
    Rzadko jednak są to chwile z góry zaplanowane i przygotowywane.
    Zazwyczaj spadają one na nas znienacka, gwałtownie, jak miłość... i równie szybko, niespodziewanie kończą się... ulatują... rozwiewają...
    Taką właśnie chwilę przeżyłam w środę 26 maja w kawiarni na Bednarskiej na urodzinach Krzysztofa Gąsiorowskiego. Zaproszenie przyszło pocztą kilka dni wcześniej - a mnie na szczęście udało się dostać przepustkę ze szpitala, więc poleciałam do Domu Literatury jak na skrzydłach.

    • Kategoria: Felietony i komentarze
    • Odsłon: 2871

    Krzysztof Gąsiorowski, fot. Henryk Pustkowski

    Poznaliśmy się pod koniec roku 1969 u Władysława Huzika mojego ciotecznego brata w jego domu na ulicy Ząbkowskiej na Pradze.To był jednopiętrowy drewniany dom. Jak Władek zdobył to mieszkanie nie pamiętam. Przyjeżdżałem często do Władka z naszej rodzinnej Łodzi. Poznałem tam Krzysztofa Gąsiorowskiego i Zbyszka Jerzynę. To było zaczarowane miejsce. Tak wiele się u Władka działo. Tak wielu ludzi przychodziło.

Strona 4 z 10