
Foto: Andrzej Rybczyński / PAP
Żegnaj, Przyjacielu!
3 czerwca, na Zjeździe, wybraliśmy go wiceprezesem naszej organizacji. Był zadowolony, obiecywał aktywność – tuż po wakacjach.
Pojechał, jak co roku, na Mazury i przez dwa miesiące miał żeglować swoim ulubionym jachtem w towarzystwie Żony i dwóch psów. Żeglował tylko miesiąc.
Andrzej Zieniewicz był profesorem Uniwersytetu Warszawskiego, autorem wielu prac naukowych, wybitnym filologiem, znawcą literatury polskiej, skarbnicą wiedzy literackiej. Zakładał wydziały filologii polskiej na dwóch uniwersytetach w Turcji. Kilka lat temu Związek Literatów Polskich uhonorował go Nagrodą im. Jarosława Iwaszkiewicza. 24 września miał odebrać nominację do nagrody im. Norwida – dostał ją za znakomity tom esejów o współczesnej literaturze polskiej. Eseje przeważnie czyta się z trudem. Książkę Andrzeja czytaliśmy bez trudu: ten wielki erudyta nie chciał epatować swoją wiedzą, ona mu służyła do udowadniania odkrywczych tez. Pisał brawurowo, z wielkim poczuciem humoru, pisał wspaniałą, błyskotliwą polszczyzną. Miał racjonalny, pełen dystansu, stosunek do świata i do siebie – i tu przesadzał.
Znałem i przyjaźniłem się z Andrzejem prawie pół wieku, pracowaliśmy razem w miesięcznikach literackich, a potem, bardziej sporadycznie, na forum Związku i przy okazji imprez i akcji literackich. Wiele sobie obiecywaliśmy po współpracy teraz, po XXXIII Zjeździe. Ta niespełniona obietnica jest szczególnie bolesna.
Są jednak ludzie niezastąpieni.
Do zobaczenia, Andrzejku!
Marek Wawrzkiewicz