"Po trzykroć mgnienie" Zofii Sofim Mikuły - komentarze

okladka po trzykroc mgnienie obraz

X  X  X

Izabela Zubko – Chwile, które kształtują życie

 Własnym Głosem Nr 3/2024/128 http://wlasnymglosem.pl/

http://wlasnymglosem.pl/wp-content/uploads/2024/08/WG_128_int.pdf

 Po trzykroć mgnienie to refleksyjny cykl utworów Zofii Sofim Mikuły, które mówią o życiu takim, jakim ono jest – pełnym niespodziewanych zakrętów, cierpienia, ale i nadziei. „Mgnienie” kojarzy się z czymś krótkotrwałym, zaledwie ulotnym momentem, który może mieć ogromne znaczenie i zostawić trwały ślad na całe życie. A liczba trzy wskazuje na powtarzalność przeżyć. Zatem tytuł można odczytać jako zaproszenie do wewnętrznych przemyśleń nad tym, co efemeryczne, a zarazem głębokie i powtarzające się w ludzkim życiu – jako próbę uchwycenia tego, co najważniejsze.

Autorka łączy w zbiorze elementy poetyckie z prozatorskimi, nadając całości formę przypominającą dziennik. Oszczędność słów i precyzja wyrazu imponują, a surowość formy dodatkowo potęguje siłę przekazu, sprawiając, że każdy wers oraz każda fraza uderza w nas z pełną mocą. Opisuje traumatyczne doświadczenia związane z pobytem w szpitalu po wypadku, który zmienił jej życie – co zaznaczyła w wersie „dalsza droga już nigdy nie będzie taka sama”. Wspomnienia te są relacją zmagań z bólem fizycznym i emocjonalną pustką, której doświadczyła. Dodatkowo ból ten jest pogłębiony brakiem należytej opieki ze strony pielęgniarek, czasami wręcz ich złośliwego zachowania, co wzmacnia jej poczucie izolacji i bezsilności.

Szpitalna rzeczywistość, oddalona o 300 kilometrów od domu, gdzie „jagody w Otrębusach” symbolizują to, co znane i bezpieczne, okazuje się dla Mikuły wyjątkowo bezwzględna. Wyraźnie odczuwamy tę brutalność, choć autorka nie koncentruje się wyłącznie na sobie, dostrzega ból i cierpienie szpitalnych współtowarzyszek, co przekazuje nam w sytuacjach. Relacjonuje je, unikając suchego przekazu. Choć mogłoby się wydawać, że opisuje jedynie zwykłe zdarzenia, każde z nich skrywa ogrom emocji, które uważny czytelnik sam wydobywa z wersów.

W dwunastu krotochwilach poznajemy także i inne postacie, które spotkała przez „dziewiętnaście dni i nocy” pobytu na sali intensywnej opieki lub na kilkuosobowej sali chorych. A sytuacja, w której celowo wyłączane są dzwonki przy łóżkach chorych, szczególnie porusza. Natomiast pozytywnym aspektem jest wątek stażystki, która z oddaniem opiekowała się pacjentami, dbając o ich komfort i pytając o samopoczucie, oraz młodej pielęgniarki, wykonującej swoją pracę z zaangażowaniem mimo napomnień koleżanek: „nie pozwól sobie, by lekarze tobą rządzili”.

Zofia Mikuła, przekazując nam szpitalne doświadczenia swoje i innych towarzyszy niedoli, nie pyta, nie analizuje, nie daje odpowiedzi, to czytelnikowi podczas lektury nasuwają się pytania… Odpowiedzi, choć są głęboko zakorzenione w osobistych przeżyciach, mają charakter uniwersalny. Dla wielu chorych w chwili zmęczenia stanem zdrowia i zwątpienia również „[…] nie ma znaczenia, / na którą [przejdą] stronę”.

Każdy z nas, niezależnie od własnej historii, może odnaleźć w tych tekstach przemyślenia bliskie sercu, wzruszyć się i zastanowić nad tym, jak nieprzewidywalne potrafi być życie. Może także zatrzymać się i spojrzeć na swój los z innej perspektywy – pełnej świadomości przemijania.

