związek z wieloletnimi tradycjami

    • Kategoria: Felietony i komentarze
    • Odsłon: 2351

    Jesienne podróże. Długie, częste, melancholijne... Czasem powodują, że inaczej patrzymy na świat, po gwałtownym lecie. Teraz wszystko jest inne, do tego stopnia, że często wpadamy w swoisty rodzaj depresji, jakiegoś takiego otumanienia. Te jesienne podróże mają i swoją dobrą stronę. Pozwalają nam wyciszyć się, zastanowić nad naszym życiem, nad tajemnicą przemijania, nad sacrum...

    • Kategoria: Felietony i komentarze
    • Odsłon: 2357

    Nikosa Chadzinikolau poznałem kilka lat temu, bodaj w roku 2001, dzięki Jankowi Marszałkowi. Umówił nas przy okazji corocznych majowych targów książki. Pogadaliśmy m.in. właśnie przetłumaczonej przez Nikosa Iliadzie. Zajrzyjcie do tej książki wydanej przez Oficynę Wydawniczą G&P w Poznaniu w 2001 roku. Warto znać "Iliadę" tłumaczoną na polski przez rodowitego Greka i warto przeczytać wstęp, w którym odnosi się On do wszystkich wcześniejszych tłumaczeń.

    • Kategoria: Felietony i komentarze
    • Odsłon: 2404

    Zakończył się Kongres Kultury Polskiej... I bardzo dobrze! Po szumnych zapowiedziach i wszechobecnych reklamach tego doniosłego wydarzenia w środkach masowego przekazu, sam Kongres przebiegał tak cicho, że trudno było nawet doszukać się rzeczowych informacji w prasie codziennej. Ot, pojawiały się jakieś krótkie notki. A w telewizji (poza zdawkowymi relacjami w TVP Kultura) trudno było uświadczyć jakąkolwiek informację na ten temat. I w zasadzie na tym lakonicznym stwierdzeniu można by zakończyć ten felieton, ale czym zapełniłbym resztę kolumny?

    • Kategoria: Felietony i komentarze
    • Odsłon: 2853

    Dlaczego pośród tylu dzieł nowo powstającej rodzimej sztuki tak trudno znaleźć coś, co moglibyśmy zaliczyć do wartościowej wysokiej literatury? Czyżby mało było zdolnych autorów? Czy może brakuje obecnie tematów odpowiedniego kalibru, które mogłyby zapewnić nośność i atrakcyjność dziełom? Gdzie leży przyczyna miałkości i swoistej nijakości publikowanych utworów? Nie ukrywam, że takie kwestie mają charakter retoryczny. Sądzę jednak, że można zdiagnozować tę sytuację. Obecnie wielu ludzi zajmuje się pisaniem – sądzę zresztą, że tak było zawsze, wielu pisało, niestety na Parnas wspięli się nieliczni. Myślę jednak, że współcześnie w Polsce mamy wielu niezwykle uzdolnionych poetów i że ich dzieło jest wydobywane na światło publiczne relatywnie często.

    • Kategoria: Felietony i komentarze
    • Odsłon: 3164

    To był czarny tydzień dla polskiej kultury. Najpierw zmarł w Warszawie Zbigniew Zapasiewicz, a trzy dni później, w Oxfordzie, prof. Leszek Kołakowski. Wielki polski filozof i myśliciel. Historyk filozofii i myśli religijnej. Jeden z najwybitniejszych intelektualistów XX wieku. Marksista i jednocześnie największy krytyk marksizmu. Wielki przeciwnik wszelkich totalitaryzmów. Jedna z największych postaci współczesnej Polski.

    • Kategoria: Felietony i komentarze
    • Odsłon: 4589

    Miłości/ podaj rękę/ - o własnych siłach
    tak trudno za wszystkim zdążyć/ a jeszcze tyle nieba
    codziennie wgniata nas w ziemię

    Miłości..., Stanisław Nawrocki [1947-2004]

    Autor tej liryki osobistej urodził się w 1947 roku, w Bartnikach koło Przasnysza - tam gdzie stary kościółek drzemiąc wśród pól do nieba wyciąga zmęczony krzyż/ gdzie chata kulawa kłania się ziemi płową czupryną/ gdzie ścieżki splątane w uścisku prostują ramiona pod lasem/ a rzeka z gotycką fryzurą śmieje się tatarakowo... (St. Nawrocki, z tomu: Wyspowiadać świat).

    • Kategoria: Felietony i komentarze
    • Odsłon: 3192

    Chociaż jeszcze na dobre nie rozpoczęły się prace na reformą kultury, to już dziś można stwierdzić z całą stanowczością, w jak opłakanym stanie ta kultura będzie. Rząd nie chce, abyśmy płacili abonamentu radiowo-telewizyjnego, bowiem pieniądze na działalność misyjną TVP mają pochodzić z budżetu państwa. Problem jednak w tym, że tych pieniędzy po prostu nie ma i nic nie wskazuje na to, że one się kiedykolwiek znajdą.

