Aldona Borowicz

W poprzedniej kadencji byłaś Skarbnikiem Oddziału Warszawskiego, największego z oddziałów Związku Literatów Polskich, sprawy finansów związkowych są Ci więc znakomicie znane. Zapytam przekornie – stanowisko Skarbnika Zarządu Głównego ZLP to nagroda, czy kara?
Aldona Borowicz: Ach ta przekora. Uśmiecham się, bo sprawa finansów ZLP to niezwykle trudny i zawiły problem. Z doświadczenia wiem, że raczej jest to kara i garb na grzbiecie w dzisiejszych trudnych czasach, gdzie nikt się nie przejmuje ani pisarzami, ani też kulturą.

Stan finansów jest zły i wszyscy zdają sobie z tego sprawę. Rozglądamy się za zewnętrznymi źródłami finansowania a tymczasem może wystarczyłoby sięgnąć do własnych portfeli?
Własne portfele? Najczęściej są bardzo puste. Nie mamy się co oszukiwać, członkowskie składki są niezbyt wysokie, ale i tak niektórym przysparzają wiele problemów. Przeciętna wieku członków ZLP jest dość wysoka. A przecież nasi członkowie to już bardzo często twórcy, żyjący z bardzo niskich emerytur z tzw. starego portfela, tak więc nawet te 9 zł miesięcznie to trudny wybór między kupieniem chleba lub lekarstw a zapłaceniem składek.
Zmienia się wysokość składki członkowskiej i być może pojawiają się ulgi...
Tak, to prawda, że wysokość składek członkowskich zostanie podniesiona do 10 zł miesięcznie, jednak Zarząd Główny, realizując wnioski z ostatniego Zjazdu, przeprowadził również dyskusję o zmniejszeniu członkom po 7o roku życia. składki miesięcznej do 5 zł. Jedni są za zmniejszeniem wysokości składek pisarzom w podeszłym wieku, inni – przeciw, ale sprawa ostatecznie wyjaśni się 28 czerwca podczas posiedzenia nowego Prezydium.
Statut przewiduje możliwość wykreślenia osób które nie płacą składek ponad rok. Członkowie nie płacący składek generują koszty – choćby koszty upomnień. Jakby nie liczyć, ci, którzy płacą dokładają do tych, którzy nie płacą. Z drugiej strony jesteśmy przywiązani do myśli, że ZLP jest dużą organizacją literacką. Amnestia, zwolnienie osób starszych czy po prostu odważna decyzja egzekwująca zapisy statutu i uszczuplenie Związku o wiele cennych nazwisk... Co na to Skarbnik Zarządu Głównego?
Owszem, Statut przewiduje wykreślenie członków za niepłacenie składek, ale to nie takie proste, bo osoba skreślona ma prawo odwołać się do Walnego Zjazdu. Prawdą jest również, że najczęściej nie płacą ci, którzy są cenionymi twórcami, ale funkcjonują w „niszach”, zdecydowanie niedochodowych. Osobiście nie jestem za skreślaniem, wyrzucaniem ze Związku. Składki miesięczne np. OW ZLP, gdyby nawet je wszyscy płacili, stanowiłyby kwotę około 3.000 zł, co i tak nie rozwiązuje finansowych problemów naszej organizacji. Jest to kropla w morzu potrzeb. Nawet niewystarczająca na działalność statutową.
Może to jest tak, że literaci nie powinni tyle rozmawiać o pieniądzach. Z drugiej strony każdy, kto złożył kiedyś podanie o przyjęcie do ZLP widział w tym kiedyś głęboki sens. Moje pytanie brzmi: jak można czuć się członkiem ZLP i jednocześnie nie wspierać organizacji choćby tylko niewielką składką miesięczną?
Literaci rozmawiający o pieniądzach? To śmiech na sali. Myślę, że każdy czegoś oczekuje od organizacji, do której wstąpił. Może jednak tylko po prostu prestiżu. Bo skoro mowa o pieniądzach, to wszystkie związki twórcze borykają się z problemami finansowymi. Związki nie mają pieniędzy, wydawcy nie płacą – jeśli już to raczej pisarze płacą za wydanie książek wydawcom, pisma literackie przeważnie nie płacą honorariów. Wszystko gratis, więc każdy z nas zadaje sobie pytanie: po co przynależność do Związku, który niczego nie oferuje. Szczerze mówiąc, obecnie zarówno we władzach Oddziału, jak i w Zarządzie Głównym przeważają poeci. Powinni się pozbyć egoizmu i pomyśleć (również we własnym interesie) nie tylko o twórcach gatunków niszowych takich, jak poezja, esej, opowiadanie, lecz także o tych, którzy dobrze funkcjonują w kulturze masowej.
