W zakątkach świata
Jest jeszcze
świat prosty
gdzie pieniądz
bywa tylko krążkiem
zawieszonym na szyi
świat bez zazdrości
bez troski o jutro
w którym nie poznano
smaku nadmiernie
przyspieszonego
postępu
świat do którego
wchodzi się boso
nie kalecząc stóp
w którym się żyje
nie kryjąc nagości
bez miary czasu
i bez zdziwienia
kiedy nadchodzi kres

Zamiana miejsc
Często myślę
o tamtym kraju
i o brzegu gdzie fale
łagodzą ostrość kamieni
stoję na krawędzi klifu
- za plecami uroczysko
otoczone gęstą mgłą
- u stóp ogrom żywiołu
z granatowego nieba
nadal zwisa do ziemi
ściana deszczu
wielopasmowe autostrady
przecinają wrzosowiska
- auta z obcą rejestracją
pędzą na złamanie karku
miejsce które było rajem
przekleństwem się stało

W szarej strefie
Może już pora wyruszyć
tam gdzie nie płaci się podatków
i nie żyje na kredyt
w korycie wyschniętej rzeki
do czasu wielkiego deszczu
ziemia staje się niczyja
z desek skromny dom postawić
na wysokich palach
zdjąć obuwie i odzienie
i przy dźwiękach marakasów
tańczyć jak Bóg stworzył
nie pamiętać o bogactwie
w czerń zamkniętym
a rozkochać
w rozedrganej kolorami
strefie biedy

Klucze
Pośród wielu
są takie które
nie pasują do zdobionych
bram pałaców
do pancernych drzwi
podmiejskich daczy
ani do wiejskich do ziemi
pochylonych chałup
nie czują
ciężaru metalu
nie znają
trudu otwierania
Mistrza
który je stworzył
nie uczono ślusarstwa
w żadnych szkołach świata
stworzył je według
własnego szablonu
Widziałam – płynęły
pomiędzy chmurami
prawie bezszelestnie
- wyłaniając się
otwierały wrota nieba
tylko ten klangor
- jak szczęk
przekręcanego klucza