Wszystkie jesteśmy Ewy
w niszy żeber Adama
szukamy swojego Boga
składamy dłonie do modlitwy
rozkładamy nogi
rodzimy dzieci
i wypuszczamy na świat
jak latawce
wierząc że po nitkach losu
jak po pępowinie
wrócą
pod matczyne serca
wszystkie jesteśmy Ewy
kochające-nagie
ubrane w cierpliwość
i poczucie winy
kusząc jabłkiem ciała
rozpalamy ogień
gasimy świeczki w oczach
przewietrzając miłość
jesteśmy zawsze pod ręką
choć czasem nie na rękę
w żebrach swojego Adama
odnajdując Boga