W podróży. Misja
Przedążaliśmy uparcie swój czas, pod prąd,
wszystkiemu na przekór.
Co tchu w piersiach wciąż tam powracam,
pędzę gwarnymi ulicami, myląc zawistne pogonie.
(Ulicami buńczucznej młodości)
Jechał do swojego miasta, które tak naprawdę go nie chciało. Wybrał więc inne, a teraz wracał we wspomnienia młodości. Przypomniał monumentalną wystawę w monumentalnej Hali Gwardii. Z udziałem wybitnego muzyka, który powiedział, że marzył o tym, by zaśpiewać pośród obrazów eksponowanych na wystawie.
Mocno nagłośnione syntezatory wyostrzyły moje widzenie. – Podróżny popatrzył w migające za oknami pędzącego pociągu kadry. Te zlewały się tworząc przedziwne, abstrakcyjne malarstwo. – Dużo rzeczy na poziomie warsztatowym – skonstatował – ale też kilkanaście świetnych zamysłów, wykonanych z rozmachem i talentem. Niezły to prognostyk. Apel o oddanie Hali – od czasu do czasu – we władanie sztuki… Wystawę-gigant zwiedziło sto tysięcy osób. Wprost nieprawdopodobne. W księdze pamiątkowej nie znalazłem miejsca na wpis. Opinie sprzeczne. Słowa okrutnie surowe na przemian z zachwytami. Hasło imprezy: „Każdemu czasowi jego sztuka”.