Irena Kaczmarczyk 

Motyl z Nagasaki” - poetyckie peregrynacje Waldemara Hładkiego 

hadki okadkaa1

„Motyl z Nagasaki”jest czwartym zbiorem wierszy krakowskiego poety-podróżnika Waldemara Hładkiego. Tym razem autor oprowadza nas oszczędnym, esencjonalnym słowem po Japonii, Indochinach, Kanadzie, Alasce i Islandii. Ale też - nie ujmując im urody - po miejscach mu bliskich, a są to: Kraków ( miejsce zamieszkania), Brodła (podkrakowska wieś, w której posiada „dom na trawie”), Rzeszów (miejsce urodzenia), Bydgoszcz (dedykacja dla Wiktora) czy Opole, gdzie poeta pewnej jesieni zgrabnie schwycił w sieć lirycznej wypowiedzi muzykę skrzypiec. Ale wracając do wierszy z dalekich podróży, których jest zdecydowanie więcej w zbiorze „Motyl z Nagasaki”.

No cóż, nie jest to bynajmniej łatwa lektura, przystępny „poetycki przewodnik”, chociażby z uwagi na obce dla wielu czytelników nazwy miejscowe, toponimy, czy znajomość kultury odległych cywilizacji. Z pomocą tutaj zdąża sam poeta, umieszczając pod każdym z wierszy dokładny opis miejsca oraz datę powstania utworu. Uzupełnia je znakomitymi fotografiami, na których utrwala zabytkowe obiekty architektoniczne, niezwykłe pejzaże czy też mieszkańców zwiedzanego kraju, regionu. Takich zdjęć z pewnością nie znajdzie czytelnik w przewodniku Pascala, bo są to zatrzymane w kadrze wyselekcjonowane zabytki, schwytane na gorąco sceny z życia, ulotne zjawiska w przyrodzie, wychwycone – co należy podkreślić – okiem wytrawnego, wrażliwego obserwatora, reportera i globtrotera – poety Waldemara Hładkiego.

Potrafi autor „Motyla z Nagasaki”sugestywnie malować słowami zauważone w każdym wymiarze piękno, oprowadzając nas po świątyniach w Tokio: „ Na równinie Kanto / gdzieś w dali / samotna pagoda / wyciąga szyję / w świątyni spokój Buddy / miska ryżu / koniec pragnienia / jeszcze nikt / nie słyszał o Edo / trudno szukać / wielkiego miasta / niedźwiedź osaczony / bambusową knieją / bezpiecznie wzdycha (wiersz „Samotna pagoda”), po katedrach: „Na wieży /katedry Notre-Dame / okna o stalowych ramach / patrzą na świat / betonowe mrowisko / pochłania przestrzeń / tylko zieleń / cesarskiego pałacu / uparta plama / nie daje się wyczyścić / tam chmura / odsłania świętą Fuji / ocean błyszczy / w imperium słońca / garbaty dzwonnik / stracił serce / dla ukochanej / milczy pusty dzwon (wiersz „Katedra”), nie pomijając wyjątkowych posągów, z których najbardziej przyciąga uwagę ten zbiorowy, z wiersza „Dzieci z kamienia”:
 

Przez bambusowy gaj

majaczy zatoka Sagami

dymią słodkie kadzidła

na wzgórzu

dziecięce figurki

z martwego kamienia

czekają w szeregu

na swego Godota

niema bogini

mądra hydra

powtarza święte sutry

przez bambusowy gaj

majaczy zatoka Sagami

rybacy jeszcze nie wrócili

świątynia Hase-dera

Kamakura, 3 maja 2013r. 

Ogromne wrażenie sprawia gigantyczny posąg z uniesioną ręką, spoczywający na potężnym kamiennym postumencie pośród drzew w Parku Pokoju, muzeum ofiar wybuchu bomby atomowej. Poeta zamyka jego symbolikę w krótkiej impresji: „ Jeden raz to za mało / by oślepić blask / cesarskiego słońca /nawet boski wiatr / Kamikadze / opuścił niezwyciężonych” (wiersz „Nagasaki”)

Kilka utworów w zbiorze poświęca Waldemar Hładki obiektom wpisanym na listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego i Przyrodniczego UNESCO, np: Wielką Wschodnią Świątynię w Nara,czy Zamek Białej Czapli w Himeji (Japonia).

