Taniec na krawędzi
Taniec na krawędzi, który trwa tylko chwilę...
Balansując nad przepaścią widzę inny wymiar.
Bez strachu ku niebiosom!
Tańcząca z gwiazdami
Są noce, gdy słyszę rytm
Rumby, salsy...
Obracając się dookoła, widzę jak
Otwiera się nade mną aksamit nieba
Usiany gwiazdami.
Unoszę się ponad wszystko.
Gdzieś tam, wśród gwiazd, jestem inna,
Wolna jak dźwięk hiszpańskiej gitary.
A gwiazdy mówią mi, że warto żyć,
Gdy serce wybija rytm czaczy.
Najlepszym partnerem jest dla mnie rytm,
Gorący i namiętny, jest szczęśliwy gdy
Ze mną tańczy.
Rytm przenika przez zmysły i staje się
Moim istnieniem.
Uchroń mnie
Uchroń mnie PANIE
Od oziębłego spotkania po wielu latach.
Z tymi, komu cząsteczkę siebie oddałam.
Proszę, niech nie pada obojętne pytanie:
Jak się czujesz?
Lub: Co słychać?
Te bezsensowne pytania
Zamienią bezlitosne myśli:
Wiesz, zbyt długo trwało rozstanie.
Było inne życie.
Już cię nie potrzebuję.
Zmieniliśmy się.
Uchroń mnie od bólu tych słów.
Błagam, niech ci,
Których kocham po prostu usiądą przy mnie
I spojrzą mi w oczy.
A wszystko będzie jasne jak słońce.
Ty będziesz naszym słońcem PANIE!
Wspinaczka
Znów przed oczami skały, liny, „karabinki”...
Przy pierwszym kroku czas przestaje istnieć.
Wszystko odchodzi.
Cisza.
Zapomnienie.
Złudny stan nieważkości.
Potykam się o milczenie...
Za dnia poruszam się po omacku.
Już bez euforii pnę się w górę.
Odkrywam tajemnice istnienia.
Maleńkie błękitne kwiatki jak łzy nieba.
I żuk wyszedłszy mi na powitanie...
Wszystko tak bliskie.
Mój towarzysz wiatr trąca mnie swojsko ramieniem
I ociera pot z mojego czoła.
Przyjaciel - oddech ogrzewa.
A stojąc na szczycie skały staję się
Na ułamek sekundy Panią całego Świata.
Znachorka
Jest stara białoruska legenda o znachorce Olesi.
Mieszkała w lesie.
Leczyła wszystko co żyje.
Ja imię mam po niej.
Przeznaczenie się nie starzeje
I bawi się z losem w berka.
Zawołała go, odwrócił się za mgłą.
Zraniony wniknął do życia znachorki.
Zszywała mu rany swoimi włosami,
Własne leczyła niepamięcią.
Czarowała czarodziejskie czary
I kochała.