Kazimierz Kochański, Stanisław Nyczaj

 Fechtunek na aforyzmy o niepowtarzalnych, lepszych, myślach i myślących, mądrości i mądrych, goryczy i niezadowolonych, adresatach, radości i radosnych podskokach, szacunku, rozsądku, niszowej kulturze, przeżywaniu, złu i dobru, drepczących w miejscu, zawiedzionych, podpowiadających zamiast suflerów i… o wszelakim przyleganiu (w nawiązaniu do tomu K. Kochańskiego Klejaki , zawierającym m.in. aforyzmy, Kielce 2019, OW „STON 2”)

 

K. K. – Nie ma niezastąpionych, ale są niepowtarzalni.

S. N. – Tylko kłopot w tym, że niepowtarzalnych trzeba ze świecą szukać.

 

K.K. – Mało przepędzić lepszego, trzeba go zastąpić.

S.N. – Nie wynoś się p o n a d , żebyś nie musiał s t ą d.

 

K.K. – Nie wyprzedzaj własnych myśli, bo zostanie ci kurz po nich.

S.N. – Myśli mszczą się na ich właścicielu tym, że nie dają mu ani chwili spokoju.

 

K.K. – Mądrzy wiedzą, kiedy celowym jest trafianie w sedno.

S.N. – Nigdy mądrych o iście interesowny spryt nie podejrzewałem. Przecież powinno im wystarczać, że ręczą za swą rację głową.

 

K.K. – Czyjaś gorycz nie przesłoni własnego niesmaku.

S.N. – Ktoś wreszcie powinien zajmować się rozbrajaniem min u tych ze wszystkiego wciąż niezadowolonych.

 

K.K. – Mądrość samotna – to się zdarza.

S.N. – Każdy ma najwięcej do powiedzenia przede wszystkim sam sobie, ale i najtrudniej dogadać się z samym sobą.

 

K.K. – Gdy z dnia na dzień zmienia się adresat, pewne, że list jeszcze nienapisany.

S.N. – Może lepiej, że odbiorcy byle czego już zawczasu nie otrzymają?

 

K.K. – Rozsądek każe spytać, czy jest coś przede wszystkim.

S.N. – Bywa, że mądry jest głupszym od rozsądnego, który swoje wie na pewno.

 

K.K. – Radość nie powinna być bezczynna.

S.N. – Przydałyby się radosne chociażby podskoki. Cóż jednak skoro – że rymnę fraszką – budzi się nowy taki piękny świt, a patrzeć w lustro coraz większy wstyd.

 

K.K. – Szacunek, zacne słowo; liczymy.

S.N. – Wystarczy kumpelski s z a c u n, by poczuć się nieco godniejszym.

 

K.K. – Kulturze półcień sprzyja, nie półmrok.

S.N. – To piękny fenomen, gdy niszowa kultura mierzy z tryumfalnego łuku talentu coraz dalej i wyżej. Szczęśliwi ustrzeleni.

 

K.K. – Mądrość jest potrzebna, ale nieobowiązkowa.

S.N. – Bez atutu mądrości każdy i tak sobie radzi na swój sposób – choćby i bezradnie.

 

K.K. – Nadmiar przeżyć nie ma nic wspólnego z ubogacaniem życia.

S.N. – Byle się do syta nażyć! To już nie tylko hasło, a wcielane postanowienie.

 

K.K. – Nadmiar definicji zła odbiera przestrzeń dobru.

S.N. – Dobro, bowiem, zostało wymyślone, by osłodzić nam wszechobecne zło.

 

K.K. – Drepcząc w miejscu, szkodzisz glebie.

S.N. – Gleba najsampierw pochłania tych, którzy drepczą w miejscu.

 

K.K. – Zawiedzeni zawodzą zawodowo.

S.N. – Marny to chór, w którym donośnie zawodzą sami zawiedzeni.

 

K.K. – Posiadając odpowiednią ilość podpowiedzi, łatwiej zachować się spontanicznie.

S.N. – Pewien teatr, eksperymentujący na nerwach widzów, zatrudnił w miejsce suflera neptków podpowiadających aktorom co bądź.

 

S.N. – Jak skleić zawadiacką doczesność z gnuśną wiekuistością?

K.K. – Gdy ciało straszy mnie, że umrze i jestem wobec tego bezradny, ratuję się wiarą w życie po życiu.

 

S.N. – Przecież filozofia to miłość na zabój do pierwszego zwątpienia.

K.K. – Artyście lżej, broni się swoją sztuką przed natarczywością doczesności. Wierzącym łatwiej, nie muszą wątpić.

 

S.N. – Chcąc powiązać koniec z końcem, ani obejrzymy się, ze jesteśmy wciąż u samych początków.

K.K. – Czyli, sam widzisz, i pomiędzy tak przeciwnymi sobie absolutami są klejaki.

 

S.N. – Żaden rozum chyba nie jest godzien tego pojąć.

K.K. – Obroni się przed straceńczymi wątpliwościami, jeśli przylgnie… serdecznie!

S.N. – Zazdroszcząc optymizmu, dziękuję.

 

Skonfrontował Stanisław Nyczaj