Kochał ją jak mężczyzna Jeszcze bardziej kochał
Aż do bulu w ciemności Do skazy miłości
Kochał ją w każdym ciała pięknie i cierpieniu
Szedł w nią zmysłami Myślą Tlił się w jej płomieniu

Kochał ją jak się w geście lęku dotknie Ziemi
Albo gdy spojrzysz w niebo I twarz ci odmieni
Kochał ją za miłosną lekkość jej oddechu
Za światło wewnątrz dłoni W głosie za cień grzechu
Kochał ją także w sile w słabości i w gniewie
Kochał ją pocałunku listkiem w Wielkim Drzewie
Kochał ją pośród nocy gdy w śnie się zwierzała
Że umarła Bo sama siebie pokochała
Kochał ją gdy już mieczem byli rozdzieleni
Płaczem i jak krzyk niemy rozpęknięciem ziemi