Lidia Żukowska: Szaroskrzydła noc
- Autor: Lidia Żukowska
- Kategoria: Lidia Żukowska
- Odsłon: 12995
wysmukłą dłonią
rozwiązuje sploty
jej ciała
ukazuje swoją tajemnice
tajemnicy jej wzgórka
Lidia Żukowska - poetka, marszand, reżyser, scenograf. Urodziła się w Sierczy. Ukończyła Studium Kultury i Oświaty. Pełniła kierownicze funkcje w teatrach (Rapsodyczny, 38 Lalki i Maski) oraz galeriach. Powołała do życia sześć galerii plastycznych w Krakowie. Wprowadziła do kalendarium imprez Krakowa „Tynieckie recitale organowe”. Jest pomysłodawczynią teatru Jednego Aktora (30 premier). Autorka pięćdziesięciu scenariuszy – adaptacji dla Teatru Jednego Aktora, telewizji i scen szkolnych. Opracowywała scenariusze i reżyserowała kabarety w Klubie Dziennikarzy w Krakowie, napisała wstępy do 20 katalogów plastycznych i fotograficznych. W 1991 roku założyła wydawnictwo Oficyna Krakowska, wydaje tomiki wierszy, katalogi plastyczne. Członki Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, Związku Artystów Scen Polskich, Stowarzyszenia Twórczego „Polart”, ZLP.
Wydane tomy wierszy:
1991 - „Słowa o zmierzchu”
1994 - „Uwikłana w snach”
1996 - „Socjuszowe lata”
1998 - „La sonĝo nefinita” (w jez. Esperanto)
1998 - „Przenikając fale”
2000 - „Niczyja jest dal”
2000 - „Le rêve sans fin” (w jęz. polskim i francuskim)
2001 - „Nieujarzmiona jesień – Idalia i Bonfiliusz”
2002 - „Ruda turzyca”
2003 - „Pragnienie kropli”
2003 - „Na krawędzi świtu”
2003 - „Dotyk nieba”
2004 - „A chciałam o łyżce” (polsko – niemiecki)
2005 - „Koncert Na Szepty...” (polsko – niemiecki)
2007 – „Nieujarzmiona Jesień” – Idalia i Bonfiliusz (w jęz. polskim, esperanto, niemieckim, angielskim w druku)
wysmukłą dłonią
rozwiązuje sploty
jej ciała
ukazuje swoją tajemnice
tajemnicy jej wzgórka
masz szesnaście lat
i już dama
w szczerozłotej ramie
twój wizerunek
perwersyjnie wieszany
w sypialniach
przez wieki
przechodził
z historii
w historię
Socjuszowi
wyrastasz jarzębiną
ścielesz się łąką
różowisz mnie różą
cienia jabłoni na moich plecach
śladu tancerzy na szklącym parkiecie
tęsknoty za nowym orleanem
pomysłu na namalowany obraz
skowytu ścinanych drzew
dźwięku pękających sprężyn
pocałunku wysłanego mailem
płomienia pożerającego puszczę
dam ci to wzgórze
z wiatrem wirującym
i ten dąb z chichotem ptasim
jeśli chcesz
i tę chmurę z głową panny
na wysokim niebie
dzisiaj taka cicha jest noc
i pada śnieg
widziałam kiedyś biel
w światłach reflektorów
czekałam z nosem w szybie
na świętego Mikołaja
gwiazdy spadające z nieba
słały drogę dla świętego
ale on nie przyszedł
obiecująco
obejmuje nas muzyka
zaślubia nasze dłonie
obrączkuje nogi
los spokojnie lepił
szczęście w glinie
namiętności dzban
chciał nam go ofiarować
jak daleko jesteś
skoro pamiętam
uderzenia skrzydeł
o skrawek ziemi
kiedyś cała przeszłość
należała do nich