Renoir maluje nagą kobietę

modelka wydaje ciało na spojrzenia
krągłe piersi spod rozpiętej bluzki
falowanie ciała aksamitne cienie
światło pulsujące miriadami drobnych odcieni
pod półprzezroczystą skórą
artysta wybiera te
które pozwolą żyć tej kobiecie na płótnie
i drgać mrowiem tęczowych plamek
pieści pędzlem miąższ pośladków
wydobywa zwierzęcą boskość dziewczyny
zagarnia w zaborczą sieć kresek i plam
przywłaszczając sobie sekret jej istoty
który swą tajemnicę zawdzięcza jedynie światłu
na płótnie stanie się nieśmiertelna
i budzić będzie przelotny dreszcz pożądania
radość życia silniejsza od bólu i cierpień
w słonecznych barwach aktu

Renoir zapada w noc

Już późno Czas na spoczynek
To był dobry dzień
Martwa natura z jabłkami może też odpocząć
zanim Duża Luiza jutro znów umieści pędzel
w unieruchomionych reumatyzmem palcach
Lecz opowieść lekarza o polowaniu pobudza wyobraźnię
Te dwa bekasy... Dajcie mi paletę... Przekręćcie w lewo głowę bekasa...
Majaczenie przechodzi w sen w którym mistrz nie przestaje malować
Ostatnie pociągnięcia pędzla i dzieło okrywa się nigdy nie odkrytą tajemnicą
Nie trafi do kolekcji Durand Ruela ani do muzeum w Luwrze
Północ jest uspokojeniem

Noskowskiego 24

Gdy umiera poeta zostają po nim pieczęcie słów
z ręki do ręki z ust do ust z serca do serca przenoszone ponad czasem
obracającym w niwecz zarówno tkanki ciała jak i papieru
Bronimy się przed lodem niepamięci nadzieją że słowo trwalsze niż kamień
Gdy umiera dom i spod zmurszałego tynku wyziera łysina cegieł
kamienie tracą moc a ręce nie znajdują ocalającej poręczy
W pustej sakiewce chichot kreatorów komercyjnej kultury
uświadamia nieuchronny kres uświęconego słowem miejsca
Jeszcze chwila a wypchnięta na bruk z powodu nieopłacalności poezja
będzie się tylko przyglądać jak pięknieje elewacja przy Noskowskiego 24
i dla właścicieli zasobnych portfeli sztukaterie nabierają nowego blasku
Gdzie się wtedy podzieje Reymont z portretu gdzie zakotwiczą cienie Iłły i Łucji
Na odnowionych schodach zamilkną kroki poetów - Nikosa Heleny Edmunda
Wiatr wymiecie stąd zapach książek Może chociaż kamień zaświadczy że tu byliśmy