Paweł Kuszczyński

Z drogi jesteśmy, najbardziej do niej należymy. Mirosława Prywer w swoim piątym tomiku poezji „Podróż liryczna” wypowiada to przesłanie.
Czas człowieka – od chwili urodzin aż po śmierć – jest czasem biegnącym linearnie, zataczając koła o zmieniających się promieniach, które znaczą poszczególne lata, a w nich ważne święta, wydarzenia, przejścia oraz intensywność przeżywania. To właśnie w podróży linearność czasu uwidacznia się najwyraźniej. Jest bowiem początek i koniec podróży, którymi najczęściej bywa nasz dom, i dobrze się dzieje, że do niego z radością wracamy, często z zamysłem... następnej podróży. Podróż zaspokaja potrzebę zmian w naszym życiu i dlatego najbardziej lubimy wracać „inną” drogą.

Gdyby próbować nazwać geometryczny obraz podróży, jest to – w swojej istocie – odcinek widziany oczami naszej wyobraźni. W rzeczywistości jest to suma wielu różnych odcinków, które wyznaczają miejsca warte zauważenia, postoje zaplanowane bądź spowodowane zauroczeniem, a nawet niespodziewanym zdarzeniem.
Wiersz Odnaleźć siebie, będący nie tylko prologiem tomiku, co uzasadnieniem ucieczki od nużącej rzeczywistości, w której ...płynie rzeka pośpiechu/ często nowoczesnością usprawiedliwionego – P.K./ rozlewa się krzykliwie / między ścianami domów i wpada do szkół i fabryk / nawet na sumę do kościoła.../ - przywołuje potrzebę podróży.
Odnaleźć siebie, to odwieczne pragnienie myślącego i wrażliwego człowieka.
A odnaleźć można siebie, mówiąc słowami autorki, w podróży – by ...przemierzać bieszczadzkie połoniny / albo na tatrzańskiej grani / chmurom powierzać marzenia.
Prywer nie byłaby poetką, gdyby nie pozostawała na miarę marzeń, które stają się nie odgadnione, jako tajemnica dzielona jedynie z chmurami. Autorka w swojej peregrynacji po różnych miastach, miejscowościach Polski i nie tylko, należałoby powiedzieć po różnych miejscach Europy – widzianej osobnymi oczami – pozostaje ciągle ta sama: otwarta na dobro i piękno, pełna świeżości w zobaczeniu ludzi i krajobrazów. Przyroda pozostaje dla niej najprawdziwszym światłem. Wdzięczność za dar istnienia, za wszystko co ono niesie, a więc za radość, ból, szczęście i cierpienie – wyraża swoim zachwytem , a jest to zachwyt czystością intencji naznaczony.
Mirosława Prywer wiele wie o miejscach swoich podróży , ich walorach turystyczno – krajoznawczych, zabytkach kultury materialnej i duchowej oraz historii. Stąd wartości poznawcze tomiku są niebagatelne. Jakby mimochodem przypomina prawdę: najpierw poznać, by móc polubić i pokochać. Ale przede wszystkim jest w nim wiele dobrej mądrości, wysokiej kultury emocjonalnej, tak niezmiernie potrzebnych w dzisiejszych czasach wytrzebionych z tajemnicy.
Jest to zatem – w swej istocie – podróż liryczna, co zresztą podpowiada tytuł tomu. Prywer nie tylko kocha tę swoją małą ojczyznę, a może lepiej: małe ojczyzny, którymi stają się kolejno: Ostroróg, Szamotuły, Poznań, ale w jej wrażliwej duszy jest wiele miejsca i serca dla innych okolic, które ją wzruszyły, zostawiły swoje piętno, żyją w niej.
Autorka wręcz woła o mądrość życia, jak w wierszu opowiadającym o pięknie Splitu, które dla wszystkich winno być zachowane, także dla dzisiejszych i następnych pokoleń.
W wierszach tomiku jest wiele zamyślenia (jeszcze nie spóźnionego ostatecznie), niepokoju, trudnego trwania, poszukiwania własnej tożsamości we współczesnym świecie. Prywer bardzo bliskie są losy ludzi żyjących w miejscach jej podróży. Zauważa cierpienie Chorwatów, cenę jaką płaci człowiek za każdy przeżyty dzień w czasie wojny, pozostającej najbardziej niechlubną kartą w dziejach ludzkości, niweczącą wszelką wartość.
Jest także w tej poezji wiara w Boga, która przynosi spokój, piękno i ocala, jak w wierszu Noc w Apeninach. Ta podróż w gruncie rzeczy odbywa się w teraźniejszości, sycona pamięcią chwil, spotkań, widoków, woni i dźwięków, które warto zauważyć. Jest to także podróż czasu przeszłego, czasu dokonań. Są w niej opisy miejsc, którymi autorka została zauroczona. Jest w tym dopełnieniu swoista dynamika i wdzięk. Nakładają się, przenikają te dwie podróże, uzupełniając się komplementarnie. Równie ważny dla autorki, i dla nas, czytelników. Czas teraźniejszy i przeszły wzbogacają się nawzajem. I do końca nie wiemy co ważniejsze: przypomnienie miejsca podróży, czy refleksja którą ono przynosi? Przecież nikt naprawdę nie wie, kiedy kończy się przeszłość a zaczyna teraźniejszość.
Tę prawdę o otwartości życia ludzkiego przekazuje nam poetka. Jest to zarazem lekcja pięknej pokory. Z wielu powodów warto przeczytać Podróż liryczną Mirosławy Prywer.

Biała i Kolorowa Seria Poetycka pod red. Nikosa Chadzinikolau, Związek Literatów Polskich w Poznaniu. Wydawnictwo „Poetikon” 2000. str 52.