To była już 43. Warszawska Jesień Poezji, do której i tym razem warto dopisać przymiotnik „międzynarodowa”. Zgromadziła bowiem nie tylko poetów z całej Polski, ale i zagranicznych. Tę edycję postrzegam jako kameralną, jeśli porównamy ją z poprzednimi. W ubiegłorocznych liczebność literackiej gromadki była imponująca, dochodziła nawet do 120 poetów. W tym roku było nas zaledwie 50 osób, zaledwie – gdy do podsumowań wprzęgniemy bezduszną statystykę. Ale słowo „zaledwie” łatwo daje się zamienić na „aż”. Wystarczy tylko spojrzeć na naszą sztandarową imprezę przez pryzmat finansów. Niestety, sponsorów rokrocznie ubywa, a pieniędzy przydzielanych nam z wniosków jest coraz mniej. I z tego punktu widzenia minioną Jesień właściwie uważam za jakiś cud.

Można spytać, kto za tym cudem stoi? Odpowiedź jest oczywista: prezes Zarządu Głównego ZLP Marek Wawrzkiewicz. Na szczęście w organizacyjnych sprawach mógł polegać na Aldonie Borowicz, Ryszardzie Ulickim i Piotrze Duminie. Aż dziw bierze, że przy lichocie finansowej i pracy tylko kilku osób udało się stworzyć tak klimatyczną imprezę, nadzwyczaj udaną i pięknie integrującą. Na jej obraz złożył się nie tylko ciekawy program, ale i dwa miejsca: Warszawa i Obory. A dopełnieniem byli już sami uczestnicy.
Zacznę jednak od Warszawy i Domu Literatury, w którym najpierw (16 października) odbył się wernisaż wystawy malarstwa Krzysztofa Rapsy, a potem poetycko-muzyczny koncert pn. Miejsce urodzenia – Warszawa. Wybrzmiały więc znane szlagiery, a wśród nich „Mam, tak samo jak ty, Miasto moje a w nim...”. I otóż właśnie, w tym mieście żyli i tworzyli nasi znakomici – nieżyjący już –koledzy Krzysztof Gąsiorowski, Roman Śliwonik i Zbigniew Jerzyna. To ich wiersze w świetnej interpretacji aktorów Grzegorza Damięckiego i Andrzeja Ferenca dotykały naszej czułej pamięci. Tę trójcę znałam osobiście. A Krzysztof poświęcił mojemu pierwszemu poematowi obszerny esej. (Krzysiu, jestem Ci wdzięczna i jak dziś pamiętam swoją gorączkę, gdy go czytałam).
W Domu Literatury 18 października miały miejsce i inne wydarzenia, np. promujące antologię. (Jak tego dokonałeś, Marku, że jeszcze starczyło pieniędzy na 236-stronicową poetycką książkę z utworami i sylwetkami 35 zagranicznych i 61 polskich poetów). W auli czytaliśmy z niej swoje wiersze zapraszani przez prowadzącego, czyli przez Marka Wawrzkiewicza. Znów robił to z niezrównaną klasą. Zawsze się zastanawiałam, czy tego można się wyuczyć? Ale jeśli nawet, to tylko w niewielkim stopniu, bo to się przecież ma lub nie.
A pomiędzy 16 a 18 października były Obory k. Warszawy. Tamtejszy Dom Pracy Twórczej ma swój klimat i historię. Być może nad miejscem pieczę sprawują duchy Przybosia, Grochowiaka, Jerzyny i wielu, wielu innych, którzy rezydowali i tworzyli w tej literackiej Arkadii, bo człowiek tam taki „uniesiony”. W istocie jest to wymarzone miejsce do literackich dysput, seminariów i poetyckich zabaw. A takim właśnie poddawaliśmy się w Oborach. Nad podziw ożywioną dyskusję wśród uczestników wywołały wykłady prof. dra Andrzeja Zieniewicza „Poezja – strumień świadomości” i Leszka Żulińskiego „Poezja – strumień nieświadomości”. I gdyby nie recital Bogdana Łazuki i Czesława Majewskiego rozmowy i polemiki zapewne trwałyby do dziś. Ale jeśli już jestem przy koncertach poprzedzających wytworne kolacje, nie mogę pominąć występu Joanny Rawik, którego wysłuchaliśmy 16 października. A to był pierwszy wieczór w pałacu w Oborach i... już stała się magia. Magia miejsca? Czy może roztoczyła ją sama artystka? Zdawało mi się, że głos pani Rawik, jej nagła i niezwykła w nas obecność dotknęły uśpionych strun naszej wrażliwości. W duchu śpiewałam wraz z nią (i z Chopinem w tle):
(...) Romantycznie – to jest szukać nowych prawd
to jest zdobyć jedną z gwiazd
niech rozpali świat
Romantycznie –
znaczy gorycz trudnych chwil
znaczy tysiąc przebyć mil
by odzyskać, by przebaczyć, by zapomnieć (...)
(Romantyczność, autor tekstu i kompozytor: Wojciech Popkiewicz)
PS
Dokumentacyjny obowiązek nakazuje mi jeszcze wspomnieć, że pierwszego dnia w auli Domu Literatury podczas inauguracji Warszawskiej Jesieni wręczone zostały niektórym z nas odznaczenia resortowe oraz literackie nagrody. Oto nagrodzeni:
Elżbieta Musiał (Kielecki Oddział ZLP) – Brązowy Medal „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”;
Danuta Bartosz (Poznański Oddział ZLP) – „Zasłużony Działacz Kultury”;
Ekatierina Pollanskaja – Nagroda Literacka im. Jarosława Iwaszkiewicza za twórczość poetycką i translatorską;
Zbigniew Milewski – Nagroda Literacka im. Juliusza Słowackiego za całokształt twórczości, ale z uwzględnieniem tomu „Zagrabki”.