Potem przemień się w co chcesz
w młodzieńca co butnym krokiem odchodzi
w przechodnia ze spuszczoną głową na smętnej ulicy
albo w zdrowy sen do rana

później
a teraz bądź niecierpliwy
gdy stoisz kilka oddechów ode mnie

wzrokiem już zsuń z ramion sukienkę
którą bezwstydny powiew
przyciskał do wyprężonych ud

zdejmij ze mnie no zdejmij
ten mój grzech główny
zbyt długo nosiłam go na sobie
patrzyli inni widzieli jak swoją skórą lgnął
gdy tu biegłam

o tak zsuń

szybkie muśnięcie –
sutki wezbrały gorączką
chwila bezruchu
skupiona na jednym

... i taniec i galop świętych nagich ciał ...

nozdrza drgające wdychają rozkosz

teraz możesz przemienić się w co chcesz –
mój niepokój już jest spokojny