Joanny Guzik urlop więcej niż poetycki
Butelki
cztery kosze na odpady
jeden o nazwie zmieszane
w nim mieści się życie
straty nieopisane
owoce suszu z kompotu
a wystarczyło wyjeść łyżeczką
gdyby rozdzielić na to
co ważne
co niewystarczające
zrobiłaby się przestrzeń
może zajrzałoby słońce
pomiędzy koszami
stara klatka
po starym chomiku
szklane butelki
zwrócone szyjką ku górze
wyjmą
wymyją
papier zamienią na książkę
tylko człowiekowi czasu nie dano
na drugie życie
Stanąć okoniem
bywam na wielkich
przyjęciach
jedenaście razy
w ciągu tygodnia
na więcej mnie stać
ale nie mam o nich
pojęcia
wczoraj pierwszy raz
jadłam
kamczacką jagodę
gdybym nie bywała
to też bym nie miała
zapaści
złości
zniewagi
zawiści
o ile to wszystko
trudniejsze
kiedy wśród ludzi
przełykasz kawior
Śmierć jerzyków
tata dziś w nocy
napisał petycję do obumarłych
jerzyków
jawnie poprosił o nieumieranie
a przynajmniej o niegromadzenie
ciał
na dachach samochodów
mama przygrywała na harfi
przekroiła abecadło
na pięć liter
uważała że to uczciwy podział
pomiędzy dwie osoby
i pogrzeb
okruchy dała kotu
wierzy w reinkarnację
Poetessa
poetką jestem
przez małe p pisana
a raczej powinnam być
przez p małe
umiem poza tym
wywiercić dziurę
w brzuchu
i w ścianie
i nie pisać o tym
potrafię też
wmówić komuś
że wieje
i wiać
kiedy chcę być z daleka
wiem jak wyjąć
i włożyć
włożyć i wyjąć
i wymyślić nawet
ciąg dalszy
znam się na żartach
ale tylko po winie
p małe
częściej mam w portfelu
niż w d cudzego pochodzenia
(a to też ważne)
w lodówce trzymam
fasolę i globus
w szufladzie na kłódkę
lody z bakaliami
częściej jednak
z bakteriami żywymi
jeśli te słowa
wyśpiewałabym dzisiaj
czy przez wielkie P
byłabym Poetką
kto nadaje
wielkość i znaczenie