Kilka słów o nowej książce Zaułka Wydawniczego Pomyłka lub dytyramb na cześć rozmowy.
Nakładem Zaułka Wydawniczego Pomyłka ukazała się nowa pozycja literacka pt. ROZMOWA. Tę rozmowę prowadzą Cezary Sikorski (filozof, poeta, eseista i wydawca) oraz Leszek Żuliński (poeta, eseista i wybitny krytyk literacki). Długie to pogawędki wychodzące z życiorysów rozmówców, ich twórczości, układów politycznych świata, w którym żyją, zmierzające do tematów bardziej uniwersalnych, jak filozofia i poezja oraz ich powiązania.
Czytając mam wrażenie, że obaj panowie zasiadają do sutej uczty – pośpiesznie konsumują przystawki, by zanurzyć się w smakowitościach słowa, w naturze tworzenia, w konstrukcji litery, w zjawiskach filozofii. Większa część książki to zmagania z odczuwaniem i literaturą, ze specyficzną ekfrazą, w której obrazem jest życie, a jego odbiciem wiersz.
Książka uzyskała szybko znakomite recenzje (np. Szymona Prowackiego w magazynie „Latarnia Morska”) wsparte przez noty wprowadzające zamieszczone na tylnej okładce. Piszą tam Artur D. Liskowacki, Marek Wawrzkiewicz i Jan Kurowicki. Przytoczę tu słowo Artura D. Liskowackiego, ponieważ ono w pięknym skrócie streszcza przedmiot dzieła.
ROZMOWA Cezarego Sikorskiego i Leszka Żulińskiego to prawdziwa rozmowa – z gatunku tych, coraz rzadszych, w których rozmówcy są nie tylko gotowi do głoszenia i obrony własnych poglądów, ale i ciekawi, wprost głodni zdania drugiej strony. A że rozmawiają tu ze sobą nie tylko dwaj poeci, ale też ludzie o bogatych życiorysach i doświadczeniach, ich erudycyjny dialog o literaturze i filozofii, życiu i śmierci jest równocześnie pokoleniową biografią i prywatną spowiedzią, w której nie brak goryczy (czasem grzesznej satysfakcji), lecz i wyznania win. Rozległy jest zresztą obszar, po którym się poruszają dzieląc się fascynacjami, lecz i wiodąc spór o Marksa i Heideggera, Fausta i Judasza, Miłosza i Herberta. A że w tej dyskusji monady Leibniza i zdrada klerków, epikureizm i katastrofizm, Jan Sebastian Bach i Rafał Wojaczek, Pan Cogito i św. Józef są nie tylko tropami kulturowymi, po których wędrują, ale także ich bardzo osobistymi spotkaniami z rzeczywistością, słucha się jej (czytając) tak, jakby była nie tylko starannym zapisem wymiany myśli, lecz i rzeczywistą rozmową „na żywo”, nocą, przy polskim stole.
Zastosowany tu cytat, z którym absolutnie się zgadzam, wyręcza mnie z własnego zapisu podróżowania przez tematy książki, ponieważ mam wrażenie, że nie umiałabym ich objąć całościowo, tak jak to zrobili autorzy notek. Tym bardziej, że w owym wydarzeniu literackim bardzo przyciągnęła mnie rozmowa jako zjawisko społeczne, rozmowa sama w sobie i na niej chcę się skupić.
