ciągle do czegoś się przygotowuję
do tablicy do mapy do wyjazdu z Bogiem
kiedy w końcu zarobię na lenistwo błogie
na rajskich łąkach wtedy się odkuję
za przetyrany żywot w poniewierce
próżno śnić by za życia zażyć już oddechu
i o chleb zasłużonych do którego cechu
mam się dobijać nim dobije serce
do brzegu krwawej rzeki
promem za obola
przez martwe nurty?
Wam podziemne cieki
Zostawię scholar
Skłonię się zza burty
29 czerwca 2003 r.