związek z wieloletnimi tradycjami

    • Kategoria: Krytyka literacka
    • Odsłon: 976

    Danuta Perier-Berska: Wychodzenie z raju

    Miłość: pamięć i czas

    Miłość potrafi czynić z ludźmi „prawdziwe cuda”, odzyskiwać utracone wspomnienia, kochać ludzi nawet po ich śmierci, ale i żywić to uczucie do miejsc, w których ono kwitło. Szczególnie tego typu emocje miłosne towarzyszą kobietom, które bywają bardziej wrażliwe jak mężczyźni, ale wynika to zdaje się z nadzwyczajnej ich umiejętności eksponowania tego typu przeżyć. Po utracie obiektu miłości ludzie najczęściej przeżywają ogromny, osobisty dramat egzystencjalny i przez pewien czas nie są w stanie się z tym pogodzić. Jednak wcześniej czy później ta miłość sama w sobie się odradza i kochającym wydaje się, że dalej jest kontynuowana. Z taką sytuacja mamy w niedawno opublikowanym tomiku Danuty Perier-Berskiej pt. „Wychodzenie z raju”.

    • Kategoria: Krytyka literacka
    • Odsłon: 16165

    Marta Świderska-Pelinko: Tam gdzie łkają skrzypce (wydanie słowackie)

    Wydawnictwo Abilion 2014, w języku słowackim – Pectus 2017
    Tłumaczenie: Radovan Brenkus

    Marta Świderska-Pelinko, współczesna polska poetka, prozaiczka, tłumaczka, nie jest słowackim czytelnikom całkowicie nieznana. Na koncie ma kilka powieści, wspomnę chociażby Tułaczy smak edenu (z roku 2007, w przekładzie na język słowacki wyszła w roku 2010), Za drzwiami deszczu (2010) i najnowszą Tam gdzie łkają skrzypce (2014), z tomików poetyckich z ostatnich lat wspomnę Poza ramami (2012) i Wędrowanie (2016).

    • Kategoria: Krytyka literacka
    • Odsłon: 1851

    Trickster to tytuł wydanego w 2013 roku tomiku poetyckiego Joanny Krupińskiej-Trzebiatowskiej. Po jego lekturze nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że jest to trzecia, najbardziej dojrzała część trylogii, której pierwsze tomy stanowią zbiory wierszy W jedną stronę bez prawa powrotu (2007) i Taniec śmierci (2010).
    W całej Trylogii podróżujemy wraz z poetką po różnych światach podległych różnym bogom i szukamy sensu, nadziei i śladów Najwyższego, który może – jeśli istnieje i jeśli zechce podarować nam zagubiony sens i porządek wszechświata, podarować nam nas samych, co oznacza uwolnienie, zbawienie, dar prawdziwego życia.

    • Kategoria: Krytyka literacka
    • Odsłon: 2151

    TOPOS STABAT MATER DOLOROSA W POEZJI MAGDALENY WĘGRZYNOWICZ-PLICHTY, ALBO REQUIEM DLA TADEUSZA... (Miraże, Wyd. Signo, Kraków 2014)

    INTROITUS
    Najnowszy tom Magdaleny Węgrzynowicz-Plichty pt. Miraże ustrukturyzowany w formę triady (kolejne części: Miraże, Repetytorium z młodości, Cierpkie owoce granatu), należy odczytywać w metaforyce trzech kłosów i życiodajnych ziaren, o których w inicjalnym wierszu pt. Magnificare, podmiot liryczny pisze explicite:
    „poezjo
    leć z wiatrem niosącym życiodajne ziarno
    światu na przekór”1.
    Poetka chce ową triadę wypełnić poetycką formą i treścią po augustyńsku, w myśl sentencji Omnes trinum perfectum est (z łac. „Każda trójca jest doskonała”), czy po ukraińsku „Boh trojcu lubit”. I chwalimy doskonałość poetki, jednakowoż (jeszcze trochę łaciny, bynajmniej nie kuchennej, bowiem, jak głosiło powiedzenie profesorów krakowskiej Almae Matris: „Kto nie umiał po łacinie, musiał pasać świnie”) Ubi mel, ibi fel (z łac. „Tam, gdzie miód, tam i smród [żółć]”, czyli przysłowiowa łyżka dziegciu w beczce miodu). Atoli nie każdy z owych kłosów poezji jest doskonały i życiodajny...
    Pierwszy bukiet kłosów sterczy wyprostowany, bez wahania wychylając się ku słońcu, gdyż w środku jest pusty (jak utwór Panoptikum Mazowszańskie, o zgrozo, z przypisem do Inwokacji Pana Tadeusza czy inny „poetycki pustostan” pt. Pejzaż polski). Drugi bukiet kłosów chybocze się na wietrze interpretacji zainfekowany sporyszem banału (Fizia Pończoszanka, Wybory, Hybryda, Kołowrotek). (PS. Szkoda, że poetka nie zastosowała tu złotej reguły Antona Czechowa, który twierdził, iż sztuka pisania, to sztuka wykreślania). I wreszcie trzeci bukiet, chyli się ku ziemi – pełen ziarna – ziarna matczynych łez po stracie syna, „który martwej już nie podniósł powieki”. I są to najbardziej autentyczne i pełne wiersze-kłosy, jakie pomieściła poetka-matka w najnowszym tomie – żałobnym poplonie. Nad tą właśnie częścią pragnę skupić swoją szczególną uwagę w interpretacyjnym żniwowaniu, aczkolwiek poprzedzonym krytyczną podorywką.