O rozmowach, a raczej ich braku, pisali obaj poeci w swoich poprzednich publikacjach. I tak w zbiorze PIĘĆDZIESIĄT CZTERY SONETY Sikorski następująco określa okoliczności śmierci dialogu: Znowu brak symetrii, znów nierówno boli / lub w dwojaki sposób cisza tworzy słowo. / Powrót monologu w głosie, w jego echu, / pogrzebanie tego, o czym się nie mówi // i nie można dotknąć, bo się już nie znaczy. / Albo zimna przestrzeń, w której stygnie mowa / pomiędzy milczeniem i pamięcią ramion; / cisza w pustych słowach, łupiny spełnienia // Jest więc grzech powszedni – egoizm orzeczeń. / Śmierć jest w nim umowna, a życie na niby. / I grzech zapomnienia, niczym grzech śmiertelny, // co dobija dialog. (Cannon alta Ottava). Zaś w innym sonecie z tego samego tomu ukazuje nieudaną rozmowę Celana z Heideggerem – Siedzą razem w chacie. Wydłużają ciszę, / słowa – zimne powłoki – są już pochowane. / Mogą więc przyśpieszać tempo niemówienia / lub wydłużać obcość wrogich monosylab; (Contrapunctus 7).
Podobna niemoc słów występuje w wierszu Leszka Żulińskiego Niepewność z tomu OSTATNIA PRZEPROWADZKA: usta wymagają cenzury, / nie chcą kłamać, ale są mało / powściągliwe. nie panują nad sobą / i rzadko trafiają w sedno; / słowom nie ufam – są sprzedajne.
W tej obawie przed obcością, innością tkwi nasza codzienność skrywanych słów – zduszonych, jak w piekarniku zapiekłych. I dlatego, kiedy ktoś mówi porozmawiajmy, złowieszczo brzmi ta zachęta. Rzadko bowiem dotyczy ona porozumienia – najczęściej jest to bolesne doświadczenie niechęci oraz obcości. Nie bez powodu stwierdzenia w rodzaju już ja z tobą pogadam przekreślają właściwie znaczenie rozmowy. Nie pociesza łagodniejsza forma w stylu mów do mnie jeszcze, podkreśla ona bowiem pogardę wobec możliwości podjęcia dialogu. Tak już jest ze źle przechowywanymi słowami – przywrócone na chwilę do życia, brzęczą zbroją, w którą zakuta jest głowa. Wdzięczna więc jestem za rozmowę wybraną jako forma przedstawienia zdarzeń, poglądów, wzruszeń. Pociesza możliwość dialogu, również gdy rozmówcy „różnią się pięknie” w opiniach. Te różnice poszerzają krąg widzenia czytelnika, a sama rozmowa może być arcydziełem, sztuką, która mieści w sobie mnogość obrazów i uczuć.
Sikorski i Żuliński w pewnym momencie dochodzą do wniosku, że rozmawiając, tworzą palimpsest, kolejną warstwę znaczeń. Ja jednak myślę, ze wymiana poglądów może być i bywa oczyszczeniem ze zbędnych nagromadzeń, owym heideggerowskim prześwitem, o którym tak wypowiada się Leszek Żuliński w książce ROZMOWA cytując esej Cezarego Sikorskiego „HEIDEGGER I POECI”: Prześwit jest kategorią równie ważną jak bycie. By dostrzec bycie, konieczny jest prześwit; jest on niczym przerzedzenie drzew w gęstym lesie, które sprawia, że wreszcie widać nie tylko szczegóły, ale przede wszystkim las jako całość (co w mroku przecież nie jest oczywiste). W niemieckich znaczenia słowa lichten, (tj. przeświecać) gra światła i cienia wynikająca z przerzedzania przeplata się z czynnością podnoszenia kotwicy. Tak oto, widząc wcześniej to, co niedostrzegalne, uwalniamy się z uwięzi.
Dziękuję twórcom książki za ten prześwit, za możliwość szerszego spojrzenia.
Czy rozmowa może być telepatyczną wymianą myśli? Może. Jednak ja tęsknię za pełnymi, wyrażanymi głośno zdaniami, za spojrzeniem w oczy, za skrzypnięciem przysuwanego krzesła. Żyj, rozmowo, żyj. I nie zapominaj o mnie.
Cezary Sikorski & Leszek Żuliński Rozmowa, Zaułek Wydawniczy Pomyłka, Szczecin 2015, s.320