Anna Kajtochowa

"Zmarli dysponują potężną i łagodną siłą" twierdzi Bert Hellinger. Jestem skłonna w to wierzyć. Właśnie kilka dni temu dosłownie wszedł mi w ręce (poezja przypadków?) tomik wierszy Anny Kajtochowej p.t. "Sytuacje II". Z dedykacją: "Pani Marii - serdecznemu, ciepłemu Duchowi - Anna". I datą 12 marca 1992 r. Otrzymałam go od niej na plenerze literacko-plastycznym organizowanym przez Władysława Piekarskiego w Zakopanem. Już w tej książce wiele pisała o śmierci. Ale też wiele wierszy poświęconych było urodzie świata. Chciałabym przytoczyć przedostatni utwór z tego tomiku, w którym poetka mieszkająca od lat w Krakowie, wraca wspomnieniami do dzieciństwa spędzonego na wsi.

CVII
Została we mnie polepa
mrozem szczypiąca od rana
i szczapka drewna
na ciepło
i skibka chleba
na siłę
i zaczyn drożdżowy ciasta
poprzez mrok dzieżki chroniony
codziennie zeń bochen wyrasta
codziennie świeżo pieczony

Spotykałyśmy się potem wiele razy, redagowała moje tomiki. Zawsze łagodna, wyciszona, uśmiechnięta. Myślę, że należała do tych ludzi, którzy czynią ten świat lepszym.