związek z wieloletnimi tradycjami

"Warto kontynuować."
Tą sentencją XXXII Zjazdu Związku Literatow Polskich zachęcamy do aktywności na naszej stronie https://zlpinfo.eu - proponujcie publikację waszych przemyśleń, bieżącej twórczości, felietonów...
Co dwa tygodnie - przeciętnie - będą wprowadzane nowe materiały.
Objętość łączna jednorazowej propozycji autorskiej powinna zmieścić się na maksimum 3 stronicach tradycyjnego A4, w Times New Roman, czcionka 12, bez formatowania. Fotografie pojedyncze o maksymalnych wymiarach skrajnych 700 pikseli (galerie tworzymy sami), możliwa notka o autorze do 300 znaków.
Nie zamieszczamy linków, ani recenzji pod tekstami literackimi.
Publikujemy zapowiedzi wydarzeń artystycznych oraz relacje o ich przebiegu.
Proszę pamiętać, to jest strona promująca całokształt działania Związku Literatów Polskich, więc musi zawierać materiały szczególnie istotne.
Oczekujemy propozycji współpracy z oddziałów - także innych sugestii.

Kontakt: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

    • Kategoria: Wypisy z twórczości
    • Odsłon: 193

    nyczajstruny okladka

    Irena Nyczaj

    PIĘĆ NOCY I JEDEN DZIEŃ

     PROLOG

    „Niebo wysoko, na ziemi twardo”. (anonimowe)

    A jego zaczarowało miasto. Już pierwsza noc w hotelu urządzonym przy teatrze miejskim, którego okna wychodziły na kwadratowy podwórzec – zapowiadała coś nowego, z czym młody człowiek do tej pory nigdy się nie spotkał. Ta noc, jak i następne stały się jego własnym spektaklem.

    • Kategoria: Wypisy z twórczości
    • Odsłon: 69

     Joanny Guzik urlop więcej niż poetycki

    jg w mieszkaniu ws 1

    Butelki

    cztery kosze na odpady

    jeden o nazwie zmieszane

    w nim mieści się życie

    straty nieopisane

    owoce suszu z kompotu

    a wystarczyło wyjeść łyżeczką

    gdyby rozdzielić na to

    co ważne

    co niewystarczające

    zrobiłaby się przestrzeń

    może zajrzałoby słońce

    pomiędzy koszami

    stara klatka

    po starym chomiku

    szklane butelki

    zwrócone szyjką ku górze

    wyjmą

    wymyją

    papier zamienią na książkę

    tylko człowiekowi czasu nie dano

    na drugie życie

    • Kategoria: Wypisy z twórczości
    • Odsłon: 130

    I nastała ciemność

    „Kto w każdym widzi wroga, jest najczęściej wrogiem samego siebie”. (Jan Konrad Górecki)

    Najważniejsze – to nie zostawiać śladów. Pamiętał te słowa przełożonego, swojego guru, któremu bez wahania zawierzył. To coś jak pierwsza miłość – rozmarzył się – silna, ślepa i na zawsze, choćby potem po drodze pojawiały się inne, choćby wiązały węzłami świętymi, które tylko śmierć… Mądre słowa dźwięczały teraz w uszach, ogromniały, wypełniając magiczną siłą cały obszar, jaki rozprzestrzeniał się w jego głowie i nakazywał działanie strategiczne, wymagające precyzyjnej wręcz taktyki.

    • Kategoria: Wypisy z twórczości
    • Odsłon: 345

    A to Polska właśnie   

    a to polska1                

    Grafika: Ewa Zielińska   

    - W którym domu mieszka Wawrzyniec Maciąg?- pytam  chłopaka idącego drogą. - Aa, a to on pewnie wczoraj na panią czekał. Dlaczego się nie przyjechało? - usłyszałam w odpowiedzi. - On całą noc nie spał, tylko przypominał sobie znane ludowe wierszyki i piosenki. Rano ubrał się odświętnie, włożył białą koszulę i siedząc na ławce, czekał. Czekał cały dzień.

    Faktycznie tak się złożyło, że nie mogłam się z nim spotkać. „Ale co się odwlecze, to nie uciecze”- mówi przysłowie.

    - Odcięli mu prąd, świeczki wczoraj mu zawiozłem. Niech uważa, bo z ogniem żartów nie ma- wyrzucił z siebie  jednym tchem. 

    • Kategoria: Wypisy z twórczości
    • Odsłon: 560

     ilustracja ewa zielinskaa

    Uprowadzenie na oczach gapiów                              

     

                Jak się czujecie bezduszni przechodnie wobec tej młodziutkiej dziewczyny? Byliście blisko, na wyciągniecie ręki. A nikt z was jej nie pomógł.

                Codziennie nad tym miastem, o godzinie17 niesie się bicie dzwonów. Ludzie wchodzą do kościoła. Ksiądz grzmi z ambony o znieczulicy. Powtarza stare prawdy. Oczy są po to, żeby widzieć, uszy- słyszeć...Ulice o tej porze jeszcze rozedrgane tętniącym życiem. Pisk opon samochodów, przechodnie popychają się na przejściach, tłoczą przy sklepach z tańszym mięsiwem. Takie jest miasteczko, w którym żyje niespełna 16-letnia Jagoda. Tu, gdzie trudno być anonimowym, bo wszyscy się nawzajem znają.

