Na przestrzeni zupełnie nieodległych lat nastąpiła zasadnicza przemiana w tematyce piosenek niezgody.
Poczynając od Pete Seeger’a, który przemycił elementy polityki do liryki piosenek popularnych, poprzez dokonania Boba Dylana, Janis Joplin, czy Joan Baez; w Polsce Blackout (potem Breakout), Czesława Niemena, Skaldów, Republiki... nacisk na „dziejącą się krzywdę ludzi” ewoluował z przekazu jaskrawego jej ukazywania i wyśpiewywania do przykładów emanującego dobra i piękna.
Podobnie w blues’ie; czas bólu przekładany na melodie i teksty hartujące emocjonalnie i umacniające poczucie w realizowaniu pozytywnych wartości, godności... ale w formule buntu, dał szansę wyrażaniu siebie w sposób łagodniejszy, lecz o pogłębionej interpretacji i bardziej prywatnej percepcji.
Niczego nie warto uogólniać, choć ucieczka od szczegółowych analiz ułatwia przyjmowanie zwyczajowego nazewnictwa formy w twórczości „na dziś”.
Ela Dębska ma tę niezwykłą umiejętność godzenia wszystkiego, co wcześniej próbowałem przytoczyć. Świetny warsztat wokalny, wsparty mistrzowskim kontaktem ze słuchaczami, pozwala jej na kunsztowne porozumienie z wrażliwością audytorium. Nie bez znaczenia jest zespół, nie towarzyszący jedynie, ale współbrzmiący w pokrewności „częstotliwościowej harmonii”. Waldemar Dąże i Sebastian Wojnowski są w swej roli niepowtarzalni.
W Grójcu właśnie rozpoczął się cykl spotkań jazzowo-bluesowych. Równolegle „dano pole” bardom. Inauguracyjnie wystąpił Andrzej Brzeski.
Grójecki Ośrodek Kultury nie boi się przybliżania sztuk wszelakich, a to od wielu lat przynosi nadspodziewane owoce – „zdrowe i rumiane”; wszak to region o tak postrzeganej charakterystyce.
Nie ma dziś małomiasteczkowości. Artyści muszą liczyć się z olbrzymim przewartościowaniem w dostępie do sztuki. Nie ma miejsca dla „dorabiających do gaży”; tylko poziom najwyższy. Może, gdzieś tam, „wystrój” odstaje od wielkomiejskich miraży. Powstają jednak instytucje kulturalne z architekturą o najwyższych standardach – z odpowiednią akustyką, scenografią, wyposażone w nowoczesne środki technicznego wsparcia. To nie żart.
To duża szansa na występy ludzi prawdziwej sztuki poza głównymi ośrodkami kultury. Warunkiem są jednak wprost proporcjonalne możliwości finansowania. Modne dziś sponsoringi nie udźwigną tego zadania; one nastawione są biznesowo nawet do takich misji. To jest istotowo zjednoczone z organami państwowymi powołanymi do realizacji owych przedsięwzięć.
Piękno nie może być zdane na przypadkowość.
Mądry naród, to mądre decyzje wobec niego. Warto zastosować się do takich wymogów; odpłacą się pewniej więcej niż w dwójnasób – życzmy sobie cierpliwości.