Anna Kajtochowa, fot. Zdzisława Jaskulska-Kaczmarek

Tak trudno mi pisać o Poetce, że była, gdyż z powodu wspólnej pasji tworzenia, miałyśmy tyle planów i choć pani Anna przygotowywała rodzinę i najbliższych przyjaciół na ostateczne rozstanie tak, że mogliśmy się z Nią pożegnać, nie jest łatwo pogodzić się z myślą, że już nigdy więcej nie napisze słowa, nie uśmiechnie się serdecznie w trakcie rozmowy, nie wypowie wyważonego osądu, nie zaprosi na kolejne spotkanie grupy literackiej „Każdy”.

Odeszła od nas pogodzona z losem 19.03.2011 w obecności męża Jacka Kajtocha, otoczona miłością i modlitwą. Niestety zapadła na chorobę nieuleczalną i pomimo, że była pod bardzo dobrą opieką lekarzy w Szpitalu Uniwersyteckim, nowotwór kości w ciągu trzech tygodni przykuł ją do szpitalnego łóżka, z którego już nie wstała. W czasie odwiedzin żartowała, że dopóki ma sprawne ręce i głowę, to choroba jej nie pokona, wspólnie z Joanną Rzodkiewicz układały śmieszne fraszki i śmiały się przy tym jak „brojące dziewczynki”. Taką wesołą Ją zapamiętam. Ale mam też w oczach i w sercu naszą ostatnią rozmowę, gdy Pani Anna nie mogła już mówić, tylko z ruchu Jej ciała płynęły sygnały, że mnie słyszy i rozumie. W jednym ze swoich pięknych wierszy napisała: „na serce gdy ustaje / a człowiek umiera / kropla milczenia” („Kropla milczenia ”; 07.01.1997).
Już nigdy więcej nie napisze słowa, ale na zawsze pozostanie w sercach czytelników. Była bardzo utalentowaną i pracowitą poetką, powieściopisarką, publicystką i edytorką, pozostawiła po sobie trwały ślad w literaturze polskiej nie tylko jako autorka własnych utworów, ale także jako redaktor tomików poetyckich i recenzent debiutujących poetów. A miała „dobrą rękę” do odkrywania młodych utalentowanych osób, umiała dotrzeć do ich psychiki i nawet słowa krytyczne wypowiadane przez panią Annę były przyjmowane jak cenne drogowskazy do dalszej wędrówki po świecie literackim. Ogrom tej pracy, która nigdy nie była dla Anny Kajtochowej ciężarem, a zawsze dodawała jej chęci do życia, jest widoczny w postaci ilości zredagowanych tomików, a można się o tym przekonać odwiedzając stronę internetową Poetki. Podobnie było z cyklicznymi spotkaniami grupy literackiej „Każdy” założonej przez redaktora Ryszarda Rodzika w 1995 r przy radiu Alfa, a od wielu lat prowadzonych przez Poetkę, skupiających ponad pięćdziesięciu członków.
Ta nieformalna grupa jest swoistym ewenementem, chociaż na przestrzeni lat jej skład ulegał zmianie, kilkakrotnie zmieniała siedzibę, nie rozpadła się tylko dzięki fundamentowi, który ją zawsze scalał, dzięki „Matce Poetów”, bo tak o Annie Kajtochowej mówią członkowie grupy, dziś pogrążeni w żałobie, jak rodzina po stracie najbliższej osoby. Anna Kajtochowa pisała w zaciszu swojego mieszkania, tradycyjnie „odręcznie” lub na starej maszynie do pisania, za to w czasie spotkań grupy „Każdy” nie stroniła od nowoczesności i z wdziękiem „nadążała” za pomysłami piszącej młodzieży. Na te spotkania czasem przychodził mąż Poetki, który ją zawsze wspierał. Tradycyjnie po przeczytaniu wierszy odbywały się ciekawe dyskusje i wtedy naprawdę miało się poczucie „sensu tworzenia”, nawet dla jednego czytelnika.
Na szczęście Anna Kajtochowa miała wielu wiernych czytelników, tak na łamach prasy i wydanych książek. Studiowała dziennikarstwo na Uniwersytecie Jagiellońskim, pracowała m. in. w redakcjach „Gazety Krakowskiej” i „Studenta”. W 1982 r. zadebiutowała powieścią „Babcia”, po roku wydała zbiór poetycki sytuacje (1983). Opublikowała 22 książki m. in.: „Krawędź” (1986), „Tabliczka dawno roztrzaskanej prawdy” (1998), „Nie jestem biegła w tajemnicach duchów” (2000), „Rosa przedświtu” (2007), „Świetliki” (2008). W 1997 ukazała się autoryzowana biografia poetki “Wędrówki o świcie: opowieść o Annie Kajtochowej” autorstwa Eryka Ostrowskiego. Od tego czasu do 19.03.2011 r. Poetka przeżyła piękne lata swojego bogatego twórczego życia – to czas kiedy ją poznałam.