Wojciechowi Siemionowi
Zastanowiłam się, jak wyglądają ręce Wojciecha.
Powinnam wiedzieć. Tyle razy trzymały wiersz.
Tyle razy widzieli to wszyscy.
Byłam nieuważna
w swoim patrzeniu. I teraz muszę się zastanawiać,
jak wyglądają ręce, które cerują dach
Petrykoz, a nie po to przecież, by się odgrodzić
od deszczu i nieba,
ale by tam wejść. Urodziły się,
więc muszą doświadczyć;
jak wtedy, gdy wyłuskiwały z dołu ziemi szparagi
koloru bladego jak żebro,
lub jak pytanie, które już jest odpowiedzią.
Albo początek i koniec
pochwyciły nagą garścią.
Może to ręce platońskie,
więc może demiurga?
16 lipca 2008