stary człowiek patrzy na dziecko, ja patrzę na niego
dziecko nie patrzy nigdzie, ono pożera świat oczami
tworzymy – Boże, wybacz! – Boską Trójcę

stary człowiek jest mi bliższy niż dziecko
bo jest mną za chwilę, za rogiem kolejnej godziny
za słowami następnego nekrologu

stary człowiek patrzy na dziecko a jego oczy mówią
chociaż stary człowiek nie otwiera ust
wsłuchuję się w treść przejmującego bezsłowia
starając się złapać wszystkie wymiary niemej rozmowy

stary człowiek chce przekazać dziecku całą mądrość mijającego życia
tak widzi ostatnie zadanie które sam na siebie nałożył
gdy usłyszał w niemym gapieniu się dziecka nigdy nie zadane pytanie:
czy masz dla mnie jakąś radę?

widzę jak przywołuje ostatnim wysiłkiem bruzd na czole
nadludzkim wytężeniem zmurszałej pamięci
wyblakłą wiedzą przeczytanych książek
i wyrzuca z siebie ku własnemu przerażeniu słowa:

nie ma rad do udzielenia
nie ma losu do przepowiedzenia
konsultacja kosztuje trzydzieści srebrników