Ryszard Jan Ulicki – urodzony 20 lipca 1943 r. w Łodzi. Poseł na Sejm RP I, II, III i IV kadencji. Od 24 lipca 2003 do 30 grudnia 2005 roku – członek Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji wybrany na tę funkcję przez Sejm RP. Polityk, literat i dziennikarz. Autor „Kolorowych jarmarków” i wielu innych tekstów piosenek - w tym popularnych pieśni dla zespołów romskich, powieści „Skandal sezonu” i „Srebro-Złoto-Żelazo”, tomów poezji: „Wiersze”, „I ciągle jeszcze idę”, ”Album zwierzyny dzikiej, domowej i łonowej”, zbioru opowiadań „Dyskretny urok kapitalizmu”, dziewięćdziesięciu wywiadów z wybitnymi postaciami życia społeczno-politycznego i kulturalnego oraz ze świata nauki, artykułów problemowych i felietonów do pisma społeczno-kulturalnego „Miesięcznik”. Ponadto – autor kilkudziesięciu rzeźb w kamieniu. Zdobywca głównych nagród na festiwalach piosenek w Sopocie, Opolu, Kołobrzegu (FPŻ) i Kielcach. Laureat plebiscytów prasowych i radiowo-telewizyjnych m.in. za „KOLOROWE JARMARKI”, „ŚWIAT NIE WIERZY ŁZOM” i „ŚNIŁ MI SIĘ RODZINNY DOM”. Laureat nagród Ministra Kultury i Sztuki oraz Ministra Obrony Narodowej. W 2002 roku - z okazji 40-lecia pracy twórczej i promocji tomiku wierszy – odbył się jego benefis w krakowskim Teatrze STU. W lipcu 2004 roku od króla polskich Romów otrzymał tytuł honorowego wójta cygańskiego. Członek Związku Literatów Polskich, Stowarzyszenia Dziennikarzy RP, Polskiego Związku Autorów i Kompozytorów Rozrywkowych – ZAKR oraz Związku Autorów i Kompozytorów Scenicznych – ZAIKS. Wiceprezes Zarządu Głównego Związku Literatów Polskich.
Ryszard Ulicki: Spór o to, czy odkryłem nową wyspę
Spór o to, czy odkryłem nową wyspę, czy cały kontynent - toczyłem przez wiele lat sam ze sobą. Potem włączyli się inni, różni eksperci i doradcy. Wiele chcieli zrobić za mnie i beze mnie, ale tylko ja mogę zgłębić tę tajemnicę.
Skąd wiesz, że odkryłeś nowy ląd – pytał mnie mędrzec. Nikt tego nie wie, tak długo – powiedziałem, dopóki nie potwierdzą tego inni. Czekam, co ty powiesz, przecież jesteś mędrcem.
Nie jest sztuką odkryć nową wyspę. Sztuką jest zapomnieć macierzysty brzeg i uciec od ciągłych porównań detali i krajobrazów. Ile czasu trzeba, by przesiąknąć zapachem żywic i traw, oswoić smak wody, cienie drzew i zmienność pór roku?
Od pierwszego dnia smutku, pierwszego miesiąca nostalgii, a zwłaszcza pierwszego roku tęsknoty, zacząłem budować tratwę. Mocną liną pamięci wiązałem grube bale nadziei, czerpiąc wiarę z doświadczenia Archimedesa.
Bezludność wyspy nie jest największym przekleństwem. Jest nim bezludność oceanu. Niczego więc nie pragnąłem tak bardzo, jak zaludnienia choćby horyzontu. Przygotowywałem się do tego zdarzenia, od pierwszego dnia szczęśliwego dopłynięcia.
Obudziłem się wśród nieznanych drzew i horyzontów. Obejmowały mnie ramiona rzeki. Ujrzałem wzgórza wyniosłe jak piersi karmiącej matki, zapowiadające obfitość nowego lądu. Pierwsza myśl kazała uciekać. Druga zapytała – dokąd?
Tak, jak każdy Kolumb miałem odkryć zupełnie inny ląd. Kiedy rano zszedłem na brzeg, zdawało mi się, że to jedna z tych wysp, na których trzeba się zatrzymać, by uzupełnić zapas wody i wolę życia.
Nigdy nie byłem wytrawnym sternikiem. Podobnie, jak wielu z was, prowadziłem mój statek, wiedziony jedynie chęcią odkrywania. Posiadać ją to wielki dar! Nie zawiodła mnie.