    • Kategoria: Krytyka literacka
    • Odsłon: 2200

    W szklanej kuli sonetów
    Gdy modny bełkot snobistycznej blagi
    Krytyk zaciemnia kadzidlanym dymem,
    Doszło do tego, że aktem odwagi
    Jest wiersz napisać z rytmem, sensem, rymem.
    Antoni Słonimski W obronie wiersza
    23 kwietnia 2014 roku minęła 450 rocznica urodzin, a za dwa lata minie 400 rocznica śmierci Williama Szekspira. Zapewne niewielu z nas pamiętałoby o tych datach, gdyby nie Krystyna Konecka. We współczesnej poezji polskiej stanowi ona swoisty ewenement. Uparła się uprawiać sonet, z wielką fascynacją, ale też wiedzą i klasą, bo – jak powiedział Michel Houellebecq – „warunkiem dobrego stylu jest mieć coś do powiedzenia”. To bodaj jedyna polska poetka, która uniknęła epigoństwa i doskonale radzi sobie z tą formą poetycką. Nie wiem, czy zdążył poznać Konecką i jej twórczość Roman Tomaszewski z Klubu Literackiego TOPOLA w Zduńskiej Woli, w którym oboje działaliśmy, członek warszawskiego oddziału ZLP, wyróżniony za tom poetycki podczas ostatniego Listopada Poetyckiego w Poznaniu. Miał w swoim dorobku tomiki sonetów. Można powiedzieć, że oddychał nimi. A Krystynę Konecką charakteryzuje (według Waldemara Smaszcza) myślenie sonetami. Ciekawa byłam spotkania, konfrontacji tych dwojga poetów, odmiennych osobowości.

    • Kategoria: Krytyka literacka
    • Odsłon: 2723

    „Kiedy w Paryżu młody człowiek ubiera się ekscentrycznie, pozwala sobie na swobodę erotyczną, nie pracuje, spędza życie w kawiarni i wygłasza osobliwe frazesy, powiada się, że egzystencjalistą; pół wieku temu w Berlinie młody człowiek prowadzący podobny tryb życia zyskałby miano nietzscheanisty. A przecież pierwszy ma równie mało wspólnego z Sartr’em, jak drugi miał z Nietzschem. Czytali tych filozofów, ale ich nie rozumieli, poprzestawszy jedynie na przyswojeniu sobie z ich prac frapujących, a zarazem wieloznacznych sformułowań, przy nieumiejętności myślenia metodycznego”.
    Opisana przez Jaspersa (1) sytuacja podsuwa wiele analogii. Nie tylko w sferze zachowań i deklaracji. Dzisiaj modne jest miano moralisty. Zapobiegają o nie poeci, działacze społeczni, a nawet wczorajsi menagerowie. Pisze się o etyczności tekstów poetyckich. Poeta, który mało drukował w latach 1971-1980 (bo mało pisał), jest bardziej moralny od tego, który często publikował, a mniej – od niepublikujących.

    • Kategoria: Krytyka literacka
    • Odsłon: 1722

    Tak się złożyło, że książka, o której piszę, zagościła niedawno na naszym portalu za sprawą notatki prezesa ZG ZLP Marka Wawrzkiewicza. Idzie o tom poezji Kaliny Izabeli Zioła „Okno niepamięci” opublikowany w ramach Biblioteki „Tematu” pod auspicjami ZLP. I nic w tym zdrożnego, tyle, że autorka i redaktor książki zamiast „Biblioteka „Tematu”, Bydgoszcz 2013” zamieścili na stronie tytułowej informację „Związek Literatów Polskich, Warszawa 2013” (poetka jest członkinią Oddziału Poznańskiego ZLP). I właśnie ten fakt sprostował prezes Wawrzkiewicz, „odcinając się” od przedsięwzięcia. A poszło o książkę dobrą, by nie nadużywać przymiotników, dostrzeżoną już przez krytykę literacką i wyróżnianą, m.in. nominacją do nagrody „Poetycka Książka Roku” na XXXVI Międzynarodowym Listopadzie Poetyckim w Poznaniu.

