"Pod każdym słońcem" - to trzynasty tom poetycki Stefana Jurkowskiego, znanego poety i krytyka literackiego. Od ostatniej książki upłynęły trzy lata i oto Stefan Jurkowski zaprezentował nam swoje najnowsze wiersze, jakże odmienne od tych, które zawarte zostały w Codziennym placu zabaw. Podczas lektury mamy wrażenie, że są one dopełnieniem poprzedniego tomu wierszy. Jednak okazuje się, że takie odczytanie prowadziłoby nas na manowce. Bowiem świadczyłoby o tym, że poeta wciąż się powiela w swoich poszukiwaniach prawdy o otaczającym nas świecie.
Tymczasem w wierszach Jurkowskiego pobrzmiewa nuta goryczy, podparta autoironią, czasem cynizmem: „jeszcze się spotykamy coś mówimy/ rośnie w nas coraz mroźniejsza muzyka/ która zaklina i każe/ odfruwać – kto pierwszy/ wszyscy dla rozrywki obstawiają zakłady/ by wygrać jeszcze jedno słońce/ kto z nas/ postawi na siebie” – „Pod każdym słońcem”, s. 66.
W zacytowanym fragmencie wiersza odnajdujemy nie tylko ironię, ale również podskórny lęk podmiotu lirycznego oraz refleksję, że może wygramy jeszcze trochę własnego istnienia w czasie. Ów lęk związany jest ze świadomością przemijania: „gdyby czas dał się rozciągnąć/ do początku” („Co by było”, s. 67). No właśnie, co by było? Nasza doczesna egzystencja na ziemi z dnia na dzień staje się historią.
Stefan Jurkowski konstruuje swoje wiersze z niebywałą pieczołowitością. Do jego warsztatu nie można się mieć żadnych zastrzeżeń. Czasem drażnią metafory odrzeczownikowe. Ale jest ich tak mało, że stanowią drobny ułamek całości.
Wiersze mają lekkość, czyta je się niezwykle dobrze. Poeta unika wszelkich udziwnień, więc teksty są nośne i czytelne. I to jest olbrzymia zaleta tych wierszy, bowiem czytelnik nie musi poszukiwać tzw. „klucza interpretacyjnego”, aby móc odczytać intencje poety. Toteż Jurkowski znakomicie może prowadzić dialog z każdym czytelnikiem, który sięgnie (a naprawdę warto) po jego poezję, czytelną, refleksyjną, obrazującą lęki człowieka współczesnego świata. Odnajdziemy w poezji Jurkowskiego samych siebie, swoją krótką historię zawartą w biało-czarnych fotografiach („Przypadkowość”, „Dzisiaj” , „Tylko dzisiaj”). Ale czym jest owa historia we Wszechświecie? Czy ma ona jakiekolwiek znaczenie? Albo co ważne jest w tej naszej prywatnej historii? Przestrzeń poetycka podmiotu lirycznego to przestrzeń zawarta pomiędzy miłością a śmiercią. I to one są najważniejsze. Z czego zdajemy sprawę dopiero, gdy zbliża się nieuchronny kres naszego życia. Tuż przed nim dojrzałość psychiczna, nie zawsze tożsama z biologiczną, zmusza nas do oceny tego, co w naszym życiu było najważniejsze: być kochanym i kochać. W wierszach Jurkowskiego namacalny jest erotyzm oraz świadomość nieuniknionej śmierci. Zacytuję tu wiersz „Według Wertera” – s. 74, nasycony ironią, wręcz powiedziałabym cynizmem: „miłość niczym rzeźnik nas szlachtuje/ wydrąża wnętrze, wierci nożem/ w pustym