    • Kategoria: Felietony i komentarze
    • Odsłon: 3090

    No i zaczyna się to, czego można było się spodziewać, a w zasadzie obawiać. Ekonomista, Jerzy Hausner, kieruje zespołem, który przygotowuje reformę finansowania i zarządzania kulturą. Komuś się nie spodobało, że jeszcze w miarę normalnie funkcjonują placówki i instytucje kultury, że dzieci i młodzież mogą bez większych przeszkód korzystać z dóbr kultury. Dotyczy to głównie małych miast i miejscowości, w których niezbyt często goszczą artyści z pierwszych stron gazet i ekranów telewizorów. Tzw. domy kultury, świetlice i biblioteki najprawdopodobniej albo przestaną funkcjonować, albo dostaną się w łapy pazernych na robienie pieniędzy „pseudodziałaczy”. Zastanawiam się, co przyświeca reformatorom, skoro nie od dzisiaj wiadomo, że gdzie jak gdzie, ale na pewno nie w kulturze należy szukać oszczędności. Po roku 1989 to właśnie tutaj władze dokonały największych cięć finansowych, chcąc ratować swoje budżety. To tutaj dokonano likwidacji wielu zbędnych etatów, radykalnie zmieniono programy i statuty działania placówek i instytucji. A tu nagle co? Hausner chce oddać prawie wszystko w prywatne ręce, bo ma wizję, że „cały ten układ należy wytrącić z inercji". Panie Hausner, z jakiej inercji? Myślę, że z inercji należy wytrącić, ale Hausnera i cały ten jego zespół, który tak naprawdę dopiero będzie miał kontakt z kulturą, kiedy jakiś zdesperowany działacz kulturalny, zostawi ślad swojego buta, na szanownych „czterech literach” reformatorów.

    • Kategoria: Felietony i komentarze
    • Odsłon: 3357

    Drogi Piotrze!
    Siedzę nad Twoją książką „Poezja jest podarunkiem natury” (Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń 2008). W tle Andrea Bocelli z płyty „Sogno” (kupiłem wreszcie nowy sprzęt do dobrego słuchania) przypominający mi ubiegłoroczną Sycylię. Słuchaliśmy go do śniadania pod sycylijskim słońcem. Słońcem tak słonecznym, jak na okładce Twojej książki. To słońce, Piotrze, z rzuconym nań tytułem, nieziemskie słońce, już nad chmurami, właśnie tytułowi przeczy, Okładka Twojej książki raczej „mówi”, że poezja jest darem nieziemskim, choć przecież poeci, z którymi rozmawiasz, zanurzeni w ziemi, w życiu po łokcie.
    Książka wyczekana niezmiernie długo. Przecież rozmawialiśmy o niej cztery lata temu, że właśnie skończona, że tylko jedna rozmowa z Krzysztofem Gąsiorowskim (która ostatecznie się nie pojawiła), później wyczekana przez z natury rzeczy rozwlekłe sprawy wydawnicze. Książka wyczekana także przez moje gapiostwo, bo jak już mi ją zostawiłeś w ZLP na recepcji tuż przed Świętami, to o tym zapomniałem, A że ciągle coś tam leży i na kogoś czeka, to i trudno, aby nasi recepcjoniści nas pilnowali, jeśli sami się nie upomnimy. To wyczekiwania etap drugi. Etap trzeci był jednak najdłuższy. Nikt nie wie tego lepiej od Ciebie. Wszak książka to Twoje rozmowy z poetami sprzed bez mała ćwierćwiecza! Ale w końcu jest.

    • Kategoria: Felietony i komentarze
    • Odsłon: 3461

    Książki zawsze czytam p o c o ś. Owe „po coś” najczęściej obejmuje trzy sprawy. Najpierw ciekawość połączoną z przyjemnością. Tak, należę do wymierającego gatunku szczęśliwców, którzy chcąc sprawić sobie przyjemność sięgają po książkę. Tak jest i teraz. Siedzę w ogrodzie, przed tarasem, w Andrzejowie na Łęgu, godzina ósma, pierwszy maja. Nie muszę iść na pochód, uczczę robotnicze święto wysiłkiem oczu i szarych komórek. Adres internetowy podałem nie dla reklamy a z przyjemności. Jestem tu trzeci raz, zaraziłem tym miejscem dorosłą córkę. Miejsce magiczne! Dla przykładu – dziś wysłuchałem koncertu ptasiego radia. Trwał od 3-ciej do 5-tej rano, potem trochę się wyciszył, teraz na otwartej przestrzeni ogrodu też go słychać, tylko inaczej niż w membranie absolutnej ciszy pokoju na piętrze przez otwarte okno między 3-cią a 5-tą nad ranem. Teraz wiatr dodaje podkład a i słońce wtrąca swoje trzy grosze. Zdumiewa w tej ptasiej orkiestrze coś, co kiedyś usłyszałem w jakimś filmie: „harmonia natury – jej wzór jest przypadkowy. Wszystko, co nie jest harmonią rzuca się w oczy.” W tej sonacie, uwerturze, wstępie do dnia – zatytułujmy go ostatecznie i oficjalnie – „Od 3-ciej do 5-tej”, nie wyłapuję ani melodii, ani niepowtarzalnej jednorazowej improwizacji, słyszę w niej harmonię, coś, do czego nie zbliżą się najlepsze nawet nasze osiągnięcia muzyczne. Nadto te niespodziewane akcenty jak przed chwilą, gdy dołączyły głosy domowego ptactwa a na kartce, na której piszę przysiadł na dłuższą chwilę fruwający skrzat (dla botanika pewnie jakiś rozpoznawalny owad) niczym klucz wiolinowy na partyturze.

Strona 9 z 10