Znajomi żalą się na Lecha eS. że marudzi
i wszędzie węszy spisek świata przeciw sobie
a już to jego rzucanie uroku na wrogów i nieprzyjaciół
w postaci chorób wszelkich zalatuje siarką i smołą
a zdawało się przez lata że to poczciwy chrześcijanin
co to nakarmiłby sobą lwa by ten nie padł z głodu
a teraz przeszkadza mu sąsiadka piętro wyżej
która powinna poruszać się jak kot czy poduszkowiec
wiara, Leszku, że nasza wiara może przenosić góry
tak nas zajmuje że nie starcza sił na myślenie
i przenosimy je najczęściej nie tam gdzie trzeba
a przecież dostaliśmy rozum by go używać
każdy, Leszku, ma jakiś sufit i ktoś po nim łazi
niezguły depczą nam po odciskach niechcący
zguły zaś robią to z premedytacją i świadomie
a my w obu rolach naprzemian toczymy się przez życie
więc czy warto żołądkować się i pieklić ponad miarę
gdy właśnie miar nade wszystko nam brakuje
gdy dni nasze krótkie coraz krótsze
gdy po suficie nieba dyskretnie acz stanowczo tupie Bóg?