kadłubie/ rozpala ogień...”, wiersz kończy puenta; „... a miłość – rzeźnik bezwzględny/ ćwiartuje nas nieprzerwanie/ sprzedaje po kawałku/”. I cóż możemy wyczytać w tym wierszu, jaką znaleźć myśl? Poeta nieprzypadkowo przywołuje Cierpienia młodego Wertera Goethego. Podmiot liryczny jest tu tożsamy z Werterem, cierpi z powodu miłości. I to miłość uświadamia bohaterowi lirycznemu, że prędzej, czy później owe cierpienie, związane z miłością, osiągnie kulminację, gdy trzeba się będzie pogodzić z nadchodzącym końcem życia. Mamy więc do czynienia z absurdalnością życia realnego, wynikającą z rozdźwięku między postawą kształtowaną przez wyznawane wartości a działaniami, wynikającymi z oceny zmiennych sytuacji. Tracimy przede wszystkim ulotność chwili, wspomaganej miłością, często niespełnioną, niezrozumiałą. W tym wierszu też wyczuwalny jest niedosyt spełnienia, gdyż naprawdę realizujemy się tylko w miłości. Kochamy, ale nie wiemy, na ile nasze uczucia są odwzajemnione. Nigdy nie poznamy przenikania się uczuć, dlatego cierpimy. Stajemy się więc coraz bardziej samotni, wyobcowani. Żyjemy obok siebie, kochając, ale jednak osobni. Jesteśmy Werterami współczesnego świata, z całym jego chaosem i wyalienowaniem. Światopogląd poety balansuje na granicy werteryzmu. Zbyt wybujała wyobraźnia bohatera lirycznego oraz jego uczuciowość i brak zdecydowanego działania są równoważne z dążeniem do samozagłady. Można więc powiedzieć, że widzenie świata poprzez pryzmat marzeń i poezji, a także niezgoda na konwencje obyczajowe i normy moralne, której towarzyszy pesymistyczne poczucie bezcelowości życia, to wszechobecne tropy poetyckie Jurkowskiego: „(...) programowani na ruch i na myśli /wciąż przeświadczeni o wielkim znaczeniu /marzenia senne /tego co śpi wiecznie - ” („Wolna wola”, s. 82).
Podczas lektury pobrzmiewa też echo Fausta Goethego: „straszna jest śmierć miłości/ powiedziałaś myśląc o starym poecie (...) / piękna jest śmierć miłości” – (*** - s. 21) albo: „podaj mi jabłko Ewo/ chcę wiedzieć/ widzieć/ odróżniać/ więcej (...)//// podaj mi jabłko/ i tak/ przecież umrę” – „Modlitwa Adama”, s. 46. Jabłko jest wieloznacznym symbolem: grzechu pierworodnego, miłości, a także wieczności i wiedzy duchowej. W „Modlitwie Adama” widoczna jest aluzja do Fausta. Podmiot liryczny mając świadomość przemijania wyraża swój żal za utraconą młodością. Można stwierdzić, że nasza duchowość w otaczającym świecie jest niezwykle krucha. Należy do nas, ale również składa się na duchowość cywilizacji. Dziś, w dobie cywilizacji śmierci, niewiele się mówi o duchowości ludzkiej. Tym bardziej o śmierci. Śmierć stała się tematem tabu. Gloryfikacja młodości pozornie odsuwa czas starości i umierania. Jednak nie osiągniemy wieczności: „gdyby żyli wszyscy którzy umarli/ pewnie by nasze istnienie jeszcze się nie zaczęło/ albo musielibyśmy urodzić się/ starcami (...)” – „Co by było”, s. 67.
