Arkadiusz Frania
Wszystko obróciło się w poezję. O tomiku wierszy Marii Duszki „Wolność chmur / Debesų laisvė”.
Ostatni zbiór wierszy Marii Duszki "Wolność chmur / Debesų laisvė" z 2016 roku posiada dwa niekwestionowane walory: stanowi korpus liryków prezentujących skalę możliwości poetki, a poprzez swoją dwujęzyczną (polsko-litewską) wersję znakomicie promuje literaturę polską u naszych sąsiadów, co jest zawsze rzeczą bezcenną. Zaznaczmy, że tłumaczenia wyszły spod pióra Birutė Jonuškaitė, książka zaś ukazała się nakładem wydawnictw: Leidykla „Homo liber”(Litwa) i Prof-Art (Polska).
Wspomniany tom jest dziewiątym w dorobku sieradzanki, czyniącej również bardzo wiele dla swojej małej ojczyzny; m.in. od blisko dwudziestu lat prowadzi ona Koło Literackie „Anima”, stymulując młodych ludzi do szukania ekspresji w słowie. Marii Duszce na pewno nie można zarzucić namolności pisarskiej czy hurtowej „wyprzedaży” własnej osobowości. Autorka co prawda konsekwentnie ogłasza kolejne książki, lecz z dość oszczędną liczbą liryków, zawsze są to jednak utwory najwyższej, złotej próby, pobudzające myśli czytelnika. Debiutancki zbiór artystki nosił, z perspektywy czasu, przekorny tytuł „Poezja przypadków” (1990), choć od samego początku otrzymywaliśmy poezję świadomości, wyrosłą na podglebiu serca.
Otwierający „Wolność chmur” wiersz ***(zatrzymaj się) to ars poetica, bezpretensjonalne określenie źródeł pisarstwa: „zatrzymaj się / popatrz w okno // (tam / prawie zawsze / jest jakiś / wiersz)” (s. 4). By zaistniał czyn twórczy, muszą zostać spełnione pewne warunki: wyciszenie, namysł i obserwacja, przy czym okno (patrzenie) powinno wychodzić nie tylko na zewnątrz podmiotu lirycznego, ale również (przede wszystkim?) należy je kierować do środka, w głąb mrowiska odczuć i przeczuć. Modelowym przykładem postępowania według tych zasad jest trójwers: „spojrzał w okno / w bardzo mglisty poranek: / »o, nie ma świata…«” (s. 66).
W powyższym tekście autorka wyraża swoją predylekcję do form najkrótszych – haiku – tych kilku wyrazów, objawiających (wszech)świat. Wyznaje również credo życiopisania, skoro każde zdarzenie potrafi przekształcić w literaturę; zwłaszcza to, co czarne i bolesne, podlega oswojeniu i zrozumieniu: „wszystko obróciło się / w poezję” (s. 88). W powyższym tekście autorka wyraża swoją predylekcję do form najkrótszych – haiku – tych kilku wyrazów, objawiających (wszech)świat. Wyznaje również credo życiopisania, skoro każde zdarzenie potrafi przekształcić w literaturę; zwłaszcza to, co czarne i bolesne, podlega oswojeniu
i zrozumieniu: „wszystko obróciło się / w poezję” (s. 88).
Marię Duszkę zaliczam do poetek zmysłów, autorek-fetyszystek, niebojących się mówić o miłości poprzez opis „zachowań” przedmiotów. Świat doznań seksualnych aż kipi z niewinnej tekstylnej frazy: „powiesiłam w mojej szafie / twoją marynarkę // wszystkie moje ubrania / chcą być blisko niej” (s. 6). Podobną aurę odnajdziemy we fragmencie: „przytulić się / do myśli o tobie / i zasnąć” (s. 20). W ogóle nie tyle pocałunek, lecz dotyk staje się kwintesencją szczęścia. Relacje oblubienicy i oblubieńca przedstawiono, z wyczuwalną nutą charakterystyczną dla „Pieśni nad pieśniami”, w subtelnym zapatrzeniu się czy nawet zagubieniu w partnerze, stąd motyw tonięcia: „łagodnie tonę / w twoich oczach / w twoich dłoniach” (s. 12). Podmiot liryczny wikła się w relacje z mężczyznami. O tym, jak trudno uwolnić się z jednocześnie chcianej i niechcianej miłości, czytamy w urywku: „aby zmyć z siebie ciebie wykorzystuję / dłonie oczy usta innych mężczyzn / […] / żadnego postępu w zapominaniu” (s. 10). „Ja” przeżywa kobiece rozterki, nie tylko pragnie stłumić tęsknotę, ale chce zerwać więź toksyczną, osaczającą, wysysającą siłę, grabiącą niezależność i poczucie własnej wartości: „poetkom / Bóg plącze życiorysy / aby rodziły wiersze” (s. 56).