Czy członkowie, którzy nie płacą nie zdają sobie sprawy z tego, że ich marzenia o silnym i wpływowym Związku Literatów Polskich są nierealne bez tej podstawy finansowej jaką są składki? Przecież w każdym projekcie współfinansowanym ze źródeł samorządowych, ministerialnych czy unijnych potrzeba posiadać także środki własne. Bez uregulowanych spraw składek nie można myśleć o wielu projektach, które mogłyby przynieść pewne korzyści wszystkim członkom ZLP, całemu środowisku literackiemu.
Myślę, że to przesada. Bo gdybyśmy mieli siłę i prestiż ZLP oceniać wg składek, to okazałoby się, że nawet gdyby wszyscy płacili, nie wystarczyłyby nawet na potrzeby administracyjne. A co dopiero mówić o literackich projektach... I tu zaczyna się problem mecenatu Państwa. Nasze władze kulturalne uciekają od wspierania naszej rodzimej kultury w szerokim tego słowa znaczeniu. Nakłady finansowe na kulturę maleją. Ostatnio brałam udział w panelu dyskusyjnym na temat edukacji czytelniczej, w którym Dania zaprezentowała swoje osiągnięcia w eksperymencie czytelniczym. I ma efekty. Obecnie na Zachodzie chroni się własną kulturę i język. U nas są tylko ustawy za którymi oprócz sloganów nic się nie dzieje. Jeśli masz wybrać budowę dróg czy biblioteki – to z pewnością priorytetowym zadaniem staną się drogi, stadiony, a np. wiejskie biblioteki zamknie z powodu małego zainteresowania. I zależy to głównie od rozumienia istoty kultury. Nie ma społeczeństwa bez oświaty i kultury. Znikanie kultury to zatracenie tożsamości narodowej.
Jako Skarbnik zawsze podkreślasz swoją wielką troskę o sprawy bytowe literatów...
Tak, to prawda. Uważam to za sprawę priorytetową. Wielu pisarzy, zwłaszcza ci, którzy żyją z tzw. emerytur „starego portfela”, często żyją na skraju jeśli nie nędzy, to zwykłej biedy. Muszą wybierać między zapłaceniem składek a wykupieniem np. lekarstw. To z pewnością są trudne wybory. Tym bardziej, że dorobić do emerytury pisarzowi jest niezwykle trudno. Sami wiemy, że wydawnictwa i czasopisma najczęściej nie płacą honorariów, przeciwnie, za wydawanie książek często autor musi sam zapłacić. I to jest jakaś paranoja. Np. gdy hydraulik podłączy pralkę – dostaje zapłatę, kopniesz dobrze piłkę – też, dziś mamy sport zawodowy, zawodu – literat po prostu nie ma. Pisanie ma jedynie znamiona hobby. Zostaje wybór pomiędzy pisaniem i niepisaniem. Dlatego wiele gatunków zamiera, np. eseistyka czy krytyka literacka, myślę, że niedługo taki los może podzielić również satyra, skoro dziś wszyscy obrażają się na krytykę działań instytucji państwowych i traktują ją jako znieważanie organów państwowych.
Czego należy życzyć Skarbnikowi Zarządu Głównego Związku Literatów Polskich na nową kadencję?
Z pewnością pieniędzy. Nie tylko na działalność statutową, ale też i na realizację ciekawych projektów literackich. Tak, by wilk był syty i owca cała. Ze swojej strony tego samego Ci życzę jako skarbnikowi Warszawskiego Oddziału ZLP. Ale jestem pesymistką. Ktoś powiedział, że jestem skarbnikiem przełomu historycznego. Zapytałam: dlaczego? Odpowiedział: „Bo jesteś skarbnikiem bez „kasy”. A zatem czas najwyższy przekonać członków ZLP o potrzebie płacenia składek. I, co ważniejsze, pomyślenia o jakiejś własnej działalności wydawniczo-usługowej nastawionej na zysk. A może też wymuszenie na wydawnictwach i czasopismach wypłacania chociażby symbolicznych honorariów za publikacje. Jednak i tu dostrzegam nieskuteczność takich działań, bo egoizm i egocentryzm pisarzy jest na tyle wysoki, że takie posunięcia, mające na celu bojkotowanie czasopism niepłacących honorariów, skazane są na fiasko. Chciałabym się mylić. Być może nasze wyobrażenia o wielkim prestiżu zawodu pisarskiego są jedynie reliktem przeszłości, a współczesność stawia nas przed nowymi wyzwaniami, wymagającymi kreatywnego myślenia oraz podejmowania odważniejszych decyzji. Życzmy więc sobie optymizmu i cierpliwości.