Własne życie wiodą moje
dłonie zanim pomyślę
już biegną do bliskich
odważnie witają się
poklepują niepostrzeżenie
przyklaskują na dobre
wiadomości na złe
skroń pocierają zakłopotane
Własne życie wiodą moje
dłonie nim się spostrzegę
przywołują bezpańskiego
psa kota głodnym gołębiom
nakruszą bułki srebrnemu
mimowi wrzucą złotówkę
do kapelusza skasują bilet
emerytce zanim usiądą
Choć są do pary
w sumie są zagubione
czasem jak małe dzieci
nie skarżą się na samotność
tylko czekają nieporadne
na pocieszenia promyk
słońca uśmiech jasny
na jeden gest przyjaźni