Kiedyś i ty się rozsmakujesz
W winie, co w głębi wina płynie
„Wiersz o nieskończonych programach”
Ten dwuwers chodzi za mną od czasu, kiedy przeczytałem wiersze z najnowszego wyboru „Poezji” Gézyego Szőcsa wydanego na początku bieżącego roku przez wydawnictwo Studio Emka. Wierszy zadziwiających i bardzo zróżnicowanych zarówno w treści, jak i w znaczeniu językowym czy formalnym. Poeta, bowiem słynie z mieszania rodzajów i gatunków literackich, z wyrafinowanego konceptu oraz niedopowiedzeń, które powodują, że jego wiersze pomimo subtelności, czasami naiwności są wielowymiarowe.
Szczególnie jest to widoczne w poematach osadzonych w ściśle określonym okresie historycznym, czego najlepszym przykładem może być słynny poetycki kolaż „Tramwaj numer 56” nawiązujący do wydarzeń Października 56 roku w Budapeszcie:
(...)
Potem w korycie rzeki przy placu Batthyanyego
plusk rzeki przeszył samochód na brzegu
i jakby z tego dokładnie wynika
straszna rozterka pana porucznika:
CZY MÓJ OJCIEC MIAŁ MATKĘ,
CZY JA MIAŁEM BABKĘ
Pyta niekiedy sam siebie
Jednorodzony Syn Boży.
Oryginałem jest życie?
Czy to jest czyjeś odbicie?
Kto zamieszkuje szaty „JA”?
I czy mnie śmierć kiedyś zmorzy?
A potem tak ciągnął dalej:
- Czytałem kiedyś w gazecie...
Dziewczyna: - W której?
- W lokalnej gazecie. W „Barguzińskim Czerwonym Sztandarze”. Informowali, że od pierwszego każdy będzie mógł swobodnie wybrać sobie przeszłość.
itd.
Géza Szőcs to bez fałszywej przesady wybitny współczesny poeta węgierski, który nie boi się eksperymentu. Jako mistrz gier językowych, ironista nie boi się niczego w Słowie. Być może, a nawet na pewno jest to związane z faktem, że urodził się 21 sierpnia 1953 roku w Marosvásárhely, w Siedmiogrodzie. Informacja o miejscu narodzin, jak również kraju wydania jego pierwszych poetyckich książek - Rumuni jest niezwykle ważna, aby zrozumieć nie tylko sens jego wierszy, ale również wybór drogi życiowej związanej z prowadzoną działalnością polityczną – niezależnie od bogatej twórczości literackiej.
Poeta uważany jest obecnie za jednego z najwybitniejszych i najbardziej oryginalnych współczesnych poetów węgierskich i tu należy dodać, że został laureatem m.in. nagrody Gravesa (1986), nagrody Gábora Bethlena (1993), nagrody Attili Józsefa (1998) oraz Wielkiej Nagrody Wiedeńskiej Akademii Europejskiej.
A skąd to przywołane na początku wino w winie? Być może z faktu, że czytałem wiersze przy kieliszku, a właściwie kilku kieliszkach wyśmienitego 5 punttonowego Tokaju Aszu, który jak wiadomo jest symbolem wszystkiego co najlepsze w kulturze węgierskiej.
Poeta niczym najsmaczniejsze grona z tokajskich szczepów był uciskany i skazany na zapomnienie w rumuńskiej rzeczywistości. To nagromadzenie w nim przeżyć i talentu objawiającego się w wierszach pisanych w języku węgierskiej mniejszości narodowej wystawione zostało na wysuszenie przez Słońce Bałkanów.
Tu przypomnę, że najazd turecki z XVI wieku poważnie wpłynął na zwolnienie tempa wzrostu uprawy winorośli tokaja i działania wojenne spowodowały znaczne szkody wśród roślin i zniszczyły plony. Wtedy według tradycji zarządca winnic, Máté Laczkó Sepsi przestraszony obecnością dużej ilości obcego wojska w okolicach Tokaju, polecił wstrzymać zbiór winogron. Winogrona dojrzewały na słonecznym stoku do października, aż prawie zupełnie wysuszyły się na słońcu. Po zebraniu gron, nie widząc innego wyjścia, postanowiono oddzielić najsuchsze owoce, zgnieść je i połączyć z sokiem uzyskanym z soczystych winogron. W ten sposób powstał jeden z najbardziej cenionych rodzajów tokajskiego wina.
Tak znowu wróciliśmy do października i tragicznych oraz skomplikowanych losów Poety i historii ojczyzny jego języka - Węgier. Język Poety jest pozornie słodki, a skrywa niezwykle dramatyczne dzieje jego losu. Co chwilę odkrywamy jak pod świeżością poetyckich skojarzeń ukrywa się tragizm i bogactwo przeżyć osobistych oraz zakorzenienie w tradycji poetyckiej literatury nie tylko węgierskiej , ale i światowej.
Warto również przeczytać i zapoznać się z dorobkiem tego wielkiego Poety, który potrafił najbardziej bolesne chwile przetworzyć w uśmiech i dumę z losów. Zostało to docenione na całym świecie i powinno być przykładem dla polskich twórców, którzy uważają, że to co było przed 1989 rokiem nie należy do naszej tradycji po roku przemian. Twierdzą, że o tym można ewentualnie wspominać jak o błędach przeszłości lub pod postacią żałobnego patosu, czemu zaprzecza twórczość węgierskiego Poety. Przytoczę tu wiersz nawiązujący do najsmutniejszego okresu w życiu Gézy Szőcsa nawiązujący do czasów, kiedy dzięki wstawiennictwu kolegów po piórze był osadzony w więzieniu, a następnie zmuszony udać się na emigrację :
“Kompromitacja” - przełożył Jerzy Snopek
Gézę Szőcsa zawsze bardzo wysoko ceniłem. Mimo że był
ode mnie znacznie młodszy, byliśmy naprawdę bliskimi
przyjaciółmi. W tych ciężkich czasach udzieliliśmy mu -
dziś mogę już chyba bez fałszywej skromności powiedzieć,
że wiązało się to wówczas z niemałym ryzykiem – niebaga -
telnej pomocy. Oznaczało to przede wszystkim wsparcie mo-
ralne, czyli solidarne stawanie w jego obronie. Warto dodać,
że my również reprezentowaliśmy te same
co on wartości i odwrotnie: on walczył o to samo, co my.
Wspomnienie dobrze ułożonych
literaturoznawców kolożwarskich
za 25 lat