Podróże 1
podróże wewnątrz i na zewnątrz
splecione w warkocz ze snem
przerzucony przez plecy okryte mrokiem
twarze pośród fragmentów krajobrazu
pokruszonego jak greckie amfory
w kołysce ziemi w sejfie bez szyfru
czas ciągle wlewa się przez rozdarcie
skrzekliwym dźwiękiem sroki
otwartą księgą oświetlony pokój
nie ma granic oddalając się od
bryły nośnej lekko wibrując
przesuwają się fotografie między
filarami mostu spinającego
odrębne brzegi wspólnej rzeki
podróże wewnątrz i na zewnątrz
zagubione we wzorze brody assyryjskiej
w skrzydłach i fałdach okrycia Nike
w oczach skryby z Sakkary
uśmiechach posągów i obrazów
śladem tajemnic kości
rozplatam sen błądząc pośród ramion czułych
podglądam rzeczywistość spadającą z nieba
sypiącą się na głowy szkłem wybuchu
wpadającą pociskiem w otwarte usta błagania
Podróże 2
podróże wewnątrz i na zewnątrz
gdy po śladach odgaduję ścieżkę w Parku Jelenia
gdzie Budda wygłosił pierwszą mowę
niespokojna gdy ulewa rozmywa tropy
szukam odsuwając kaskady malowane na jedwabiu
czy podporządkować się prawom przyrody
aby dotrzeć do Harappy odczytać pismo doliny wielu miast
do grot Adżanty do słonia strażnika w Elurze
głowy o trzech obliczach Elefanty
do miękkich w środku twierdz maharadżów Radżastanu
zobaczyć Ramala z Malwa gdy kolorami malują muzykę
dziewczynkę na huśtawce z Kangra w chmurach namiętności
człowiek narusza harmonię ale stwarza jak on
mówią terakotowi wojownicy po wielu wiekach
trzymania straży nie zauważyli zmian
podróże wewnątrz i na zewnątrz
po kartach ksiąg zadbanych czule przez Akbara
co chciał połączyć trzy wiary zdobiąc karty kodeksów
nadal się nie udaje wojna trwa
posągi legły u stóp współczesności
zniknął oddech za coś czego nie ma
na wschodzie ni na zachodzie
jest może w treści miniatur zdobieniu murów
osadziło się niepewnością w krwioobiegu słowa
z ekranu patrzą martwe dzieci z dalekiej wyspy
z krain nieistniejących - jak myślą liczni bogobojni
a oni wstają przez oczy rozwarte goryczą płyną
czarne żaglowce do zaginionych brzegów Atlantyd
aby nie zginęły raz wtóry
Wyciszenie
słowa z kieszeni pamięci
wysypały się
są jak kamyki w herbacianym
ogrodzie medytacji
ma swą ciszę i doskonałość
surowej kompozycji
cyzelowane koronki piasku
skały przyczajone jak wizerunki Buddy
spokój zalega pod każdą drobiną pyłu
ułożoną na dnie zrozumienia
Ktoś
ktoś jak ja czy ty
z szarej grudy minionych pokoleń
wymieszanej w tyglu wędrówki
lepszy czy gorszy w proporcjach
- rzecz gustu
ktoś palący ludzi i książki
myślący jak uwolnić kulę
drążącą ciepłą tkankę
ktoś jak ty czy ja
w części oprawca i ofiara
namawia nieposłuszne komórki
siądźmy przed podróżą
w ludzkość