W wierszu „Esencja istnienia”, s. 58 czytamy: „(...) zaufaj swojemu głosowi/ który jest wyłącznie twój/ jak tożsamy z tobą kosmos/ i ziemia/ i zwierzę/i drzewo// i nic” . Podmiot liryczny poszukuje własnej nie tylko tożsamości cielesnej, ale również i duchowej. Człowiek nie tylko, że stanowi część cywilizacji, ale jest sprzężony z Kosmosem. Cielesność człowieka jest równoważna z nicością, jednak duchowość przynależy nie tylko do Ziemi, ale także Kosmosu. Istotą ludzkiej egzystencji jest to, że poprzedza esencję (w tym naturę ludzką) oraz implikuje pewien stosunek do samego siebie. Człowiek może własną egzystencję afirmować, albo ją potępić („zaufaj sobie”, „zaufaj swojemu głosowi”- s. 58). Istotą ludzkiej egzystencji jest również zespolenie ze światem innych ludzi (istnienie razem, Mitdasein) oraz jego nakierowanie ku śmierci (heideggerowskie Sein zum Tode), będącej nieodwołalnym końcem. Wszystko, co trwałe jest wymysłem człowieka: jest on otoczony przez nicość. Jednak owa nicość jest nierozpoznawalna, pozostaje Tajemnicą Wszechświata, który swoją nieskończonością jest niedostępny człowiekowi. Podobnie jak Bóg:
(...) czas nie przemija
wiecznie się obraca
jak film który chciałbyś
oglądać bez końca - - -
(„ Nasze kino wewnętrzne”, s. 20)
Wszystko to, co się w nas dzieje, jest niewytłumaczalne. Podmiot liryczny mówiąc, że „czas nie przemija, tylko wiecznie się obraca ”, dostrzega jakby rytualny taniec na obręczy koła. Narodziny - Śmierć, a pomiędzy tym „dzieje się historia”. Zupełnie, jak w filmie, z ogromną ciekawością oglądamy ów filmowy serial wewnętrzny, czekając na finał, zawsze w tym przypadku „melodramatyczny, zakropiony cynizmem”. Jednak dalszego ciągu serialu nigdy nie poznamy. Wypadamy w pewnym momencie z gry.
Poezja Stefana Jurkowskiego w Pod każdym słońcem jest niezwykle bogata w przemyślenia, które nas odsyłają do innych dzieł klasycznych, zarówno literackich, jak i filozoficznych („Europa – korzenie”, „Do przyjaciół”). Poeta nie moralizuje, nie formułuje pytań. Czytelnik, pozostając sam na sam z wierszami Jurkowskiego, zaczyna zadawać pytania. Czy znajdzie na nie odpowiedź? Nie wiemy, bowiem każde pytanie rodzi kolejne pytania i refleksję. Ale z pewnością zacznie się zastanawiać nad ulotnością Czasu oraz nierozstrzygalnością pewnych zjawisk, sprzężonych z Wszechświatem. Przemijalność to nic innego, jak codzienne umieranie, prowadzące do biologicznej śmierci. Przywołajmy tu słowa z „Pieśni III” Horacego: „nie wszystek umrę”, umrze to, co fizyczne, przynależące do ciała. Jednak pozostanie duchowość, pamięć w miłości bliźnich, myśl, uchwycona w poezji. W słowach, które pozostawimy po sobie: „a jednak nie chcę poznać chemii swojego ciała/ niech się łączą pierwiastki tworzą nowe związki/ niech maleję lub rosnę albo nawet zniknę/(...)//mam czas teraźniejszy tak złudny jak trwanie/ tyle sekund gwałtownych jak wiosenna burza/ ile pocałunków na wargach uniosę” - „Na przekór”, s. 57. Owe wyznanie podmiotu lirycznego utwierdza w nas przekonanie, że jednak „nie wszystek umrę”. Coś jednak pozostanie. W wierszach Stefana Jurkowskiego jest dużo emocji, jednak poeta stara się je ujarzmić, zdystansować autoironią, ironią i cynizmem. Kreując podmiot liryczny często też kpi ze swojej bezradności wobec własnego upływu czasu np. w wierszu „Nie pytaj – bo wiesz”, mówiąc: „żyj dopóki żyjesz – po co wiedzieć co jest poza ścianą (...)” – s. 28.
W krótkiej recenzji trudno odnieść się do wszystkich aspektów wierszy zawartych w najnowszym tomie. Z pewnością jest on najbardziej dojrzałym tomem. Poprzez swoje liczne zawoalowane odniesienia filozoficzno-literackie można stwierdzić, że Pod każdym słońcem to najbardziej znacząca książka w dorobku poety i współczesnej poezji polskiej. Co więcej; na tę książkę należy spojrzeć poprzez pryzmat swoistego rozrachunku poety ze swoich postaw życiowych i dokonywanych wyborów w historii „niejednego” życia.
Stefan Jurkowski: Pod każdym słońcem, Wydawnictwo ASTRA, Łódź 2010, s. 87, ISBN 978-83-89727-73-2