jesień
miała smak
śliwkowych powideł
pachniała dymem
kartoflanych ognisk
i grzybami

babka Marianna
otulona chustą
na której zwiędły
wełniane róże
dziergała szarą skarpetę
wieczoru
wplatała w nią
nitki babiego lata
ciepło kuchennego ognia
opowieści o świecie
co odszedł
nie wiadomo gdzie

chrupaliśmy jabłka
za oknem wiatr rozplatał
mokre warkocze brzózek
chuchał na szyby
i zaglądał do środka

czas przysiadał obok
świerszcze stroiły skrzypce
nikomu
nigdzie się nie spieszyło