Bohaterka Marii Duszki poznała życie z obu stron, dlatego potrafi docenić każdą drobinkę szczęścia („twój pocałunek / – dowód na istnienie Boga”, s. 16), każdą chwilę bez bólu, rozczarowania, smutku („tych naszych kilka wspólnych dni”, s. 24). Zdaje sobie też sprawę z krótkości ludzkiego żywota trwającego tylko moment między dwiema wiecznościami: „jesteśmy tu / tylko na chwilę / złapani / w pułapkę życia” (s. 32), „coraz rzadziej płaczę / coraz rzadziej się śmieję // kamienieję” (s. 52). Gdy poetka mówi, że osoby opuszczające szpital (notabene Maria Duszka jest pracownikiem biblioteki szpitalnej) są naznaczone wyrokami (życia bądź śmierci), tkwi w tym twierdzeniu przekonanie o determinizmie, nawet fatalizmie, czy też o iście egzystencjalnym obrazie rzeczywistości. Niektóre bardzo delikatne i zwiewne liryki nie czynią z poetki marzycielki, wszak składową jej osobowości stał się głównie realizm, tropienie prawdy: „lubię wiedzieć / na czym stoję // nawet jeżeli to jest / dno” (s. 46). Niekiedy powodem trwogi jest śmierć („i nigdzie już nie ma / twojego ciała / – kazałeś zamienić je w popiół”, s. 28), innym razem przemoc, pogróżki lub obojętność (najbardziej raniąca, gdy przychodzi od bliskich). Bohaterka, mimo wielu rozczarowań, wierzy jednak w sens miłości i życia, czuje wdzięczność dla Stwórcy za dar istnienia, gdyż każdy spotkany człowiek, nawet niegodziwy i zły, „wzbogaca”, formuje i sprawdza wrażliwość. Warto zauważyć, że „ja” liryczne pocieszenia szuka też w przyrodzie („spacer wśród pól / przenika mnie zimny wiatr // jestem w sobie”, s. 64), poddanej nie tylko antropomorfizacji, lecz wręcz sakralizacji: „leżę w lesie // brzozy błogosławią mnie / gałęziami” (s. 54).
Ten panteistyczny wątek powróci w passusie: „płatki śniegu / liście drzew / – żaden się nie powtórzy // Bóg jest perfekcyjnym artystą” (s. 74). Konsekwencją sentencji: „drzewa / – to co pozostało nam / z raju” (s. 68), jest „święta brzezina” (s. 78, 88). Kontakt z naturą ukształtował osobowość przyszłej poetki, nieraz ostro zamykając rzeczywistość (wersja pozytywna: „to podwórko / łąka / rzeka / na zawsze przesłonią mi świat”, s. 86) czy życie, jak we wspomnieniu siebie jako dwuletniej dziewczynki (wersja negatywna: „gubię się po raz pierwszy w życiu / – w zbożu”, s. 80). Zatrzymajmy się nad tekstem: „mam głowę w chmurach / mam wiersz w głowie / niekończący się wiersz o tobie” (s. 126). Pierwsza interpretacja kazałaby zadowolić się oznajmieniem, że podmiot liryczny „buja w obłokach”, czyli jest romantykiem i idealistą, ale proponowałbym nieco głębszą wiwisekcję „chmurowości”, bo zestawioną już z tytułową „wolnością chmur”. Wolność oznacza nieujarzmienie, wolną wolę, pewność siebie, ale zwróćmy uwagę, że chmury symbolizują przemijanie, a także opatrzność, świętość, tajemnicę oraz niebo i prawdę. Czyż te wszystkie obszary semantyczno-uczuciowe nie przenikają wierszy Marii Duszki? Ich siła polega bowiem na tym, że są najpiękniej proste, bezpośrednie, szczere, nie kłamią o poetce, jej świecie i wrażliwości.
Maria Duszka, „Wolność chmur / Debesų laisvė”, edycja polsko-litewska, tłumaczenie Birutė Jonuškaitė, Leidykla „Homo liber” – Wilno (Litwa) i Prof-Art – Sieradz (Polska), 2016, 136 s. Sieradz (Polska), 2016, dodruk 2019, 136 s.
Arkadiusz Frania (ur. 1973 r.) w Przechlewie (obecnie województwo pomorskie). Poeta, prozaik, eseista, krytyk literacki. W 2003 roku uzyskał tytuł doktora nauk humanistycznych w zakresie literaturoznawstwa na podstawie rozprawy „Powojenne dyskusje nad pozytywizmem. 1944/45-1948/49” (Uniwersytet Śląski). Opublikował sześć zbiorów poetyckich oraz pięć tomów krytycznoliterackich.
Wiersze, opowiadania i teksty krytycznoliterackie były tłumaczone na języki: serbski, macedoński, słoweński, albański, włoski
i angielski. W 2014 r. otrzymał honorową odznakę „Zasłużony dla Kultury Polskiej” przyznaną przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.