wysmukłą dłonią
rozwiązuje sploty
jej ciała

ukazuje swoją tajemnice
tajemnicy jej wzgórka

brama z jej ud
wznosi się wierzą ku niebu
zmysły obejmują rozpalone usta
wolno zdobywa pagórkowatą ciemność
i sunie coraz szybciej
coraz głębiej przez dotyk
pełen dzikości
pędzi jak jeździec
któremu śpieszno
na weselna ucztę
ona jest uzdą konia
woła pędź

on rozsupłuje pieszczotą płomieni
wszystkie węzełki
wiodące do jej krzyku

szaroskrzydła noc
zakrywa błyszczące kędziory
wzgórka