Spotykam go często

Brudny cuchnący i ciągle rozmawia
z kimś
nieobecnym

Jego ciemnozielony płaszcz coraz bardziej czernieje

W kapturze narzuconym na głowę
i torbą rupieci w ręku –
przybysz z innej planety

Wczoraj pił z pustej butelki porzuconej przy drodze
Butelka była ciemnozielona jak jego płaszcz

Przedwczoraj mył się przy muszli odkrytego śmietnika
strzepywał pianę much
i ciągle do kogoś mówił

Dzisiaj rano spotkałem go znowu
Stał pośrodku chodnika i dłubał patyczkiem w zębach
jakby po obfitym śniadaniu...

Przechodzący obok omijali go szerokim łukiem
a on jakby ich nie widział
i ciągle mówił do kobiety której obok nie było
i ciągle uśmiechał się jakby przeglądał się w lustrze

24.07.08