Paweł Kubiak: Oswajanie wysokiego
- Autor: Paweł Kubiak
- Kategoria: Paweł Kubiak
- Odsłon: 6106
Pamięci Jana Pawła II
tam gdzie ty patrzyłeś
był nasz świat
i tylko to było
na coś patrzył
góry wysokie
rzeki spieszące do mórz
oceany zamknięte
w duszę
Paweł Kubiak ur. się w Karszewie (Wielkopolska). Studiował teologię. Debiutował wierszem w „Zarzewiu” w 1973 r. Publikował m.in. w „Poezji”, „Nowym Wyrazie”, „Kamenie”, „Tygodniku Kulturalnym”, „Regionach”, „Literackiej Polsce”. Debiut książkowy w 1985 r. w „Iskrach” tomikiem „Nie ma już tego czasu”, następnie wydał: „Kronika Miasta Piastowa” (Rada Miejska Piastowa, Piastów 1994), „111 haiku oraz” (Polska Oficyna Wydawnicza, Warszawa 2001), „Próby zrozumienia pamięci” (Polska Oficyna Wydawnicza, Warszawa 2005), „miniatury i fragmenty o miłości” (Instytut Wydawniczy „Świadectwo”, Bydgoszcz 2009), „Antologia poezji wietnamskiej od XI do XIX w.” – wspólnie z Lam Quang My (Wyd. Książkowe IBIS, Warszawa 2010), „to co odejdzie jest w tym co przychodzi” (Wydawnictwo Komograf, Ożarów Mazowiecki 2011). Jego wiersze tłumaczone były na język wietnamski i angielski.
Jest laureatem kilku konkursów poetyckich, m.in. dwukrotnie Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego im. Juliana Przybosia „Patra” (Rzeszów – 1978-79). Zajmuje się także krytyką literacką. Zorganizował i prowadzi Konfraternię Poetycką „Biesiada” przy Miejskim Ośrodku Kultury w Piastowie oraz redaguje jej Serię Wydawniczą. Należy do Związku Literatów Polskich.
Pamięci Jana Pawła II
tam gdzie ty patrzyłeś
był nasz świat
i tylko to było
na coś patrzył
góry wysokie
rzeki spieszące do mórz
oceany zamknięte
w duszę
od zapomnienia wiatru w kominie
i koncertu świerszcza
od tęsknoty nad kuflem
bursztynowych łez
dla ciebie
znów podnoszę kamień
i ku słońcu
drżę
i znów tak się
na życie rzucam
do gardła dopadam losowi
jestem zwierzęciem
splot twoich włosów
spada mi na pysk
jak gwiazdozbiór
otwieram lotnisko dłoni
palce pachną gniazdem
nadzieja ciągnie wozy
po wertepach nieba
nagle
w okolicach snu
wiatr oczu
spopiela sukienkę
jak na filmie hitchcocka
wszystko się dopiero uzmysławia
wszczynają pieśń odwieczną gumki
i zapinki guziczki w pląsie
zaiste pogańskim drżą
któż by mi światło
do ust podniósł
radość zapłakał
na pożogę dnia
kto imię toczył
o świtaniu łąki
rdzawokamiennym
zapomnianym niebem
1
skwapliwie pamiętają o mnie
stare barwy
dźwięki
2
na przykład oczy dziadka
spopielone
jak plecy koszuli
1
gdy przeminął czas
mocno trzymali się za słowa
wolnymi rękami czule
gładzili się po miękkich
fałdach wspomnień
to zawsze wzrusza
1
przeczytałem kilka książek
o starości ale nigdy
nie przyszło mi do głowy
że ten osobliwy rzeczownik
ma tylko liczbę mnogą