Warszawska Ars Poetica 2020 czyli miłość, w czasach zarazy
Kiedy się ma 49 lat, to życie jest piękne. Kiedy ma się już tych lat 100, to życie staje się wręcz cudem, a nas spotykają oto zespolone: i piękno i cuda w jednym, jeśli spojrzeć wokoło na ów coraz bardziej nienormalny świat osaczony szaleństwem i pandemią, i spojrzeć na nas – pisarzy i poetów –wyrzucanych tu i ówdzie na śmietnik historii, spotykających się po raz czterdziesty już dziewiąty na Warszawskiej Jesieni Poezji tym razem wyjątkowo połączonej odświętnie z obchodami setnej rocznicy utworzenia Związku Zawodowego Literatów Polskich. Ciężko o bardziej wykwintną kumulację wydarzeń. I ciężko o bardziej wymowny powód do świętowania siły i powagi literatury.
Literatury, która jako jedna z najbardziej pierwotnych oraz klasycznych dziedzin sztuki trwa w najlepsze na przekór piewcom postępu i nowoczesności, na przekór głosicielom upadku czytelnictwa, czy też narodowego dziedzictwa i kultury jako takiej. Literatury, która nadal stanowi sztukę najwyższą, sztukę najmocniej wysublimowaną oraz najintymniejszą w swej interakcji twórcy z odbiorcą. Wreszcie literatury jako dziedziny sztuki, która świadczy o wiecznym trwaniu kultury słowa oraz która, wierzymy w to mocno, przenigdy nie zniknie z horyzontu dziejów.
Świętujmy zatem dogłębnie i intensywnie. Świętujmy nasze artystyczne przyjaźnie, świętujmy naszych wyjątkowych laureatów, świętujmy każdego z nas – pisarzy i poetów – wyznawców słowa i jego nowatorskich konstrukcji zaspokajających tę jakże naturalną ludzką potrzebę podtrzymywania i kontynuowania raz rozsnutej opowieści, której strażnikami przecież jesteśmy.
Świętujmy każdą chwilę, każde spotkanie, każdą radość obcowania. Pokażmy temu światu, że te sto lat nie poszło na marne, że oprócz pięciu noblistów na ich sukces pracowały przecież całe zastępy i rzesze polskich pisarzy i poetów, polskiej literackiej narracji ducha, że poziom literatury polskiej jest przecież jednym z najwyższych na świecie i że my nadal wiemy i wierzymy w siłę księgi, książki oraz słowa, i czynimy to na przekór temu zwariowanemu światu, który chciałby nam przemodelować priorytety i wartości, a zwłaszcza rangę literatury jako dziedziny sztuki zaprzęgając ją do towarowej podmiotowości oraz komercji. W końcu, że jesteśmy sentymentalni i pełni pamięci, i że te minione sto lat to setki tysięcy tych, którzy odeszli, których można by wymieniać tu długo i z natchnieniem oraz czcią przez długi czas i których twórczość wciąż między nami przecież jest, żyje, pulsuje i będzie trwała inspirując nas do własnych działań i aktywności. Nie jesteśmy bowiem samotną wyspą – jesteśmy świadomi bycia literackim okruchem większej całości, a owa całość to, ci, których pamięć stanowi podstawę naszego istnienia…
Zakończę kochani, to przydługie powitanie, w ten piękny październikowy czas słowami Stanisława Grochowiaka z wiersza Ars Poetica
Godziny przy piórze – one leczą rany.
Nawet śmierć jest daleka, jak była w dzieciństwie.
Zwierzęta domowe śpią ufnie przy twoich stopach,
A płomień świecy
Nieruchomieje (…)
Andrzej Walter