Fasoniemu - z Luandy

W jej oczach
widać było brudne z głodu,
skurczone ciała mężczyzn.
Twarze slumsu,
zastanawiające się nad tym
jak zabić,
wieczne łechtanie ciężarnych much.

Tańcząc
na placyku wybryzgującym gówna,
między budonamiotami
skleconymi z desek po skrzynkach z wątrób rekina,
tekturowych opakowaniach,
zadaszonych szarą folią portowych śmietników,
potrząsała wielką dupą,
śpiewając krótkie kuplety rapu.

Ostatnia
z plemienia N’ganguela*,
pełnokrwistymi piersiami
rozcinała
odbite w kałuży ich szczyn,
monsunowe niebo tropiku.

Gdy zapachniała ziemia po deszczu,
mleko i srom,
skoczyli do jej miłosiernych ust.

W locie swych noży sypali przekleństwa,
pruli ciała.
Padali na własne odchody.

Nie po to,
by przez to zaistnieć, lecz żeby na nią patrzeć.

N’ganguela* - wymierajace plemię w Angoli