                Dopiero zapada zmrok. Ludzie widzą na ulicy dwóch wyrośniętych dryblasów ściskających filigranową dziewczynę, prawie dziecko. Jeden z mężczyzn obejmuje ją za szyję, drugi trzyma za rękę. Panienka szamocze się, jęczy. Nikt z przechodniów nie zwraca na to uwagi, chociaż młodzieńcy swym głośnym zachowaniem prowokują. Nikt też nie zapyta dziewczyny wciśniętej w męskie ramiona, czy czuje się w nich szczęśliwa. Cała trójka idzie dalej, mija wiele ulic, sklepów, osób . Opuszcza miasto, wchodzi za bramę cmentarną…

    • Kategoria: Wypisy z twórczości
    • Odsłon: 595

    Tylko koni żal…

    „Życie to droga od marzeń do wspomnień”. (Euzebiusz Żegota)

    „Mistrzynią życia jest przeszłość”. (Henryk Rzewuski)

    Przysiadł na stołeczku w przedpokoju, specjalnie przygotowanym dla niego przez syna. Dobre dziecko, troskliwe. A nie zawsze tak było. Gdy mieszkali jeszcze na wsi i smarkacz nic nie miał do gadania, nie raz poczuł ojcowski pas na tyłku. Za nieposłuszeństwo. Kiedyś, pamięta, jak gówniarz nabrawszy rozumu w szkole, zaczął mędrkować i obwieścił:

    – Nie będę pił mleka prosto od krowy.

    – A to niby dlaczego?

    • Kategoria: Wypisy z twórczości
    • Odsłon: 421

    Wielkanoc

                  „Na skale czarnej”

                            Witkacy

    „Na skale czarnej, spadającej w morze” stała stodoła. Taka stara, od wieków wysezonowana, źródło desek na eksport. Hulał po niej wiatr i skrzypiała wszystkimi luźnymi dechami. Śpiewała upiorną piosenkę i wyła na zmianę niczym wampir w staroświeckim horrorze. Tam, przed oblicze Sprawiedliwości przywiodło mnie dwóch Drabów. Wjechaliśmy do stodoły furą ciągnioną przez parę czarnych wielkich koni, którym z pysków płatami ciekła różowa piana. Draby zepchnęły mnie spętanego z fury i wylądowałem na klepisku, a oni pojechali dalej. Powrócili jednak, tyle że bez zaprzęgu. Na zewnątrz słychać było nieludzki, bo koński, kwik przerażonych zwierząt.

    • Kategoria: Wypisy z twórczości
    • Odsłon: 493

    stasio z matka po operacji oczu w krakowie1

    Dedykowane Matce Stanisława Nyczaja

    Najcichsza odwaga*)

    (z przygotowywanego tomu opowiadań)

    „Urodziłam się 1920 roku w Stanisławowie. Było to miasto wojewódzkie, położone w południowo-wschodniej Polsce – spokrewnione z miastem Lwowem. W mieście moim mieszkała ludność polska, ukraińska i żydowska. W urzędach pracowali głównie Polacy, Żydzi zajmowali się kupiectwem. Ukraińcy zamieszkiwali w pobliskich wioskach, zajmując się rolnictwem i dostawą do miasta głównie artykułów pochodzenia rolniczego. Pamiętam z lat mojej młodości, że panowała ogólna zgoda, wspólna nauka i zabawy. Szkoły były koedukacyjne. Uczniowie szkół podstawowych i średnich ubierali się skromnie, chodzili w mundurkach. Na lewej ręce obowiązywała tarcza szkolna, noszono granatowe berety z odznaką godła Polski. Uczyłam się języka polskiego, w drugiej klasie ukraińskiego, a w piątej klasie języka niemieckiego…”.

    • Kategoria: Wypisy z twórczości
    • Odsłon: 614

    O łączeniu poezji z muzyką we właściwym miejscu

     

    Dobrym tego przykładem może być prezentacja "Klejaków" - wierszy ze zbioru poezji Kazimierza Kochańskiego

    do muzyki Jarosława Praszczałka

    z saksofonowymi  improwizacjami Michała Borowskiego.

    • Kategoria: Wypisy z twórczości
    • Odsłon: 488

    Irena Nyczaj

    Pokój dla aniołów

    – Bibeloty z wszystkich domów całego świata, łączcie się! A kiedy już będziecie razem – wywalę was wszystkie na śmietnik! Co do jednego… Zaniosę was w pudłach i zamieszkacie w pięknym śmierdzącym kontenerze. I będą was odwiedzać szczury z całej dzielnicy. I będą was podziwiać okoliczne gołębie, i psy, i koty… A moja matka zapłacze, widząc wasz podły, psi los, jakiego dzięki mnie doświadczacie. Niech żyje wolność! – Uniósł kieliszek, jeden z pięknej matczynej kolekcji. Trzymał go nie tak jak powinien, jak go nie raz, nie dwa pouczała, o czym w całej rodzinie wiedziano i podśmiewano się – więc nie za nóżkę, elegancko, lecz obejmując krągłość naczynia całą dłonią jak, nie przymierzając, jakiś zwykły człowiek z ludu, niczego nienauczony w domu. Wyglądało, jakby robił matce na złość.

Strona 1 z 3