Zbigniew Milewski. Urodzony w 1969 roku w Sosnowcu, mieszka w Warszawie. Poeta, krytyk literacki. Autor arkuszy poetyckich: „Biedronka nad Biedronkami - spektakl poetycki” (Warszawa 1990), „Pająki dla Gosi” (Warszawa 1991) oraz tomików „Jednego mniej” (Warszawa 1992), „Zły Erotyk” (Warszawa 1997), „Fajerwerki” (Warszawa 2005), "Kiedy bogowie mają weekend" (Łódź 2009), "Złote i czerwone" wydanie polsko-chińskie, przekład Ju Shan i Zhao Gang (Łódź 2010), "Zagrabki" (Warszawa 2012). Jego wiersze znajdują się w wielu antologiach np. „Macie swoich poetów” (Warszawa 1996), „Noc Poetów”. 3 tomowej „Biblia poezji polskiej” (najmłodszy autor) czy autorskiej antologii opatrzonej jego wstępem „Miasto nowego Milenium - debiuty autorów mieszkających w Warszawie po roku 1988”. Publikował w wielu czasopismach polskich i zagranicznych oraz na witrynach poetyckich w Internecie. Laureat wielu głównych nagród na ogólnoposkich konkursach poetyckich m.in. „Nadchodzące Pokolenia”, „Łódzka Wiosna Poetów” (trzykrotnie) Warszawska Jesień Poezji, im. H. Poświatowskiej, O Liść Konwalii im. Z. Herberta . Juror w ogólnopolskich konkursach poetyckich i Turnieju Jednego Wiersza o Laur Burmistrza Łomianek. Używa również pseudonimu Zbigniew Zam. Jego wiersze były tłumaczone na języki obce. Sekretarz Generalny Związku Literatów Polskich i Wiceprezes Zarządu Oddziału Warszawskiego ZLP.
jeszcze nie można wstać i zejść na ziemię ekonomiczna klasa zmęczona korkiem w niebie filmami dla dzieci czeka na zamaskowane twarze w kitlach i wymierzoną w czoło lufę
na zaproszenie pojechał ZAM-ek do Chin spisać smoczy wiersz na placach tłumy w zakazanym mieście żar błyszczy od złota tłumaczą wiersz shi pięć lub siedem sylab/ słów jest w chińskiej odzie wiele utworów wiążą w jedną całość
na wieś zajechała jesień stara panna mówią że choć bogata i ładna nie potrafi kupić kochanka co by ramieniem objął w posiadanie wpierw artystę głuptaka zaciągnęła w redlinę kartofli gdzie ją malował żółtą farbą potem odcieniami czerwieni i brązu chichotały kartofle aż pogubiły liście
Odeszli Święci Bracia. Nie rozświergotali wędrownej wierzby. Przekłuli ją portretami ptaków jaskółek pliszek wróbli o główkach wciśniętych w hełmy żelazne.
urwałem wróżebne liście z jesiennej wierzby na Mariensztacie żółte wiatr porwał w stronę Kościoła św. Anny - wyżej do tronującej Jasnogórskiej Matki skąd łzawiło wezwanie do modlitw w brązowych nasionach na liściach zobaczyłem dostojeństwo Zamku Królewskiego i marzenia pochylonych rodziców o złotych łańcuchach dostojników zaszczytach dla synów