    • Kategoria: Krytyka literacka
    • Odsłon: 2147

    Eugeniusz Kurzawa: Obrazki prowincjonalne prozą

    Trzeba mieć wiele odwagi, by stanąć oko w oko ze swoim życiem. Bo przecież tym właśnie jest dla Eugeniusza Kurzawy jego najnowsza książka „Obrazki prowincjonalne prozą”. Ocalił w nich odpryski wspomnień ze swoich szczenięcych i inicjacyjnych lat szczęsnych zmieszanych z niedostatkiem zbąszyńskiej codzienności, w której dorastał. Spojrzał raz jeszcze na bez mała 40-letnią ścieżkę powinności dziennikarskiej, zastanawiając się przy tym nad zdarzeniami i dawno dokonanymi wyborami, które zaważyły na jego dalszych losach. A życie – nie może być inaczej – splotło jego dni, jego trud, dążenia, tęsknoty, potrzeby i ambicje z wieloma ludźmi, z którymi przyszło mu tworzyć powszedniość i nadzwyczajność. A wśród nich w rolach epizodycznych znaleźli się tak znakomici artyści, jak Gustaw Zemła, Bohdan Chmielewski, Sokrat Janowicz, Jan Berdyszak, a z ziomków zza miedzy Jan Kurowicki, Janusz Koniusz i wielu, wielu jeszcze innych.

    • Kategoria: Krytyka literacka
    • Odsłon: 1825

    Minęło wiele lat od czasu, gdy Wisława Szymborska tak podsumowała współczesność w wierszu „Pisanie życiorysu”:
    Raczej cena niż wartość
    i tytuł niż treść.
    Raczej numer butów, niż dokąd on idzie,
    ten, za kogo uchodzisz.
    Od tamtej pory udział wszelkiego rodzaju cyfr i kodów w naszym codziennym życiu mógł się tylko powiększać. Jesteśmy pozycjami na listach, kwotami w wypłatach, kontami w bankach. Spośród wszystkich szeregów cyfr szczególne znaczenie odgrywa jeden: PESEL – skrót od „Powszechny Elektroniczny System Ewidencji Ludności”. Nieprzypadkowo ten właśnie numer - identyfikujący człowieka bardziej jednoznacznie, niż imię i nazwisko - Andrzej Walter wyróżnił w swojej najnowszej książce poetyckiej, tytułując ją po prostu „Pesel”.
    Pesel to człowiek, bezimienna jednostka, która zbyt dobrze pamięta świat wcześniejszy, by móc zadomowić się w świecie współczesnym. W jego rzeczywistości wszystko jest „post”: postnamiętne,postbanalne,postcywilizacyjne, postindustrialne, postmodernistyczne.Nie istnieją praktycznie żadne ograniczenia terytorialne, granice ani zamknięte drzwi – jest za to przesyt, zmęczenie i wyczerpanie (na czym polega tragizm sytuacji?/ na braku tragizmu/ braku sytuacji – czytamy w wierszu „środa czwartek koniec”).

    • Kategoria: Krytyka literacka
    • Odsłon: 1804

    Niedawno pożegnałam Ryszarda Daneckiego, odpływającego w ostatni rejs, ten bez powrotu. Pływał on kiedyś jako rybak po Morzu Kaspijskim, ale zawsze wracał, nawet po największych sztormach. Tym razem nie wróci. Trudno w to uwierzyć, trudno się z tym pogodzić. Ten zawsze pełen życia i humoru, tryskający witalnością człowiek nie żyje. Bez niego poznański oddział Związku Literatów Polskich nie będzie już taki sam. Zabraknie żartów Ryszarda, jego ironicznego nieco śmiechu, opowiesci o dawnych latach, zdarzeniach i ludziach, których oprócz niego nikt już nie pamietał. Odszedł nagle, pozostawiając po sobie puste miejsce, ksiązki i wspomnienia... Nie pójdę już z nim na piwo, nie porozmawiam, nie pojadę do chaty w puszczy, nie zjem pysznego obiadu przygotowanego przez jego żonę... A jeszcze tyle mogłam usłyszeć, tyle się nauczyć, zrozumieć...

Strona 7 z 15