ład - jeśli był -
już się rozsypał
ciało zwalnia
ciało się chwieje
bez nadziei zasypiam
i budzę się
bez nadziei
za dymną zasłoną piękna
żyjąc
umieram
ciężar bólu we mnie
ogromnieje
skalnieje
po niewczasie pojąłem
rzeczywistość
rzeczy i istot:
woskowieją moje dłonie
wypaliło się
drzewo życia
zostanie popiół wierszy
wróci do Przemyśla