urwałem wróżebne liście
z jesiennej wierzby
na Mariensztacie
żółte
wiatr porwał w stronę
Kościoła św. Anny - wyżej
do tronującej Jasnogórskiej Matki
skąd łzawiło wezwanie
do modlitw
w brązowych
nasionach na liściach
zobaczyłem dostojeństwo Zamku
Królewskiego i marzenia pochylonych rodziców
o złotych łańcuchach dostojników
zaszczytach dla synów

pozostałe liście
odliczyłem stojącym poniżej
kamienicom dla kwatery w których znajomi
kupczą młodością za granicą
na Różyckim i Stadionie
rozrzuciwszy
wszystkie liście zmęczony
usnąłem na ławce pod wierzbą
kołysał mnie refren Bracie
twoim domem
jest droga
twoim domem jest droga