Miłość: pamięć i czas
Miłość potrafi czynić z ludźmi „prawdziwe cuda”, odzyskiwać utracone wspomnienia, kochać ludzi nawet po ich śmierci, ale i żywić to uczucie do miejsc, w których ono kwitło. Szczególnie tego typu emocje miłosne towarzyszą kobietom, które bywają bardziej wrażliwe jak mężczyźni, ale wynika to zdaje się z nadzwyczajnej ich umiejętności eksponowania tego typu przeżyć. Po utracie obiektu miłości ludzie najczęściej przeżywają ogromny, osobisty dramat egzystencjalny i przez pewien czas nie są w stanie się z tym pogodzić. Jednak wcześniej czy później ta miłość sama w sobie się odradza i kochającym wydaje się, że dalej jest kontynuowana. Z taką sytuacja mamy w niedawno opublikowanym tomiku Danuty Perier-Berskiej pt. „Wychodzenie z raju”.
We wcześniejszym tomiku pt. „W windzie Pana poznałam/czy nam się to śniło” (2017) można było przeczytać utwory, w których poetka narzekała na los, który pozbawił ją męża, z którym spędziła piękny okres swojego życia, Odbyli liczne podróże po Europie, zaś Paryż zrobił na nich kolosalne wrażenia i nie trudno sobie wyobrazić, że mieli dylemat czy jest on piękniejszy i „godzien miłości” jak nasz Kraków, Te podróże po Europie, uczestnictwo w wielu wydarzeniach kulturalnych, zbudowało między nimi silne więzi duchowe. Po śmierci Antoniego powstał właśnie „tomik żałobny”, w którym z bólem i tęsknotą opisywała ten cios, wskazując wartość emocjonalną zaistniałej między nimi miłości.
W najnowszy tomiku widać natomiast zdecydowane przewartościowanie tego uczucia, ale i jego idealizację, dzięki czemu staje się ona „bardziej wartościowa”, bo nie podlega choćby przez pewien czas przemijaniu, a owocuje wyrafinowaną twórczością literacką. W wierszu bez tytułu dowiadujemy się zatem: „nagle wszystko posmutniało/w tafli lustra zatopiony Twój obraz/z wyraźnym spojrzeniem oczu/które nieustanie mnie obserwują/motyle w moim brzuchu znieruchomiały/wszystko nabrało szarości i przemijalności”. Jednak wspomnienia i tęsknoty nie pozostają bezczynne i pojawiają się znienacka: „każdego wieczoru/rozbierasz mnie z marzeń/jeszcze tylko kilka nocy i będę naga/otul mnie wspomnieniami/niech krew zacznie krążyć w moich żyłach/jak dawniej/za oknem jesień/w pokoju zimno/noc/bez Ciebie/bez gwiazd/bez zegara/bez sensu/i tak/co wieczór” – konstatuje poetka. Autorka stara się zatem wyrzucić z siebie te bolesne doświadczenia i nadać im nowe życie, by ocalić je od zapomnienia. Powoli godzi się i rozumie, że właściwie każdy człowiek jest śmiertelny, a z latami coraz szybciej odchodzą znajomi, przyjaciele, członkowie rodziny na ów „wieczny odpoczynek” i trzeba się z tym jakoś pogodzić. W wierszu pt. „zdążyć ze wszystkim” poetka uświadamia sobie logik życia codziennego, ale i konsekwencje nadchodzącej starości, pisząc: „wielu już odeszło/ brakuje czasu na zdrowaśki/za ich dusze/wydłuża się kolejka oczekujących/zaczynam gubić ich adresy/coraz więcej wydaję na znicze”. Zastanawia się nawet nad istotą czasu, jego upływanie, by tak oto go uchwycić w wierszu pt. „czas”: „ubrał jej dom/w siwe firanki lat/wiatr zadomowił się/w dziurach pamięci/myszy harcują/po pustych pokojach wyjadając/ resztki wspomnień/w niedomkniętych drzwiach/smuga srebrnego światła/zaprasza/ tam…”
Poetka, która właściwie oddycha i żywi się poezją, próbuje ją jakoś opisać i pokazać jej życiowy sens w wierszu bez tytuł, gdzie czytamy: „poezja jak pory roku/zielona jak wiosna/gorąca jak lato/z czasem nabiera jesiennych barw/tylko zimą mrozi krew w żyłach/zastygając w sople metafor/odwilż w sercu poety znaczy/dobry wiersz”. I faktycznie autorka sama hołduje tej zasadzie, bo każdy jej wiersz jest formalnie dopracowany, a jego zawartość treściowa i emocjonalna współgrają ze sobą oraz otwierają czytelnikowi oczy i uszy na świat, ale i duszę.
Ignacy S. Fiut
Perier-Berska, „Wychodzenie z raju”, redakcja Beata Anna Symołon, Oddział Krakowski Związku Literatów Polskich, Biblioteka Krakowskiego Oddziału ZLP, 21., Kraków 2019, s. 68.