Irena Kaczmarczyk: Ręce
- Autor: Irena Kaczmarczyk
- Kategoria: Irena Kaczmarczyk
- Odsłon: 6773
Annie i Jackowi Kajtochom
trudno było nie zauważyć
ich zaplecionych rąk
zaciskali w nich coraz mocniej
poniedziałki wtorki
Irena Kaczmarczyk – ur. w 1949 r. Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego. Językoznawca, bibliotekoznawca, animator kultury. Mieszka i pracuje w Krakowie. Autorka 6. tomów wierszy: „Srebrne niepokoje”(2001), „Malinowe przystanki” (2004), „W witrażu pajęczyny” (2005), „Lubię z Tobą zapalać latarnie”(2006), „Wzejdą wiosną”-wybór wierszy w serii Kroniki Poetyckie nr 4 (2008), „Światło”(2009).
Publikuje w cyklicznych almanachach i antologiach literackich: „Krakowska Noc Poetów”, „Każdy rodzi się poetą”, „Pożegnanie Lata Pisarzy i Artystów”, „Bronowicki Karnawał Literacki” oraz almanachach Formacji Artystycznej „Szesnaście”. Jej wiersze ukazały się na łamach czasopism krakowskich i ogólnopolskich, takich jak: „Kraków”, „Akant”, „Kozirynek”, „Dziennik Polski” , „ Hejnał Oświatowy”, „Dworzanin Polski”, „Suplement”, „Kęczanin” i in.
Laureatka wielu konkursów literackich. W 2007r.otrzymała Nagrodę Główną „Zwierciadła” , w konkursie na najlepszy współczesny erotyk. W 2008 r. Nagrodę Główną w XVI Konkursie Poezji Religijnej w Ludźmierzu oraz w Ogólnopolskim Konkursie Poetyckim „Szukam słowa”.
W roku 2008 otrzymała Nagrodę w Dziedzinie Kultury w kategorii OSOBOWOŚĆ ROKU 2007 – TWÓRCA.
Należy do Związku Literatów Polskich (członek Zarządu – Oddział Kraków), Stowarzyszenia Twórczego Artystyczno-Literackiego i Formacji Artystycznej „Szesnaście”. Do jej tekstów została napisana muzyka, m.in. przez Zbigniewa Ciurabę, Roberta Marcinkowskiego oraz Grażynę Łapuszek. Pieśni są w repertuarze chóru męskiego Krakowskiego Towarzystwa Śpiewackiego ECHO oraz innych solistów.
Annie i Jackowi Kajtochom
trudno było nie zauważyć
ich zaplecionych rąk
zaciskali w nich coraz mocniej
poniedziałki wtorki
mini domki
przypięte do muru
przystajesz
bo czy ja jestem
inna aby mnie
nie dotknęło to
co dotyka innych
jesienny Kraków
smakuje jak szarlotka u Michalika
lubię te cynamonowe chwile
gdy kruszy się lato
Lato z krakowskiego Rynku. Wieża Babel.
Twarz miasta w remoncie.
Ktoś w obiektywie zamyka czyjś pobyt.
Ogródki rozgadane do ostatniego goodnight.
znów słowa trzymają się
za ręce
wrześniowo
październikowo
listopadowo
tak się jakoś zrobiło chłodno
w skrzynce na listy tylko
wyciągi z banku reklamówki
i coraz ich więcej
skrzynka nowiutka nie pamięta
szarych kopert nie trzeszczy w szwach
od listów z okazji z powodu
spacerują przystają
przysiadają na ławkach
sprecyzowałabym tylko ta mgła uparcie
wciska się w temat zaciera
kontur słów (nawiasem mówiąc
dodaje im uroku) zawsze lubiłam
niedookreślenia mówili do mnie