Izabela Zubko

Zofia Sofim Mikuła, Po trzykroć mgnienie, Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń 2023, s. 52.

 

X  X  X

Maria Kryńska-Szostak

– Poezja na ostrym dyżurze

„Kozirynek” 10 lipca 2024 

 https://kozirynek.online/blog/2024/07/10/poezja-na-ostrym-dyzurze/

 „Własnym Głosem” Nr 3/2023/125 (str. 16) http://wlasnymglosem.pl/wp-content/uploads/2024/01/WG-125_int.pdf

            Przyglądam się okładce tomiku Po trzykroć mgnienie Zofii Sofim Mikuły. Fotografia znajdująca się na niej to scena odgrywana przez Teatr KTO w Krakowie. Osnowa sztuki zaczerpnięta jest z książki Miasto ślepców portugalskiego noblisty José Saramago. Opowiada o rozprzestrzeniającej się szybko epidemii ślepoty. Władze izolują część chorych w nieczynnym szpitalu psychiatrycznym. Ta społeczność zaczyna wkrótce kierować się swoimi twardymi prawami. Skojarzenie tej historii z materią tomiku Zofii Mikuły nie jest przypadkowe.
            Autorka  zaprasza nas do interioru szpitala. Śledzimy losy bohaterki lirycznej od podróży czerwonym autokarem, poprzez jej uczestnictwo w wypadku drogowym, który nazwany zostanie wkrótce katastrofą lądową, aż do utknięcia w powiatowym szpitalu na wiele nocy i dni. Biegli podadzą, że w wypadku było 78 poszkodowanych – wyczytuję w przypisach. Zofia Mikuła w swojej opowieści naliczy ich nieco mniej, ale za to z perspektywy bliskiej z nimi relacji: „Lecimy seryjnie i każdy z osobna” – dopowie.
            Ten pamiętnik poetycki chwilami tożsamy z reportażem, uciekać będzie w rejony poezji, gdyż autorka szuka dla opisu emocji i przeżyć poetyckiego uwolnienia: „na cierpliwej piersi tworzysz decoupage”; „lewituję, ani jestem, ani mnie nie ma” – tak radzi sobie z psychicznym i fizycznym cierpieniem.
            Obsadzając bohaterkę lirycznych przemyśleń w roli pacjentki, robi wgląd w jej sytuację, a także w moce i niemoce polskiego systemu opieki zdrowotnej. Dokonuje racjonalnej oceny faktów, czyniąc też w ten sposób ze swojego dzieła poezję zaangażowaną. Miejsce z basenem i oknem z widokiem nie okaże się być hotelem, do którego domyślnie miał dotrzeć podmiot liryczny, ale szpitalną salą, w której nocą nie działają dzwonki, ale obowiązują wewnętrzne procedury postępowania, otwierania i zamykania drzwi.
            Lektura wierszy budzi pytania o szpitalne normy, o zaangażowanie personelu w proces leczenia, ich oddanie swojej pracy. Porusza problem rodzinnych relacji z pozostawionymi w szpitalu chorymi, ich samotności w cierpieniu. Wydaje się, że autorka z nieugiętą wolą stawia nas oko w oko z rzeczywistością, pyta o etykę postępowania, apeluje o wrażliwość i współodczuwanie z człowiekiem, który znajduje się w traumie.
            Poetka snuje refleksje nad rolą cierpienia w życiu człowieka i naszej odpowiedzi na nie: „Pragnę ją przytulić, a leżę na łóżku obok i też milczę. Milczymy rozrywającą ciszą, którą przecina głos pielęgniarki”. Zapisuje te myśli w poetyckim pamiętniku, próbuje sięgnąć metaforą po ukryty sens lub choćby po nazwanie rzeczy po imieniu. „Coraz mniej Twojej dawnej twarzy”, „Nikt zamknięty pośród tkliwych ścian / rękę podaje głównie światłoczułym drzwiom”. Jakież to poetyckie, acz dramatyczne domknięcie!
            „Wiersze to tylko jedna z linii pęknięć. Pokłosie wszystkich rys/wiszących u powały zdarzeń, long, long w pamięci”
. Czy w szpitalu jest miejsce na poezję? Jaką rolę może spełnić poezja na ostrym dyżurze? Poetka wchodzi tu w oczywisty literacki dialog z Księgą Hioba, przywołując konkretny cytat „Z Jego światłem kroczyłem w ciemności”. Czytam te wiersze, a w trakcie ich lektury pobrzmiewa pieśń  Leonarda Cohena: „There is a crack, a crack, in everything. / That’s how the light gets in”. (tłum. Szczelina, we wszystkim szczelina, którą dostaje się światło). U Mikuły aż po trzykroć mgnienie – polecam książkę czułej lekturze.

