Kazimierz Kochański

Poeci, tak jak inni artyści lubią stawać w szranki współzawodnictwa. To wyzwala konieczność doskonalenia warsztatu twórczego, motywuje do pracy mistrzowskiej. Laury dają satysfakcję, wyróżniają w grupie, utrwalają i promują nazwiska autorów.

Ogłoszenie konkursu, zaopatrzenie go w obsługę i finanse jest zabiegiem prostym. Zaś zasadniczym elementem decydującym o randze, to jury. Organizatorzy nie zawsze przykładają do tego właściwą miarę, a przecież tu podejmuje się decyzje o przyszłości ludzi sztuki, jeśli zechcą w konkursie uczestniczyć, jak również adeptów pragnących dowiedzieć się, gdzie jest obecnie ich miejsce we współczesnej literaturze. Niewątpliwie ważnym ogniwem tego działania jest publikacja tekstów nagrodzonych, aby można było zorientować się o kierunkach rozwoju poezji. Publikowano więc w ówczesnych periodykach literackich: „Poezja”, Nowy Wyraz”, Tygodnik Kulturalny”... Także w mających działy literackie: „Nowa wieś”...
Kim więc są, kim powinni być jurorzy?
Odpowiedź na pozór prosta; artyści z dorobkiem, bądź krytycy sztuki literackiej. Ale to nie wystarcza. Artyści, nierzadko – jak sami twierdzą – „wypalają się”, a krytycy, również nierzadko, mają okresy stagnacji. Zresztą, to artyści tworzą nową sztukę! Krytyka sztuki musi być zatem „otwartą na nowe”. Nowe estetyki bywają trudne do akceptacji – w skrajnych przypadkach ocierają się o szmirę, bądź niekonsekwencję. Pozostaje zatem niezbędność czuwania nad wysokim poziomem rzemiosła, z którego ma się narodzić owo nowe. Warto przypomnieć przy okazji twórczość niszową, hermetyczną. Niełatwy jest los jurora. Jurora świadomego. Dla innych szkoda miejsca.
Ogólnopolskie Konkursy Poetyckie „O Laur Jabłoni” od początku swego istnienia dążyły, i wciąż przy tym trwają, aby ich uczestnicy czuli ważność swego w nich uczestnictwa. W tym bycia ich właśnie laureatem! W jury zasiadali zawsze artyści i krytycy literatury z „najwyższej półki” krajowego środowiska twórczego. Zwycięzcy grójeckich konkursów to często znani dziś poeci.
Szanując animatorów przedsięwzięć, jak też nadsyłających swoje teksty, należy dokumentować działalność i pracę działających. W Grójcu taka powinność jest dopełniana. Mimo zmian ustrojowych i zmian organizacyjnych jednostek kultury realizujących konkursy, zachowane są archiwa – obecnie wsparte wersją elektroniczną. Planowana jest edycja w formie książkowej z minionych 30 lat. Dotychczas ukazało się „Pokłosie IV konkursów” za lata 1980 – 1983.
W trudniejszym okresie naszej historii – stan wojenny – dwukrotnie konkurs miał zasięg regionalny.
Pomysłodawcą konkursu był Tadeusz Pakulski, działający wespół z dyrektorem Miejsko-Gminnej Biblioteki Publicznej w Grójcu Aleksandrem Królem. Potem związali się z konkursem Kazimierz Kochański – założyciel Klubu Miłośników Literatury i Sztuki, Jacek Adamski – dyrektor nowopowstałego Centrum Kultury Regionalnej, Tomasz Skoneczny, Grzegorz Rejer – dyrektorzy Domu Kultury. Także pracownicy tych instytucji – Bogusława Krawczak, Mirosława Krawczak bardzo zaangażowali się we współpracę.
Wspomniany Klub Miłośników Literatury i Sztuki nawiązał kontakty ze środowiskami literackimi Kielc, Radomia, Warszawy, Węgrowa, Łochowa, i innymi – co zaowocowało jeszcze silniejszym rozpropagowaniem „Lauru Jabłoni”.
Kazimierz Kochański i Henryk Morawski są dziś członkami Związku Literatów Polskich.
Z Klubem, w roli krytyków, współdziałali Stanisław Nyczaj – Prezes Odziału Kieleckiego ZLP, Stanisław Rogala, Zdzisław Antylski, Bogdan Betz, Władysław Koba... Jan Zdzisław Brudnicki zaprezentował twórczość Kazimierz Kochańskiego na łamach „Razem” na dwóch stronicach w okresie letnim. O Klubie piszę dlatego że przez siedem lat (1981-1988) był głównym organizatorem konkursu, choć pod auspicjami grójeckiej MGBP.
W ostatnich latach konkurs wrócił „do macierzy”. Znów jest „punktem honoru” MGBP, która odrodziła się po rozdzieleniu współdziałania z Grójeckim Ośrodkiem Kultury. Pani Kinga Majewska dba o jego dotychczasowy wysoki poziom.
Staramy się o wysokie standardy, mimo znanych powszechnie trudności z finansowaniem kultury. Nagrody są – tak bym to ujął – satysfakcjonujące. Nie zawsze organizujemy spotkania z laureatami, ale wierzymy, że uda się to wdrożyć w najbliższej przyszłości.