Pofruńmy z Bogusiem …
- Autor: Anna Zielińska-Brudek
- Kategoria: Kielce
- Odsłon: 62
Zamiast wstępu, tytułem wyjaśnienia
Moja młodość przebiegała w czasach, kiedy każdy wyjazd zagraniczny stawał się nie lada wyzwaniem, a już wyjazd za tak zwaną „żelazną kurtynę”, nie mówiąc o podróżach do krajów egzotycznych, był dostępny tylko dla wybranych, do których należeli, na przykład, znani sportowcy lub artyści.
Powody takiego stanu rzeczy były zasadniczo dwa. Pierwszy, ekonomiczny, jest jeszcze w miarę czytelny dla dzisiejszej młodzieży. Ostatecznie można zrozumieć, że lata powojenne, a nawet epoka gomułkowska były czasem, w którym wielu obywateli z trudem wiązało przysłowiowy „koniec z końcem”, a wyjazd na dwutygodniowe wczasy nad morze lub w góry stawał się przedmiotem zazdrości znajomych. A dla ludzi zarabiających 15 czy 20 dolarów miesięcznie (po czarnorynkowym kursie, bo przecież inaczej zdobyć twardej waluty, nazywanej także „prawdziwymi pieniędzmi”, zdobyć nie można było) ceny na Zachodzie wydawały się niebotyczne.