                        Maria Kryńska-Szostak


Po trzykroć mgnienie, Zofia Sofim Mikuła, Wydawnictwo Adam Marszałek, 2023, str. 49

 

X  X  X

Katarzyna Wierzbicka Po trzykroć mgnienie

 „Gazeta Kulturalna” Nr 2/2024

http://www.gazetakulturalna.zelow.pl/index.php/1817-po-trzykroc-mgnienie

„Własnym Głosem” Nr 3/2023/125  (str. 20)

http://wlasnymglosem.pl/wp-content/uploads/2024/01/WG-125_int.pdf

            We wrześniu 2023 roku ukazała się książka Zofii Sofim Mikuły „Po trzykroć mgnienie”. Niewielki tomik zawiera wielki bagaż doświadczeń, refleksji i wspomnień z trudnego czasu powypadkowego pobytu autorki w szpitalu.

            Idąc na ten wieczór autorski, nie wiedziałam, jaka jest inspiracja wierszy Zofii Sofim Mikuły. Poznając genezę powstania tomiku – poruszył mnie ten temat i zawodowo i jako osoby po przebytym przed laty wypadku.  Nawet po wielu latach, takie traumatyczne przeżycia nie znikają w odmętach pamięci. Wiem, że ważne jest to wypowiedzieć.

            Każde słowo w tym zbiorze jest śladem po tym, co się wydarzyło. Wiersze są lustrem rzeczywistości, której doświadczyła autorka. Doświadczyła boleśnie, uczestnicząc w wypadku autokaru, a potem przebywając w szpitalu, z daleko od domu.

            W wierszu Powidoki – Zofia Sofim pisze –

            Teraz jest ten moment.

            To jest ta chwila.

            Mgnienie!

            Nasze życie składa się z chwil, przeżyć, mgnień. Nie zdajemy sobie często sprawy, jak takie pozornie mało ważne mgnienie, może stać się punktem zwrotnym w życiu – a nawet jak pokazuje autorka – w twórczości.

            W kolejnym wierszu czytamy:

            Dalsza droga już nigdy nie będzie taka sama

            Kiedy stajemy naprzeciwko osoby doświadczonej przez los, ból, chorobę – nie da się wobec tego być obojętnym. A jednocześnie czytając wiersze przepełnione  bólem – od fizycznego – do dużo bardziej dotkliwszego cierpienia – które powoduje szpital, a którym są tęsknota za bliskimi, bezduszność personelu szpitala – ma się silne wrażenie uczestniczenia w czymś niezwykłym. Autorka umiała  pokazać, z całą mocą wierszy, jakim cudem jest życie. Uświadamiała nam, jak każde przeżycie zostawia w nas ślad, głęboki, na długo. Zofia Sofim pięknie pisze o tym, co nawet pozornie wydaje się szare i nieciekawe. Wrażliwość  autorki pozwala nazwać wiele emocji, które takie doświadczenia wywołują. Życie nagle zatrzymane, jakby wypadło z utartych, stałych dróg – gdzieś na zakręcie drogi – nagle rysuje zupełnie inny scenariusz, niechciany – zakleszcza autorkę w łóżku szpitalnym – w bolesnej bańce bólu i tęsknoty. Bezduszny personel, niestety często wciąż obecny w szpitalach, z nieczynnymi dzwonkami przy łóżkach tworzy dla chorego kolejną barierę i potęguje bolesne oddalenie od świata. Na szczęście autorka wierszy miała pomoc i wsparcie synów, ale przecież nie każdy ze szpitalnych pacjentów ma takie szczęście.

