Zbigniew Milewski: Błękitnieje
- Autor: Zbigniew Milewski
- Kategoria: Zbigniew Milewski
- Odsłon: 10827
im więcej drogi
tym mniej mnie
na jej początku
dziewczynka
Zbigniew Milewski. Urodzony w 1969 roku w Sosnowcu, mieszka w Warszawie. Poeta, krytyk literacki. Autor arkuszy poetyckich: „Biedronka nad Biedronkami - spektakl poetycki” (Warszawa 1990), „Pająki dla Gosi” (Warszawa 1991) oraz tomików „Jednego mniej” (Warszawa 1992), „Zły Erotyk” (Warszawa 1997), „Fajerwerki” (Warszawa 2005), "Kiedy bogowie mają weekend" (Łódź 2009), "Złote i czerwone" wydanie polsko-chińskie, przekład Ju Shan i Zhao Gang (Łódź 2010), "Zagrabki" (Warszawa 2012). Jego wiersze znajdują się w wielu antologiach np. „Macie swoich poetów” (Warszawa 1996), „Noc Poetów”. 3 tomowej „Biblia poezji polskiej” (najmłodszy autor) czy autorskiej antologii opatrzonej jego wstępem „Miasto nowego Milenium - debiuty autorów mieszkających w Warszawie po roku 1988”. Publikował w wielu czasopismach polskich i zagranicznych oraz na witrynach poetyckich w Internecie. Laureat wielu głównych nagród na ogólnoposkich konkursach poetyckich m.in. „Nadchodzące Pokolenia”, „Łódzka Wiosna Poetów” (trzykrotnie) Warszawska Jesień Poezji, im. H. Poświatowskiej, O Liść Konwalii im. Z. Herberta . Juror w ogólnopolskich konkursach poetyckich i Turnieju Jednego Wiersza o Laur Burmistrza Łomianek. Używa również pseudonimu Zbigniew Zam. Jego wiersze były tłumaczone na języki obce.
Sekretarz Generalny Związku Literatów Polskich i Wiceprezes Zarządu Oddziału Warszawskiego ZLP.
im więcej drogi
tym mniej mnie
na jej początku
dziewczynka
krótki list do świętego Mikołaja bez listu
książeczka reklam w tym najważniejsze z marzeń
dziecka sklep z zabawkami gdzie jest wszystko
oto kolejna królowa alejek
oto zalotny kasztan
mocno ukształtowane uda
rozchylone
obciągnięte draperią kory
otoczona przez innych mnie
ukradkiem rzucała spojrzenia
po skaryszaku się rozłaził piknik sztuk na trawie
rytmy nawet z bębnów pod jaworem w transie
gubiły melodie ponowoczesnych cyganów brak
żywca u poetów więc spacer z wózkiem wokół
stawów w wózku pies na zamek wersy młodych
tu wszystko jest wbrew bożemu prawu.
święty kamienny elmeryk wspina się
na klęczkach. w puszczy jodłowej ślady
za jeleniem z krzyżem między porożem.
tropię klechdy na królewskim trakcie
z ostatnią stacją przy kręgu czarownic.
córka bawi się
w aniołka
leży na śniegu
śnieżą się pierzą
rączki w skrzydełka
nieważny jak słowa i sens. nie liczą się
po zabawie. tu byłem groźnym królem
zamków z piasku, kamienia, w drzewie.
tak jest i miało być według scenariusza
oto przychodzę tati do ciebie
z reklamacją od świątyni tygrysów
bo budowniczym jesteś formy kamieni
a pod dachem jest dziura od wschodu
to nie jest dziura a indyjski kalendarz
odbite słońca promienie w łuku tęczy
wskażą czas wejścia tygrysicy na ołtarz
czasem i prawem rządził śpioszek
bogów nie było aż do dnia
kiedy powiedziała tati
zaprenumerujmy egipt
może nie należało jej gubić wśród wigilijnej potrawy
wśród nocnych żartów sałatek i mięsa wśród ciszy
kolędy gdy babcie w portfelach upychają zeskrobane
chęci na grosze gdy dzieciątko idzie w new age