Andrzej Nowak-Arczewski o powieści „Puzzle polskie” Grzegorza Raka
Jestem pod wrażeniem książki Grzegorza Raka „Puzzle polskie”. To kawał dobrej literatury. Jest w niej wszystko, miłość, zdrada, przyjaźń, wierność, nasze skomplikowane losy ostatnich kilkudziesięciu lat, odkrywanie tajemnic kolejnych pokoleń, jednym słowem puzzle polskie.
Podoba mi się, jak kolejne wątki, losy ludzi łączą się ze sobą, nachodzą na siebie, uzupełniają. Nie można oderwać się od czytania. Niespodziewanie bohaterowie stają się zdrajcami, ludzie cisi, spokojni wyrastają na herosów. Są partyzanci, ich skomplikowane, zagmatwane losy po wojnie, niespodziewane kariery w ministerstwach, sukcesy w prowadzonych biznesach, skrywane tajemnice. Wielka i mała polityka.
I jest też zapamiętana opowieść dziadka Stefana Maliszewskiego: „Dziadek na cmentarz po wojnie zwoził z leśnych dołów zwłoki poległych. Z trzema jeszcze innymi z okolicy, na dwie fury. Działo się to nocą, w tajemnicy przed tropiącymi ubowcami. Bez salw honorowych, trąbek, sztandarów, przemówień i tym podobnych przynależnych bohaterom rytuałów” (str. 217).
Jestem głęboko poruszony tą prozą. Może dlatego, że takie pokazywanie losów poszczególnych ludzi na tle historii jest mi szczególnie bliskie.
Oto jeden z bohaterów książki mówi: „Andrzej nie może ugrzęznąć w pułapkach przeszłości, we wzajemnych winach i nieodbytych karach. W zemstach. Inaczej przeszłość, historia go pokona, przygniecie do ziemi, obedrze z woli działania. Nie będzie sprawny, a od jego sprawności zależy los nie tylko waszej rodziny, ale los ludzi, za których wziął odpowiedzialność. Teraz i ty do niego dołączysz. Takie proste stawianie problemów, czysto ludzkie oceny czynów z innych epok, nic dobrego nie wnosi” (str. 146).
Sceny miłosne pokazywane są tu w różnych konfiguracjach, sytuacjach, najbardziej intymnych, bez żadnej cenzury obyczajowej. Namiętności decydują o decyzjach ludzi, które wpływają na dzieci i wnuków.
Jest w tej prozie coś z Tadeusza Konwickiego, z jego „Sennika współczesnego”, „Kompleksu polskiego”, „Małej apokalipsy”. Może akurat te porównania wzięły się stąd, że jestem po kolejnej, świeżej lekturze tych książek. Jakkolwiek by sądzić, to już najwyższa półka polskiej literatury.
Może potrzebna byłaby tu większa korekta, może inne ułożenie puzzli, większa niezależność kolejnych fragmentów, które podczas lektury zlewają się ze sobą, za mało są przejrzyste, wyodrębnione. To już jednak kwestia gustu i każdy może mieć swoje odczucia. Pisze Grzegorz Rak: „Nie mogła ta układanka być przypadkowa. O nie”(str. 183).
Grzegorz Rak: „Puzzle polskie”, Kielce 2023, s. 348.