Osaczony ciemnością
idziesz z poczuciem przejścia drogi do nikąd
Nie widzisz schodów
granic
ostrych wystających krawędzi
i gdyby nie wyostrzony słuch
dotyk wrażliwy na enigmę materii
świat nie miałby twarzy
Byłbyś jądrem wielkiej
niczym nie dającej się
wywabić plamy
Ratuje cię
jasna lampa serca
mózg obdarzony brzytwą czujności
poznawczy zmysł bólu
i miłość która zamiast więdnąć
w ciemni
rozkwita coraz barwniej
w każdym dniu
nienasyconego życia