            Zofia Sofim uświadamia nam, jak wiele poezji można odnaleźć w takim mgnieniu. Chwila, refleksja, wiersz... Nawet trudne i wstydliwe korzystanie ze szpitalnych basenów może zakwitnąć wierszem „Szpitalne Karaiby”. Uśmiechając się smutno do tego wiersza, pomyślałam: jaka szkoda, że nie znałam go, gdy sama musiałam korzystać z basenu…

            Te opowieści i wierszy słowa budziły wspomnienia moich przeżyć powypadkowych, a jednocześnie tkały nić współodczuwania. Zrozumiałam, jak ważne jest, by mówić o takich sprawach, przeżyciach i jak pięknie mówi wierszem właśnie Zofia Sofim Mikuła. To nie są lamenty i pretensje. To poezja refleksyjna, ulotna, ale trafiająca w serce. Z jednej strony – daje każdemu swego rodzaju cudowny balsam na własne codziennie rany, pokazuje czyjeś doświadczenie – które de facto jest doświadczeniem uniwersalnym. Możemy odnaleźć swoje uczucia, docenić to, co mamy na co dzień, jeśli udaje nam się żyć bez chorób i bólu. A z drugiej strony może obudzi czyjąś wrażliwość, pobudzi do refleksji, pokaże proste potrzeby cierpiącego człowieka.

Był moment, kiedy dziękowałam autorce za ten wiersz…

            Najokrutniejszy miesiąc to sierpień,

            gdy zapach pełni lata wdziera się przez szpitalne okno.

            Dla mnie to był maj...  Zresztą w każdym wierszu można znaleźć dla siebie coś ważnego, co porusza głęboko – dziewczyna w jednej chwili stała się kobietą z wypadku

            Albo wiersz  przejmująco zatytułowany Bezczułość

            Tylko kule w kącie znają ciepło dłoni.

            Nogi obolałe nie poskromią schodów,

            kładą się do łóżka obok samotności.

            Rozumiem to doskonale, samotność – zwłaszcza nocą, boli bardziej niż ból fizyczny.

            Noc bez prawdopodobieństwa dnia

            Nocą szpitalne ściany węszą...

            Pod koniec tomiku czytam w wierszu:

            A jednak wszystko jest po coś.

            Zawsze też tak uważałam. Po wypadku – poza bólem i buntem – próbowałam odszukać treść  lekcji życia, jaką otrzymałam. Potem nic już nie było takie samo.

Mam nadzieję, że jeśli książka trafi do osób pracujących w służbie zdrowia, pomoże przemyśleć wiele spraw i zmieni postrzeganie personelu, że tam – po drugiej stronie szklanej szyby jest człowiek. Człowiek, który cierpi, tęskni, potrzebuje być wysłuchanym. Pozornie to wcale nie tak dużo. A jak wiele! Pocieszyć chorego – A potrzymać za rękę…

            Na spotkaniu promującym książkę „Po trzykroć mgnienie” pomyślałam, że jeśli wszystko jest po coś, to ten tomik pokazuje to zdecydowanie – Zofia Sofim dzięki tym bolesnym doświadczeniom podarowała światu wiersze.

Marek Wawrzkiewicz w posłowiu do książki napisał: „Zofia Sofim Mikuła przeżyła wypadek. I – jak wynika z książki – on się jej opłacił”. A ja dodam, że najbardziej opłaciło się to nam, czytelnikom. Dostaliśmy wiersze głęboko poruszające. Ten tomik jest mgnieniem bardzo osobistych przeżyć – ale bardzo ważnych i uniwersalnych w swojej wymowie.

Poetka odsłoniła swój ból i swoją intymność, by dać nam wszystkim do myślenia.

            Wiersze to tylko jedna z linii pęknięć. Pokłosie wszystkich rys

            wiszących u powały zdarzeń, long, long w pamięci.

 

             Te wiersze to nie linia pęknięć, ale słowa, które sklejają moje rany, nazywając, to co ulotne.

                                                                                                                     Katarzyna Wierzbicka

Zofia Sofim Mikuła, Po trzykroć mgnienie, Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń 2023, s. 49.