To prawda, czytając wiersze podróżne krakowskiego poety z tomu „Motyl z Nagasaki”, należy dość często zadawać pytania wujkowi Google, ale przecież z pożyteczną dla czytelnika korzyścią, bo po pierwsze, nie każdy może wybrać się do Kioto czy na Alaskę, a odpowiedzi z Wikipedii poszerzą znacznie jego wiedzę geograficzną; poczuje przy tym smak i zapach egzotycznych, niedostępnych miejsc. A jeśli uważniej przeczyta każdy z utworów, dostrzeże w nich głębię duchowości mijanych kultur Wschodu i rzeczywistość rozmaitych cywilizacji. Można powiedzieć, iż Waldemar Hładki tworzy swoisty i rozpoznawalny turystyczny przewodnik poetycki, dołączając tym samym do plejady uznanych twórców, wymienić choćby nazwiska: Iwaszkiewicza, Przybosia, Gałczyńskiego czy Herberta, którzy podejmowali w swojej twórczości wątek podróży. Przy tym, tak konstruuje swoje wiersze, że praktycznie nie da się ich cytować we fragmentach. Stanowią zwartą, zamkniętą całość. Poetycką migawkę, opatrzoną dodatkowo profesjonalną fotografią, poprzedzającą każdy utwór.

Ale niepełną byłaby moja refleksja dotycząca tomu „Motyl z Nagasaki”, gdyby pominąć znakomite, pełne ciepła liryki, opiewające wartość powrotu do własnego domu, tego w Krakowie i zbudowanego „na trawie”. Poeta pisze w Brodłach:
 

Mój dom z drzewa dobrego

wypełnia spokój

malowanych aniołów

zaprasza ciszę

na wyspę zielonego przylądka

bym je słuchał w milczeniu

stękają drewniane ściany

otulone chłodem

wieczornej rosy

kocur pomalowany nocą

wpadnie czasem

na chwilę nieproszony

sen zakrada się

nie wiem kiedy

sąsiedzi z lasu

zagadują przez płot

z łagodnym świtem

najpierw nieśmiało

potem przećwierkują się

jakby zapomnieli

o dobrym wychowaniu

otwieram oczy z nadzieją

(Dom na trawie) 

Jakież to polskie, nasze i...ludzkie. Jakże bliskie to „przećwierkiwanie” każdemu, kto zasmakował snu w wiejskiej chacie, sąsiadującej z lasem. Poeta- globtroter ucieka do domowego azylu, ceni sobie jego błogostan, bo - o czym nie wspomniałam wcześniej - jest profesorem medycyny, pełni wiele znaczących funkcji w życiu zawodowym i artystycznym. Ale, artyści i poeci wiedzą, iż natchnienie nie lubi czekać i nawet zmęczona dłoń chwyta za pióro, bez względu na porę dnia czy nocy, aby usidlić w strofę, uporczywą - kąsającą mózg - myśl. I w ten sposób właśnie u autora „Motyla z Nagasaki” rodzą się kolejne wiersze przywiezione z dalekich i bliskich podróży; podróży rozumianych w wielu aspektach. Nie jest to na pewno ostatni zbiór wierszy poświęconych peregrynacjom w odległe rejony naszego globu. Wracając jednak jeszcze do zielonego tomu „Motyl z Nagasaki”zauważymy, iż podobnie jak w poprzednim zbiorze: „W podróży”(2014), poeta z utęsknieniem zdąża do kraju, do krakowskiego domu; wraca też wspomnieniami do miejsca urodzenia, które jak pępowina zespala go z nim:
 

Przylepiam obraz

do swego patrzenia

by nie zniknął za chwilą

zamienioną w odlatujące skrzydła

głosy te same

wspomnienia te same

historie w różnych miejscach

już nie wszystkie trwają

uśmiechy na twarzach

zniekształcone przemijaniem

czterdziestu cykli

błękitnej kuli

wokół jasności

szukam nieśmiało przeszłości

oddycham zapachem

tamtych jaśminów

w zapomnianym ogrodzie

(Powrót do przeszłości) 

I jeszcze chociażby słów kilka o edytorskiej urodzie książki. To wyjątkowo dopracowana publikacja, o wysmakowanej szacie graficznej; zawiera 34 wiersze i 25 znakomitych, kolorowych zdjęć, ilustrujących poszczególne przystanki poetyckie. W mojej recenzji specjalnie pominęłam wiersze z Kanady i Alaski, Wietnamu i Islandii, by zachęcić czytelników do spaceru po 100-letnim moście w pobliżu Vancover, wstąpienia do zabytkowej kilkupoziomowej złotej stupy buddyjskiej (44m.wys.), wyciszyć oczy nad zatoką Ha Long czy zachwycić się szmaragdowym spokojem rzeki Bow.

Podróżujcie, drodzy czytelnicy, z krakowskim poetą, bardem, fotografikiem, podróżnikiem, animatorem kultury, lekarzem, człowiekiem nauki – Waldemarem Hładkim po wersach jego wysmakowanej, stonowanej poezji, która ubogaca wyobraźnię i pobudza do mądrych refleksji. 

Waldemar Andrzej Hładki, „Motyl z Nagasaki”, Wyd. Towarzystwo Słowaków w Polsce 2017, s.73.